Wioska tajemnic

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Wspaniała majowa pogoda nastraja do wypoczynku. Coraz dłuższe dni zachęcają do pieszych wędrówek, rowerowych wycieczek i innych aktywności na zewnątrz. Dość już się nasiedzieliśmy w domach! Ale co ma zrobić domator, który najlepiej się czuje we własnych czterech ścianach? Może na przykład zasiąść na leżaku z dobrą książką w ręku. Wciągający kryminał lub thriller, czytany przy akompaniamencie ptasich śpiewów, pozwoli się zrelaksować równie dobrze jak całodniowa wycieczka rowerowa dla aktywnych.

Polscy twórcy powieści kryminalnych i sensacyjnych mają się naprawdę wspaniale. Niemalże co kwartał pojawiają się nowi autorzy, starający się uwieść czytelników jakąś zaskakującą fabułą, mającą im zapewnić popularność godną Katarzyny Bondy czy Remigiusza Mroza. Nie sposób wręcz przeczytać wszystkich nowości, warto natomiast nadstawić ucha na opinie znajomych, którzy w kryminałach gustują. Oni zawsze z morza sensacyjnych historii wyłowią jakąś emocjonującą perełkę i podzielą się nią z przyjaciółmi – w przypadku dzisiejszej książki tak się właśnie stało.

Michał Śmielak diebbutantem nie jest. Od kilku już lat pobudza emocje czytelników swoimi historiami, w których roi się od podejrzanych postaci i nagłych zwrotów akcji. Wydaje się, że szczególnie upodobał sobie małe, zamknięte społeczności, w których drzemią zatargi z przeszłości, dawne urazy i kłótnie. Dwa lata temu wydany „Pomruk”, opowieść o małej bieszczadzkiej wsi, gdzie znalazł schronienie Stanisław Stadnicki, dawny ni to gangster, ni to biznesmen.

Po tym, jak w ramach porachunków zabito mu córkę, zostawił za sobą wszystko i zaszył się w leżącej na uboczu chacie. Gdy stopniowo zaczął układać sobie życie na nowo, podczas jednej z górskich wędrówek odnalazł zwłoki dziewczyny. Spokój i rutyna skończyły się w jednej chwili. Staszek, chcąc nie chcąc, został wmieszany w sprawę morderstwa, a kilkoro znajomych, których poznał w Pomruku, na swój sposób próbowało mu pomóc. Ale czy wszyscy?

Tu właśnie zaczyna się najciekawsza część tej historii, bo jak wiadomo, drugiego człowieka nigdy nie jesteśmy w stanie poznać do końca. A jako że jesteśmy w Bieszczadach, mieszkańcy dzielą się na tych, którzy w Pomruku mieszkają od dawna i byli świadkami niejednej zbrodni, oraz na tych, który w ten słynący z prywatności zakątek Polski przyjechali z sobie tylko znanych powodów. Można powiedzieć, że Stadnicki naprawdę wpadł z deszczu pod rynnę, a misterna konstrukcja fabuły potwierdza, iż czasami największe niebezpieczeństwo ukrywa się pod maską życzliwości i wsparcia.

Atmosfera powieści sprawia, że naprawdę można dać się porwać akcji. Tajemnicze, zjawiające się nie wiadomo skąd postacie, wiara miejscowych w bieszczadzkie legendy, które mają w sobie coś więcej niż tylko ziarnko prawdy, no i przeszłość, która odcisnęła piętno na teraźniejszości i nie pozwala zaznać spokoju wszystkim czyniącym zło – to jest klimat książki Śmielaka. Więcej nie mogę zdradzić, by nie odkryć interesującego zakończenia, ale wierzcie mi – jest ono zaskakujące.

Nakręcona tym zgrabnym thrillerem sięgnęłam po inne pozycje Michała Śmielaka i muszę przyznać, że trzymają poziom. Autor jest dobrym obserwatorem napięć, jakie nieuchronnie rodzą się w zamkniętych grupach ludzi, potrafi umiejętnie dawkować emocje tak, by czytelnik pozostawał w stanie nieustającej ciekawości i specyficznego niepokoju towarzyszącego świadomości, że za chwilę wydarzy się kolejna zbrodnia. O dziwo, takie książki sprawiają, że najbardziej się relaksuję – na leżaku, na kocu, byle mieć tę chwilę dla siebie i święty spokój.

Agata Bednarczyk

MP 5/2024