Big Brother w domu nazisty. Rozpasane, niesmaczne życie bogaczy. Cynizm brukowców i ostra jazda na granicy życia i śmierci – tak po krótce można opisać trzy filmy polskich twórców, które mogłam obejrzeć w Bratysławie na 31. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Febiofest 2024.
„Strefa interesów“
Kiedy późnym wieczorem wyszłam z kina, nasłuchiwałam. Odgłosy nocnej Bratysławy nie były złowrogie, dlatego po niemalże dwugodzinnym seansie filmu „Strefa interesów“, gdzie dźwięk grał główną rolę, poczułam ulgę. Oscarowy film w reżyserii Jonathana Glazera, oparty luźno na powieści Martina Amisa z 2014 r., wyprodukowany w koprodukcji Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Polski, zdobył dwie statuetki Oscara: za najlepszy film międzynarodowy oraz za najlepszy dźwięk.
I ten dźwięk tu jest kluczowy. Dźwięk pokazuje życie obozu koncentracyjnego Auschwitz, zaś obrazy życie szczęśliwej rodziny komendanta obozu Rudolfa Hössa. To jakby dwa różne filmy złożone w całość, która nie przylega. Bo jak można żyć w sielance, gdy za murem giną ludzie? Jak można pławić się w szczęściu, gdy w tle buchają dymem kominy pieców krematoryjnych?
Ten film pokazuje, jak bardzo można nie widzieć, nie czuć, nie słyszeć ludzkiej krzywdy. Jak można zobojętnieć na to, co za miedzą.
Takiego obrazu, który by opowiadał o zagładzie w taki sposób, jeszcze nie było. Twórcy filmu wyszli z założenia, że my wiemy, co dzieje się za płotem. Oni nam pokazali tę drugą stronę – bez sumienia, bez skrupułów. Wywołując niedowierzanie, niesmak i zadumę nad zobojętnieniem, stawiając jednocześnie pytanie: czy można pławić się w szczęściu, gdy za płotem dzieje się zło? Koniecznie trzeba obejrzeć! Tylko nie nastawiajcie się na film akcji! To film wolno płynący, to tylko obserwacja, podglądanie, jak w Big Brother.
„Hotel Palace“
Ubiegłoroczny film w reżyserii Romana Polańskiego „Hotel Palace“ (scenariusz: Roman Polański i Jerzy Skolimowski) nie zyskał zbyt wielu pochlebnych recenzji, częściej słyszeć można było o niesmaku, który wywołał. Owszem, Polański pokazał rozpustne życie bogaczy, którzy przyjechali do szwajcarskiego luksusowego Hotelu Palace witać nowy rok 2000.
Co tam się dzieje, proszę państwa! Rozpusta i niesmak to mało powiedziane. Przyznać jednak trzeba, że widz się nie nudzi, akcja jest wartka i choć na ekranie sporo ohydy, to rekompensatą są sceny zabawne, które ośmieszają zachowania bogaczy i rosyjskiej mafii. Na uznanie zasługują tu ludzie z obsługi hotelowej, którzy dwoją się i troją, by sprostać wymaganiom klientów. Chciałoby się powiedzieć niecodziennym klientom, ale – w przypadku tak drogiego hotelu – być może jednak codziennym.
„Ukryta sieć“
Tropiąca celebryckie skandale reporterka sama pada ofiarą medialnej nagonki, ale nie daje za wygraną, ponieważ czuje, że sprawa, którą opisuje, ma drugie dno. Dno okazuje się dnem dna, bo dotyka głównej bohaterki do żywego.
Mamy tu stalkera, rodzinne tajemnice, brutalny świat mediów, wysoko postawione elity. Kiedy do sieci trafia intymne wideo reporterki, zaczyna się robić jeszcze goręcej i mroczniej, ponieważ dzieje się to w czasie, gdy dziewczyna zaczyna drążyć temat śmiertelnego wypadku gwiazdy telewizji. Thriller wciąga, a czasami wręcz wciska w fotel – choćby wtedy, gdy jesteśmy świadkami wypadku samochodowego, a kamera prowadzi nas tak, jakbyśmy to my siedzieli za kierownicą rozpędzonego auta.
Tempo opowieści jest szybkie, a koniec zaskakujący i… dający do myślenia. To naprawdę mocny film, który warto obejrzeć.
„Ukryta sieć“ w reżyserii Piotra Adamskiego powstała w oparciu o powieść Jakuba Szamałka pod tym samym tytułem, który we współpracy z Łukaszem M. Maciejewskim napisał także scenariusz. W roli nieugiętej reporterki świetna Magdalena Koleśnik, jej ojca gra fantastyczny Andrzej Seweryn.
Nagrodzeni Polacy
Po raz 31 odbył się Febiofest, dzięki któremu słowaccy widzowie mogli obejrzeć filmy, które na co dzień nie bywają dostępne w wielkich multipleksach. Mało tego, oprócz trzech wyżej zaprezentowanych filmów, uczestnicy festiwalu mogli obejrzeć także filmy krótkometrażowe, które brały udział w konkursach.
No i co ważne, trzeba polskim twórcom pogratulować, bo w kategorii filmu krótkometrażowego „W środku Europy“ zwyciężył dokument „Echo” Emi Buchwald, opowiadający o dwojgu nastolatkach – Ani i Bartku – którzy w trakcie terapii jąkania próbują polubić siebie i okiełznać własne lęki.
Z kolei film „Moja siostra” Mariusza Rusińskiego – dokument będący opowieścią o uzależnionej od narkotyków siostrze reżysera – zyskał specjalne uznanie jurorów. Gratulujemy!
Małgorzata Wojcieszyńska
MP 4/2024