Byle do wiosny!

 ROZMOWY Z NINĄ 

Zima jeszcze mocno trzyma, ale w mojej duszy już zaczyna grać wiosna. Wiecie, że ja kocham słońce, szczebiot ptaków i szum liści? Jeszcze kilka tygodni będę musiała na te cuda przyrody poczekać, ale oczami wyobraźni już widzę nasz ogród, ubrany w kwiaty jabłoni i czereśni.

  

Wdech i wydech

Czujecie ten zapach, który unosi się w powietrzu?

Zamykam oczy i słyszę, jak pracowite pszczoły rozmawiają ze sobą. Piękna to mowa, chociaż nie rozumiem wszystkich dźwięków.

Ja również wydaję dźwięki, które nie wszyscy rozumieją. Jednak mama i tata wiedzą, że potrafię wyrazić tonem głosu swoje potrzeby czy emocje.

Ostatnio zaczęłam tworzyć nowe dźwięki, podobne do śpiewu. Przynajmniej mama twierdzi, że nucę nowe piosenki. Ona się w nie wsłuchuje, a potem tworzy swoje melodie i pisze do nich teksty. Podobno bardzo ją inspiruję, ale przyznam się, że nie bardzo wiem, co to znaczy.

Autysta – artysta

W moim świecie istnieje dużo różnych odgłosów, kolorów i kształtów. Normalny człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić, co czuje taki autysta-artysta jak ja. Mam swoje światy (tak, tak, jest ich kilka) i przestrzenie, w których czas płynie inaczej.

Bo na przykład, kto jest w stanie nie spać 48 godzin w jednym ciągu?

Ja ostatnio tak mam, że nie śpię. Znów udało mi się zyskać taką superzdolność – nie potrzebuję snu!

Rodzice powinni się tego ode mnie nauczyć, ale niestety nie udaje im się to. Trwa to już kilka tygodni, ale coś czuję w kościach, że ta zdolność mnie opuści z przyjściem wiosny. Mama już się nie może doczekać, bo ona w nocy by jednak sobie smacznie pospała. „Starość nie radość“ – powtarza tata.

Spać i jeść trzeba, to podobno naturalne.

Bez apetytu

A jeżeli mowa o jedzeniu, to jakoś przestało mi ono smakować. Bywa tak, że najem się rano, a później nie czuję głodu przez wiele godzin. Często nie jem obiadu, a do stołu zasiadam dopiero na kolację.

Wszyscy mnie mogą prosić, ile chcą, ale ja i tak nie ulegam! Po prostu nie chce mi się jeść i już. Nikt mnie do tego nie może zmusić, bo apetytu nie da się wyprodukować na siłę.

Mama się martwi, że mogę zachorować od tego niejedzenia, ale pan doktor powiedział, że leki na epilepsję robią swoje i że powinnam brać witaminy. Niech mu będzie! Będę brała witaminy, ale pod jednym warunkiem: niech mi już więcej nie pobiera krwi, bo ja igieł nie znoszę!!!

Widzicie – oto cała ja i moje fascynujące życie!

Zatem do zobaczenia za miesiąc, moi przyjaciele czytelnicy, i „byle do wiosny“,  jakby powiedział mój polski dziadek.

Nina

Zdjęcia: Ewa Sipos

MP 2/2024