KINO OKO
Dwa miesiące wakacji, więc pewnie będzie trochę więcej czasu, by zerknąć na ciekawe propozycje filmowe. Tym razem dwa filmy dostępne w Netflixie, w których bardzo różne, wręcz skrajnie odmienne role zagrała Maja Ostaszewska, aktorka o wyrazistym artystycznym emploi.
Chcą się Państwo szczerze pośmiać i z dystansem przyjrzeć wybornej grze aktorów, to proszę koniecznie obejrzeć „Teściów 2”. Film ten zdobył nagrodę Złoty Bilet 2023 za frekwencję w kinach. To oczywiście ciąg dalszy filmu z 2021 r., czyli sequel tego samego scenarzysty Marka Modzelewskiego, dramaturga, który pisze z pasją i dobrze wie, co to jest dobry filmowy dialog.
Świetnie też porusza się w warstwie obyczajowej i czuje polską duszę nowobogackich. Dlatego satyryczny dystans, groteska mają się w tym filmie znakomicie. Pierwszych „Teściów” reżyserował Jakub Michalczuk i to on razem z producentem Michałem Kwiecińskim ustalili obsadę.
„Teściów 2” reżyserowała Kalina Alabrudzińska, a gra w nich znowu Maja Ostaszewska (Małgorzata Wilk, matka Łukasza), tym razem już bez męża Andrzeja, czyli Marcina Dorocińskiego (szkoda, bo to aktor z klasą), ale za to z młodym przyjacielem Janem – w tej roli Eryk Kulm. Jan pisze u Małgorzaty Wilk doktorat, więc musi się wykazać empatią do swojej promotorki. Kulm dobrze się wpisał w obsadę tego filmu.
Wandą Chrapek, ciągle narzekającą i zrzędzącą mamą Weroniki jest ponownie niestrudzona Iza Kuna jest. Do luksusowego hotelu przyjeżdża oczywiście z mężem Tadeuszem (znakomity Adam Woronowicz, śmieszny i bezradny zarazem, ale swoje wiedzący). Zafundowany przez przyszłych nowożeńców pobyt w SPA nieoczekiwanie zmieni pragnienia jego żony Wandy, szczególnie te seksualne.
Tadeusz próbuje zrozumieć, co się też stało z jego żoną w SPA. W filmie ponownie zobaczymy też Ewę Dałkowską, w świetnej formie artystycznej, grającą matkę Małgorzaty. Dałkowska z wielkim wyczuciem podkręca klimat komedii. Wesele, które – jak wiadomo z pierwszego filmu – nie doszło do skutku, ma odbyć się w „Teściach 2”.
Ale zanim to się stanie, teściowie muszą spędzić ze sobą trochę czasu, by lepiej się poznać, a może nawet zaprzyjaźnić. Są w tym jednak pewne przeszkody, z którymi trzeba sobie poradzić. Jak? Oto jest pytanie. Niech Państwo obejrzą tę komedię, a poprawa nastroju gwarantowana.
Kryminały mają swoich widzów, to gatunek stale cieszący się zainteresowaniem, szczególnie gdy zrealizowane są z dbałością o precyzję i w dobrej obsadzie aktorskiej. Tym razem tak się właśnie zdarzyło. Reżyser „Kolorów zła. Czerwonego” bardzo sprawnie opowiada historię na podstawie książki Małgorzaty Oliwii Sobczak. Adrian Panek ma już na swoim koncie dwa dobre filmy akcji „Wilkołaka” i „Daas”.
Oba ciekawe, ale to ten trzeci porwał widzów i stał się przebojem, przez kilka tygodni utrzymując się na wysokich miejscach oglądalności. Panek razem z Łukaszem Maciejewskim stworzyli zręczny scenariusz, a główne role zagrali dobrze aktorzy. Akcja rozpoczyna się w Gdańsku, w modnym klubie stoczniowym, do którego wpada Monika – bardzo atrakcyjna dziewczyna (naprawdę intersująca w tej roli Zofia Jastrzębska).
Szybko nawiązuje kontakt z barmanem, bo chce znaleźć pracę. I właśnie te wątki opowieści o losach Moniki w klubie i w świecie mafijnej przemocy przeplatać się będą ze śledztwem, prowadzonym przez upartego, młodego prokuratora, bowiem na plaży znalezione wyrzucone przez wodę ciało okaleczonej, atrakcyjnej młodej kobiety.
Z więzienia wyszedł właśnie na przepustkę mężczyzna, skazany wcześniej za podobną zbrodnię. I choć nie przyznaje się do winy, staje się głównym podejrzanym. Wydaje się, że sprawa jest prosta. Ale zamordowana dziewczyna to Monika, córka znanej sędzi. W tej roli Maja Ostaszewska, pełna powściągliwości, zagadkowa, chcaca poznać prawdę o ostatnich miesiącach życia swego dziecka.
Wspiera zatem młodego prokuratora Leopolda Bilskiego (ciekawa rola Jakuba Gierszała), sprzeciwiającego się przełożonemu i konsekwentnie szukającego prawdziwego mordercy. Gierszał umie do siebie przekonać widzów, jest wyciszony, konsekwentny i pozornie pozbawiony emocji. Ciemne tropy prowadzą nie tylko do trójmiejskiego półświatka.
Akcja filmu rozgrywa się na Wybrzeżu, a postać Kazara, głównego bossa zła, właściciela stoczni, gra Przemysław Bluszcz. Jest to niezwykle sugestywna analiza męskiego syndromu frustracji i równocześnie fascynacji okrucieństwem. Scen ostrych więc nie brakuje, ale reżyser zadbał, by miały one odpowiednią filmową moc, a nie stanowiły tylko kadrów trudnych do zniesienia dla widzów. Ogląda się więc ten kryminał z zainteresowaniem i to jest na pewno zachęta dla zwolenników dreszczowców.
Alina Kietrys