CZUŁYM UCHEM
To była niezwykła półka w najzwyklejszej meblościance. Fascynowała mnie jej zawartość. Fascynowała z przyczyn estetycznych. Przyciągała mnie swoim magnetyzmem… dosłownie. Mogłem mieć wtedy dwanaście, może trzynaście lat. Na półce stały poukładane w rzędzie kasety magnetofonowe zespołów metalowych.
Byłem oczarowany ich okładkami. Wyobraźcie sobie kolekcję w stylu Master Of Puppets i Ride The Lightning obok Countdown to Extinction Megadethu – cudowna okładka, dalej Fear Of The Dark Ironów, Divine Intervention Slayera, Oddech Wymarłych Światów Kata itp.
Najbardziej szalone były jednak Are You A Rebel, Strip Tease i Infernal Connection zespołu Acid Drinkers. Nie miałem zielonego pojęcia o metalu, nie interesował mnie, ba, przerażał, to nie była moja bajka – przynajmniej wtedy. Uznałem jednak, na podstawie samych okładek, że Acid Drinkers to zespół wybitny i na pewno amerykański. I uśmiecham się do siebie, wiedząc po latach, że wielu popełniło podobny błąd, nie tylko widząc ich okładki, ale wsłuchując się w ich rzemiosło.
Ta mięsista kolekcja kaset należała do mojej kuzynki Bogusi, osóbki na wskroś uroczej i kochanej tak wtedy, jak i dzisiaj.
Acid Drinkers, po naszemu Kwasożłopy, to ekipa słynąca z najlepszych na polskim rynku okładek płyt, ekscesów alkoholowych, zamiłowania do grania coverów oraz stawiania w trudnej sytuacji supportowane przez siebie gwiazdy światowego formatu. Dave Grohl z Foo Fighters do dziś wspomina, że wyjście na scenę po Acidach było trudne: Oni byli lepsi od nas. Byli wspaniali! – mówił.
Ten pierwszy, legendarny skład Acid tworzyli wyszczekany, błyskotliwy i bezczelny Tomasz “Titus” Pukacki na basie, Robert “Litza” Friedrich, chyba najbardziej zapracowany gitarzysta metalowy w Polsce, mistrz prawicy Dariusz “Popcorn” Popowicz oraz rytmiczny filar tego cyrku Maciej “Ślimak” Starosta.
Najlepszym momentem w karierze grupy była wydana w 1994 r. płyta Infernal Connection. Z okładki spogląda na nas dziarsko kurczak, ubrany w koszulkę Venoma. To znaczy spoglądałby, gdyby tylko miał głowę. Album zawiera 10 autorskich utworów i jeden cover, tym razem polski – piosenkę Konsument z repertuaru Kultu, którą wykonuje sam Kazik Staszewski, a solo gra Grzegorz Skawiński.
Cała płyta to fenomenalnie wykonana, energetyczna, trashowa jazda bez trzymanki, z lekką nutką deathu i sporą dawką inteligentnie wkomponowanych smaczków. Otwarcie jest potężne, Hiperenigmatic Stuff of Mr. Nothing to nic innego jak destylat z tego, co wtedy grano na świecie.
Na płycie nie ma chwili na wytchnienie, bo utwory przechodzą jeden w drugi, a drugim jest Anybody Home??!!, bezlitosna rąbanka z genialną solówką i zupełnym niemal wyciszeniem na zagrywkę gitarową na totalnym zakwasie. To mój ulubiony moment tej płyty.
Dalej leci Joker, utwór dla Acidów ikoniczny, który nigdy nie wypadł z koncertowej playlisty. Wielkich momentów jest mnóstwo. Bardzo lubię tytułowy Infernal Connection. Nietypowe zabiegi i specyficzny klimat kojarzą mi się z niektórymi utworami Comy, jestem niemal pewien, że to z tego utworu bije ich źródło.
Jako bardzo młody człowiek grałem z zespołem Drachma na Powitaniu Lata w Czchowie. Mógł to być rok 1999 albo 2000. Na tej samej imprezie grał Acid Drinkers. Spotkałem wtedy Titusa. Wyszedł z krzaków ze swoją… dziewczyną chyba i po prostu zagadał.
Koncertu jednak nie widziałem. Kolega, który nas zawoził ze sprzętem, miał auto pożyczone na ograniczony czas. Acidów widziałem za to na Przystanku Woodstock w 1999 i 2001 roku Gdybym miał opisać ten pierwszy koncert… diabły wcielone i dwieście pięćdziesiąt tysięcy dusz.
Łukasz Cupał