MIĘDZI NAMI DZIECIAKAMI
Zaczynają się wakacje, nareszcie mamy czas na odpoczynek i słodkie nicnierobienie. Żadnych kartkówek, sprawdzianów, lektur obowiązkowych. Możemy czytać, co chcemy, chodzić, gdzie chcemy, spędzać czas wolny, jak chcemy. I oczywiście mamy więcej czasu na granie na komputerze i korzystanie z Internetu.
W tym miejscu chciałabym wyraźnie zaznaczyć jedną rzecz: czas spędzany w Internecie sam z siebie nie jest ani dobry, ani zły. To my nadajemy mu wartość swoimi wyborami i zachowaniem w sieci. Jak to? Sami wiecie najlepiej.
Możemy posługiwać się Internetem w trakcie nauki czy zabawy, możemy też wykorzystywać go do krzywdzenia innych, pisząc anonimowo nienawistne komentarze. Może być dla nas oknem na świat, np. gdy na dworze zła pogoda lub mamy nogę w gipsie, może też być klatką, w której jesteśmy zamknięci, nie dostrzegając zupełnie świata poza siecią.
Skąd mamy wiedzieć, co jest jeszcze w porządku w Internecie, a co już nam nie służy? Po prostu wsłuchać się w siebie. Przyjrzeć się temu, jak się czujemy psychicznie i fizycznie, spędzając czas online. Ocenić, jak to wpływa na nasze relacje ze znajomymi, z rodziną. I nie bać się pobyć przez chwilę offline, gdy coś nas zaniepokoi.
Nie bać się poprosić o pomoc kogoś bliskiego albo po prostu podzielić się obawami związanymi z rzeczywistością wirtualną z drugim człowiekiem. „Marnowanie” czasu w Internecie potrafi być świetną odskocznią i dobrym sposobem na odpoczynek po trudach wyczerpującego roku szkolnego. Serio – nie ma w tym nic złego! Warto tylko marnować ten czas z rozumem i umiarem!
Natalia Konicz-Hamada