„Dziewczyna infuencera” bez niespodzianek

 KINO OKO 

Ten film porusza, niepokoi, zdumiewa, niektórych śmieszy, a nawet złości. Wszystko zależy od tego, kto jest widzem. Na początku roku „Dziewczyna influencera” pojawiła się w kinach, ale wyświetlano ją dość krótko i szybko trafiła na platformy cyfrowe. Aktualnie grzeje miejsce na Netflixie. Oglądana jest dość chętnie, choć nie jest to wybitne dzieło kinowe, ale film pouczający i przydatny.

Do obejrzenia tego filmu namawiam wszystkich, którzy w swoim otoczeniu mają aktywne internetowo nastolatki. Film bowiem opowiada o świecie nowych internetowych idoli, gwiazd i gwiazdeczek szalejących na tik-toku, emitujących miliony filmików, tworzących tysiące aplikacji, w których opowiadają o sobie, swoich upodobaniach, zainteresowaniach, pasjach, wynalazkach, odkryciach, o swojej codzienności i wielkich świętach, o jedzeniu i myciu, modzie, podróżach, chłopakach i dziewczynach, o rodzicach, nauczycielach, babciach, ciotkach, sąsiadach, o piciu i ćpaniu, hodowli królików i szynszyli, kotów i psów, o seksie i religii, o LGTB i tabletce dzień po…

Mogłabym ten ich świat pasji i zainteresowań kwantyfikować długo. Pojawiają się ciągle nowi guru w Internecie. Rosną jak grzyby po deszczu, bo nęcą ich sława i pieniądze. Influencerzy i influencerki, tiktokerzy i tiktokerki to nowi „królowie i królowe życia”. Są autorytetami wśród zafascynowanej Internetem dzieciarni, która oglądanie lansujących influencerów filmików, uważa za najważniejsze zajęcie.

Towarzyszy temu podziw i bezgraniczna wiara w siłę sprawczą bohaterów tych wyświetlanych bajeczek. A klikalność rośnie. Choćby TikToka, który ma miesięcznie 500 milionów aktywnych użytkowników. Polska królowa tego serwisu ma 20 lat, wakacje spędza za granicą, obserwuje ją 9 milionów fanów i niedawno (ponoć) kupiła trzy mieszkania w Hiszpanii.

Za chwilę wakacje, a więc i nasi młodzi zdobywcy Internetu będą mieli zdecydowanie więcej czasu na długie godziny przed różnymi ekranami.  Dlatego, nim rozpoczniemy dyskusję na temat skrócenia im tego czasu, warto obejrzeć ten film – bajeczkę „Dziewczyna influancera” – by przy okazji wesprzeć się jakimś dodatkowym przykładem.

Film fabularny też może dokształcić. Na przykład podpowie, kto najczęściej wykorzystuje aktywność influencerów. Film Szymona Gonera (scenariusz i reżyseria) ma dwie wiodące bohaterki: naiwną Zosię  (bardzo fotogeniczna Karina Rezner) i przebojową, dość bezwzględną Violę (ładna Olga Kalicka).

Ta pierwsza zaistniała w mediach społecznościowych dzięki zdjęciu z jajkiem na brzuchu, ale nie do końca był to udany debiut, zaś druga, dobrze już osadzona w Internecie, marzy o jeszcze większej popularności i oczywiście o wielkich pieniądzach, zdobytych w dzięki egzotycznym podróżom.

Obie bohaterki połączył właściwie przypadek, ale razem balują na folderowych egzotycznych plażach, robią zdjęcia, które natychmiast wysyłają do mediów, wpadają na imprezy, robiąc szum, i znikają niezbyt elegancko, kiedy kończą im się pieniądze. Trzeba przyznać, że to są całkiem udane, z wdziękiem zgrane role, bowiem najważniejsza jest autentyczna swoboda aktorek i szczerość ich reakcji.

Karina Rezner jako Zosia jest ciągle zdziwiona i zaskoczona. Reaguje bardzo emocjonalnie, a kiedy zostaje zdradzona przez koleżankę, przeżywa to bardzo mocno. A Viola chce coś ocalić z tej ich znajomości, ale nie jest zdecydowana na to, co. Obie dziewczyny mają też konkurencję, dobrą rolę zagrała Joanna Koroniewska. Jej atak złości jako starzejącej się gwiazdy Instagrama jest przejmujący. W filmie grają również Mateusz Banasiuk i Rafał Królikiewicz, którym nie powierzono specjalnie szlachetnych zadań. Borykają się więc z życiorysami swoich bohaterów.

Fabuła tego filmu jest niczym bajka z morałem, nad którym ewentualnie można się pochylić. To nie jest wielce ambitny film, lecz produkt rozrywkowy. Reżyser, a zarazem scenarzysta opowiada o niektórych zdarzeniach ze sporą dawką humoru, choć nie każde z nich jest śmieszne. Widoczny dystans do zdarzeń podbarwia fabułę.

Jeśli jednak film „Dziewczyna influencera” wyda się Państwu zanadto naiwny, to warto zapamiętać, że wchodzenie młodych ludzi w media społecznościowe też bywa naiwne, natomiast skutki działań tych mediów konkretne i niestety nadmiernie doraźne.

Alina Kietrys

MP 6/2024