BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI
W pierwszych dniach nowego roku media zwykle przypominają patronów, których na najbliższe 365 dni wybrali parlamentarzyści. Rok 2024 obfituje w wiele jubileuszy, nie brak w nim również rocznic, związanych z wybitnymi ludźmi polskiej kultury. We wrześniu minie 50 lat od śmierci Melchiora Wańkowicza, pisarza i mistrza reportażu, który został jednym z tegorocznych patronów. To więc dobry moment, by przypomnieć sobie jego specyficzny styl.
Wańkowicz napisał wiele utworów. Sam nazywał swoją twórczość literaturą faktu. Ja sięgnęłam po „Ziele na kraterze. Tędy i owędy” – fragmenty dwóch książek, wybrane przez Beatę Nowacką tak, by – przy poszanowaniu stylu i zamysłu autora – stworzyć spójną opowieść o domu i rodzinie. To idealny pierwszy krok, by zapoznać się z twórczością Melchiora Wańkowicza – jeśli przypadnie ona do gustu, można sięgnąć po te utwory w całości.
Podstawą literatury faktu jest prawda. Zdarzenia nie są tworem wyobraźni autora, napisało je życie, a czujny, dobry obserwator nadał im literacką formę. Wańkowicz miał niewątpliwy dar pisania. Jego styl jest swobodny i naturalny, choć bogaty intelektualnie, co niektórym może się wydawać nieco przegadany lub po prostu napuszony. Jednak w ten właśnie sposób znajdowała ujście niebywała fantazja pisarza.
W „Zielu na kraterze” opisuje on historię swej najbliższej rodziny – żony i córek – nadając swoim gawędom ciepłego, wzruszającego klimatu. Osobiste przydomki, rodzinne zwyczaje, zabawy i obowiązki – to na pozór zwyczajne życie, ale przedstawione z takimi emocjami, jakby to były najcenniejsze skarby.
Każdy, kto zna choć kilka faktów z życia Wańkowicza, wie, iż rodzina pisarza borykała się z utratą majątku, a ton powojennym tekstom reportażysty nadała raz na zawsze tragiczna śmierć jednej z córek. Stąd może taka idealizacja życia codziennego, próba utrwalenia na nieśmiertelnych kartach literatury tego, co najbardziej wartościowe.
W zbiorze zatytułowanym „Tędy i owędy” poznajemy bliżej życie samego Wańkowicza, począwszy od jego młodzieńczego przyjazdu do stolicy, poprzez lata międzywojenne, czas wojny i nowe realia w komunistycznej Polsce. Rozstanie z żoną, tęsknota za córkami, wymagające, choć często zabawne życie w kamienicy na Rakowieckiej, opanowanej przez zgraję dzieciaków, dla których sławny pisarz był niebywałą atrakcją – to tylko kilka z tematów tej książki.
Są też fragmenty wzruszające i smutne: ruina ukochanego Domeczku czy poszukiwanie ciała Krystyny Wańkowiczówny, która zginęła w powstaniu warszawskim. Suma tych wszystkich opowieści składa się na refleksję, iż życie – przekorne i trudne – oprócz rozpaczy, dostarcza nam też czystego szczęścia.
Na co dzień Wańkowicz ponoć nie człowiekiem łatwym, choć miał też niebywałe szczęście, jak wtedy, gdy za wymyślenie sloganu „Cukier krzepi!” otrzymał najwyższe honorarium w międzywojennej Polsce. Niebawem ukaże się pierwsza książkowa biografia tego interesującego pisarza, którą zamierzam przeczytać. Podróżował on wiele, zatrzymywał się w miejscach ważnych z punktu widzenia naszej historii.
Zatem oczekiwana książka o nim może być naprawdę interesującą pozycją literacką. Póki co fragmenty jego prozy to lektura obowiązkowa w polskich szkołach. Sto lat po urokach życia w Domeczku, uczniowie mogą porównać ówczesne metody wychowawcze do tych preferowanych dzisiaj. A czy opisywane przez mistrza reportażu historie nadal bawią, musicie już sprawdzić sami. Bo to, że wzruszają, nie podlega żadnej wątpliwości.
Agata Bednarczyk