PIEKARNIK
Gdy powoli mamy już dość zimy i tęsknie wyczekujemy słońca, możemy spróbować ogrzać się w kuchni. Tak dosłownie i w przenośni, gotując coś pożywnego i smacznego, co nas rozgrzeje i przywróci dobry nastrój. Przedwiośnie zawsze było czasem kulinarnych kombinacji, kiedy to w kątach spiżarni wyszukiwano resztek zapasów. Pani Helena Gerec z Koszyc, jedna z modelek prezentowanych na fotografiach wystawionych w Instytucie Polskim w Bratysławie, podzieliła się z nami przepisem na taki rozgrzewający klasyk, do przyrządzenia którego wystarczy naprawdę niewiele.
Fasolka po bretońsku
Składniki:
- 500 g białej suchej fasoli
- 300 g surowego wędzonego boczku
- 400 g ulubionej kiełbasy
- 1 duża cebula
- przecier pomidorowy
- koncentrat pomidorowy – do smaku
- odrobina mąki na zasmażkę
- sól, pieprz
- ziele angielskie, liście laurowe, majeranek, szczypta wędzonej papryki – wedle uznania
Suchą fasolę namaczamy w wodzie na całą noc. Woda powinna pokryć fasolę ze sporym naddatkiem, ponieważ ta ostatnia pęcznieje i wchłonie część płynu. Następnego dnia fasolkę przepłukujemy pod bieżącą wodą, a następnie gotujemy wraz z boczkiem i kiełbasą, dodając przecier pomidorowy i przyprawy do smaku.
Uwaga – mięso kroimy w kostkę dopiero po obgotowaniu. Gdy przestygnie – kroimy i wrzucamy ponownie do garnka. Cebulę siekamy i dusimy na oleju lub smalcu.
Pod koniec dosypujemy mąki i dobrze mieszamy z cebulą, tworząc zasmażkę. Dodajemy do garnka z fasolą i mięsem. Wszystko mieszamy, jeszcze trochę gotujemy i gotowe. Najlepsza jest oczywiście z dobrym pieczywem, choć niektórzy jedzą to danie z ziemniakami.
Pani Helena na Słowację przyjechała w latach 60. ubiegłego wieku. Choć w związku z pracą fotografa wiele podróżowała, chwile z rodziną ceni sobie najbardziej. Gotować najbliższym, a potem razem się cieszyć ze wspólnych posiłków – to też jest ciepełko, któremu żaden przednówek nie zagrozi. Smacznego!
Agata Bednarczyk