Zapomniana osada

 SŁOWACKIE PEREŁKI 

Głęboko w sercu słowackich gór, otulona lasami kryje się zapomniana osada. Dawniej tętniąca życiem, dziś jest niemym świadkiem przeszłości, skrywającym tajemnice swoich dawnych mieszkańców. Krocząc po opustoszałych ścieżkach, można tu poczuć ducha minionych epok, a echa przeszłości zdają się szeptać wśród drzew opowieści o nadziei, tragedii i sekretach, które nigdy nie ujrzały światła dziennego.

Co skrywa to zapomniane miejsce? Czy to tylko opuszczona wieś, czy może świadek wydarzeń, które miały pozostać ukryte przed światem? Poznajcie osadę, w której każdy krok prowadzi w przeszłość.Hadviga jest jedną z dziesiątek zapomnianych słowackich wsi i osad. Należy do gminy Brieštie w powiecie Turčianske Teplice. Prowadzi do niej kilkukilometrowa leśna droga.

Osada ta została założona w 1392 r. przez niemieckich imigrantów jako część Haurelandu, którego rdzeniem były Kremnica i Nitrianske Pravno. Po pewnym czasie turčianska szlachta zaprosiła ich na swoje terytorium.

Nazwa osady pochodzi od żony założyciela wsi, której mieszkańcy zajmowali się głównie rolnictwem i pozyskiwaniem drewna. W okresie międzywojennym mieszkało tu ok. 500 osób. Była tu poczta, sklep, karczma, dom kultury, szkoła i kościół.

Po II wojnie światowej mieszkańcy osady zostali wywiezieni do obozu w Novákach, a następnie deportowani do Niemiec. Oczerniano ich ze względu na narodowość. Ponoć niektórzy współpracowali z faszystami. W czasie wojny część mieszkańców uciekła nie przed faszystami, których uważała za obrońców, ale przed partyzantami.

Gdy w 1945 r. faszyści dowiedzieli się o zbliżających się wojskach radzieckich, uciekli, zabierając ze sobą także mieszkańców niemieckich wsi. Tylko nieliczni wrócili. W 1948 r. we wsi mieszkało 47 osób, a sześć lat później już tylko dwie – małżeństwo Línerów, które przeniosło się później do Martina. Pan Gustáv Líner co roku spędza tu lato z rodziną.

Osada została splądrowana, rozkradziona i rozebrana na materiał budowlany. Ze stu domów pozostało zaledwie dziesięć, głównie w dolnej części wsi, które stopniowo przerobiono na weekendowe chaty, mimo że nie było tu prądu ani wody. W górnej części pozostały jedynie cmentarz, kościół, schody po dawnej szkole, dwa domy i stara dzwonnica. Dziś żyje tu ponoć tylko jeden stały mieszkaniec.

Szłam polną drogą w górę nieistniejącej już wsi, aż zauważyłam kościół i niewielki cmentarz, na którym zachowało się kilka nagrobków. Kościół rzymskokatolicki Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny jest prostą jednonawową budowlą z prezbiterium i wieżą z początku XX w.

Budynek posiada gładkie elewacje, a wieża przedzielona jest sztukateriami i zwieńczona hełmem iglicowym. Jedyną osobą, którą tu spotkałam, był czeski pustelnik, który opiekuje się kościołem. To od niego dowiedziałam się o historii świątyni karpackich Niemców, która została całkowicie okradziona. W 2022 r. kościół wyremontowano za pieniądze dawnych mieszkańców, którzy obecnie żyją w Niemczech.

Idąc dalej, doszłam do skarpy, z której roztaczał się malowniczy widok na okoliczne wzgórza i łąki. Znajdowała się tam drewniana dzwonnica zrębowa z elementami architektury ludowej na rzucie kwadratu z 1920 r.

Hadviga to miejsce, które stało się symbolem zapomnianej historii i zniszczenia. Tu czas się zatrzymał, a pozostałości po osadzie opowiadają o dawnych czasach, których nikt już nie pamięta. Ta zapomniana wioska, której losy splotły się z burzliwymi dziejami Europy, jest świadectwem historii regionu i losów jego mieszkańców. Przypomina o trudnych czasach, które zmusiły ludzi do opuszczenia swoich domów, i przyciąga tych, którzy pragną odkryć jej enigmatyczną historię.

Magdalena Zawistowska-Olszewska
Zdjęcia: autorka

MP 7-8/2024