CZUŁYM UCHEM
Po dwóch latach znów dała o sobie znać Największa Polsko-Słowacka Orkiestra Świata, tym razem pod skrzydłami jedynego i niepowtarzalnego Laugaricio Quartet, dla którego jest to drugi projekt firmowany własną nazwą. Ale to pozór tylko, rzecz umowna, bo Orkiestra jest w komplecie.
Zatem i tym razem usłyszymy zespół JaBlCo w niezmienionym i wyśmienitym składzie, znanych z wcześniejszych wydawnictw gości, którzy uświetnili swoim talentem poszczególne utwory, oraz solistów, wśród których jest sporo świeżej krwi. Ci wszyscy ludzie zebrali się po to, aby powiedzieć nam Bardzo ważną rzecz.
Bacząc zatem na późną porę, wkładam na uszy swoje najlepsze słuchawki, w których słychać najdrobniejszy nawet szczegół, wrzucam krążek do odtwarzacza, odpalam na solidnym sprzęcie z zeszłego stulecia i…
Od pierwszych nut czuję się jak w domu. Płytę otwiera utwór Chwytaj dzień. W smyczkowe intro wkrada się gitara i już od pierwszych akordów daje się wyczuć autorski podpis Stana Stehlika, a kunszt wokalny Natalii Konicz-Hamady tchnie w piosenkę życie i bezbłędnie wprowadza nas w nastrój całej płyty.
Piosenka Do re mi to trudny rytmicznie i harmonicznie, utwór, wymagający dojrzałości i osobowości wokalnej, niezbędnej do tego, aby odkryć jego niewątpliwy urok. Młodziutka Pola Żak zrobiła to brawurowo! Trzecia w kolejności jest piosenka tytułowa Bardzo ważna rzecz. Tym razem jest to duet marzeń, Ewa Sipos i Natalia Konicz-Hamada, jak one pięknie razem brzmią! Do tego śliczna melodia i piękny tekst, czego można chcieć więcej od piosenki tytułowej.
W utworze Odezwij się debiutuje i kołysze nas w nastrojowej bossa nowie Piotr Michna i robi to wspaniale. Mamy tu też piosenkę gatunkową. Szpieg to nic innego, jak nawiązanie do klasycznych filmów o Jamesie Bondzie, nawet słychać w tle cytaty doskonale znane fanom całej serii. Ponadto utwór jest mistrzowsko prowadzony basem Juraja Griglaka, który kolejny raz wzbogacił album swoją wirtuozerską grą.
I nagle dzieje się coś, co powoduje, że muszę przerwać pisanie. Wciskam klawisz pause… Są takie piosenki, które oprócz swoich trzech do pięciu minut potrzebują jeszcze długiej chwili ciszy, aby zwyczajnie z nas wybrzmiały dźwięki, słowa i emocje. Z tą Szadzią sprawa jest poważna, bo to jest wielki song. Song, który zszywa cały album. Cudowny klimat, który podkreśla odpowiednio dopasowana aranżacja. Tu nie ma rzeczy zbędnych. Jest piękna muzyka i Tomasz Olszewski, który cedzi przez emocje springsteenowski niemal tekst.
A potem jest romantycznie, lekko i musicalowo, bo kochają się Ona i on, czyli Natalia i Marián Hamadowie. I z tej lekkości wpadamy nagle w Mocną nocną w wykonaniu Ewy Sipos. To chyba najbardziej osobisty dla Ewy i najmocniejszy w przekazie utwór w dorobku naszej Orkiestry. Utwór ważny, który powinien polecieć dalej w świat. Utwór, w którym warstwy: muzyczna, tekstowa i emocjonalna są w doskonałej symbiozie i nie wyobrażam sobie tu lepszego wyboru instrumentu solowego od klarnetu Emila Szajewskiego.
Tajemnniczy ogród to uroczy dziecięcy duet Mani i Daniela Hamadów, po którym nie chce się już być dorosłym. Metaforyczna Podróżnicza w wykonaniu Natalii Konicz-Hamady to piosenka, która kojarzy mi się brzmieniowo z pierwszą płytą Orkiestry Za górami, za lasami, za Tatrami, tutaj gościnnie na harmonijce zagrał Christian Deeters.
Smyczkowe staccato otwiera utwór Sąsiedzi, przeuroczy duet Barbory Berkyovej i Piotra Michny o pewnej sąsiedzkiej relacji. Z kolei w piosence Gdy pada deszcz debiutuje wokalnie najpiękniej brzmiący męski głos słowackiej Polonii, czyli Ryszard Zwiewka spełnia nasze skryte muzyczne marzenia.
Pretekstem do podjęcia kolejnego ważnego tematu w piosence Nie pytajcie stają się dredy Ewy Sipos, natomiast Natalia Konicz-Hamada stawia sprawę jasno w Kochaj albo się wycofaj. Płytę kończy pierwszy w historii Orkiestry protest song na wiele głosów pt. Nie oddamy snów, okraszony iście stadionowym refrenem oraz parlando w języku ukraińskim w wykonaniu Andriany Gnydenko.
Bardzo ważna rzecz to płyta inna od poprzednich wydawnictw Orkiestry. Powoduje to kilka utworów, które są dla niej kluczowe, ale celowo ich tu nie wymienię, choć z recenzji można łatwo się domyślić. To one budują aurę całości, wiążą ją, spajają i cementują. Aurę, która jest bardziej stonowana, melancholijna, czasem przyjemnie smutna. Gdzieś nad tym wszystkim unosi się duch Osieckiej, Kofty, Gintrowskiego.
Może założenie, że album będzie się starał podjąć tematy ważne, zaowocowało tym, że całość jest bardziej poetycka? Może to, że głównym aktorem jest tu kwartet smyczkowy, wprowadziło tę nostalgiczną chmurkę? Może autorskie trio Gosia Wojcieszyńska, Ania Porada i Stano Stehlik tworzyli na takiej właśnie fali? Nie wiem. Pewne jest jedno. Jest to album dojrzalszy pod każdym względem.
Te kilka lat zabawy w muzykę zaowocowało tym, że wszyscy nabrali ogłady i doświadczenia; kompozycje są bardziej wytrawne, teksty bardziej zaangażowane i gładkie, wykonanie na coraz wyższym poziomie. Natomiast same aranżacje to już czysty profesjonalizm, tutaj mój ukłon w stronę Stana Stehlika i Janka Morávka, ale przede wszystkim w stronę Adriana Harvana za piękne aranżacje dla kwartetu.
Nie wolno pominąć też osoby Juraja Lehuty, który po raz kolejny podjął się wyzwania rejestracji tego rozbudowanego projektu, co nie jest sprawą wcale łatwą, oraz Zdenki Błońskiej, dzięki której płyta jest barwna nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz.
Łukasz Cupał