z perspektywy słowackiego ambasadora w Polsce
PIĘKNA TRYDZIESTOLATKA
W 1993 r. bałam się podziału mojej ojczyzny Czechosłowacji. Każdy rozsądny człowiek, uważnie spoglądając na mapę, musi dostrzec groźbę ewentualnego „skręcenia” Słowacji na wschód. Wszak siła, która rozdziera to państwo, jest olbrzymia, podobnie jak zainteresowanie wykorzystaniem terytorium tej części Europy do własnych celów przez tych ze Wschodu.
Moje obawy potwierdziły się już wkrótce. W 1997 r. na szczycie NATO w Madrycie, w odróżnieniu od naszego północnego sąsiada Polski, my nie otrzymaliśmy zaproszenia do NATO. Czarny dzień, powiedziałam i sobie, i w Słowackim Stowarzyszeniu Polityki Zagranicznej (SFPA), które założyłam wraz z przyjaciółmi w 1993 r. jako pierwszy think tank, zajmujący się analizami i badaniami słowackiej polityki zagranicznej.
Wtedy zaczęliśmy myśleć o tym, co można zrobić, by zachodnich członków Sojuszu zachęcić do ponownego jego otwarcia się na Słowację. Na szczęście nie byliśmy sami. Cały Trzeci Sektor zaangażował swoje siły tak, w efekcie czego po wyborach w 1998 r. na czele rządu stanął Mikuláš Dzurinda, co otworzyło możliwości przystąpienia do NATO. To było satysfakcjonujące!
W 1999 r. kandydowałam w wyborach prezydenckich i byłam pierwszą kobietą na Słowacji, ubiegającą się o to stanowisko. Zajęłam trzecie miejsce, ale nie miałem czasu zastanawiać się, dlaczego nie udało mi się wygrać z byłym premierem Vladimirem Mečiarem i Rudolfem Schusterem, który został prezydentem.
Pod koniec 1999 r. odwiedzili mnie bowiem moi przyjaciele z Polski – minister spraw zagranicznych i ambasadorowie z Władysławem Bartoszewskim na czele, którzy zaczęli mnie namawiać, bym ubiegała się o stanowisko ambasadora w Polsce. Cel był jasny. Polscy politycy potrzebowali kogoś, popierającego przystąpienie Słowacji do NATO, i by ten ktoś był przedstawicielem Republiki Słowackiej w Warszawie.
Każdy, kto jeszcze raz spojrzy na mapę Europy Środkowej, zrozumie, dlaczego polski Sejm głosował za poparciem naszego wejścia do Sojuszu Północnoatlantyckiego. To był polski priorytet. Któż bowiem by chciał na długości 600 kilometrów graniczyć z krajem, mającym inną orientację geopolityczną!
W ten sposób spędziłem pięć niezapomnianych lat w Polsce, w gronie serdecznych przyjaciół. Zwieńczeniem mojego pobytu było nie tylko wejście Republiki Słowackiej do NATO w 2004 r., w czym niewątpliwe zasługi mieli Polacy, ale i nasze wspólne wejście do Unii Europejskiej!
Nigdy nie zapomnę dnia, w którym Polacy głosowali w referendum w sprawie przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do UE. Wówczas to „Gazeta Wyborcza” opublikowała na pierwszej stronie duże kolorowe zdjęcie, na którym śmieję się i krzyczę ze szczęścia, a pod nim napis: „Polacy się cieszą”. Tego dnia na kilka godzin stałam się Polką i postanowiłam napisać książkę o swoim pobycie u naszego północnego sąsiada.
Ukazała się ona również w Polsce pod tytułem „Sąsiad o północy“. Opisuję w niej m.in. problemy, które wspólnie musimy rozwiązać. Między zaprzyjaźnionymi państwami wiele zależy od tego, którą formacja stoi u steru państwa.
W przeszłości dochodziło między nami także do konfliktów zbrojnych, które znajdowały odzwierciedlenie w polityce Polski wobec mniejszości słowackiej na południu, a także powstania na ziemiach polskich w latach 1926 – 1936 autonomicznego rządu Słowacji, wspieranego finansowo również przez Węgry, a ukierunkowanego przeciwko demokratycznej Czechosłowacji.
To nadal rzuca słaby, ale jednak cień na nasze relacje. Podstawą dobrych stosunków między sąsiadami w centrum Europy nie może być zapominanie czy naiwna dobroduszność, ale przepracowanie nawet najciemniejszych stron owych relacji. Wykorzystuje się do tego wiele mechanizmów, które ustalaliśmy i wprowadzaliśmy w życie razem.
Efektem tego są np. trzy duże publikacje, przygotowane przez historyków po obu stronach granicy o historii Spisza. Sama przyczyniłam się do ich powstania i jestem z tego dumna.
Dzisiejsze relacje oficjalne są utrzymywane mimo kontrowersji wokół działalności grupy partyzanckiej Józefa Kurasia „Ognia”, która to po II wojnie światowej mordowała Słowaków i grabiła słowackie wsie.
Nasze stosunki pozostają stabilne, szybko rozwija się wymiana handlowa, działa współpraca regionalna. Szkoda, że w Grupie Vyszehradzkiej nie udało nam się dojść do porozumienia np. w kwestii koordynacji polityki energetycznej. Dziś nie mielibyśmy większych problemów nie tylko z dywersyfikacją źródeł energii, ale także z własnością naszych dużych rafinerii.
Do dzisiaj nie zrealizowaliśmy wszystkich połączeń komunikacyjnych między nami. Słowackie góry nadal są barierą, ale plany usprawnienia komunikacji są i mam nadzieję, że zostaną zrealizowane. Nie lubię twierdzić, że Słowacja pozostaje w tyle z tymi zobowiązaniami. Rzeczpospolita Polska jest jednym z naszych najważniejszych regionalnych partnerów i sojuszników, czy to w NATO, czy w UE, czy wreszcie także w V4.
Drodzy przyjaciele, jesteśmy Wam wdzięczni za to, że wtedy przed laty pociągnęliście nas za sobą, w efekcie czego dziś jesteśmy bezpieczni pod parasolem NATO, tak jak i Wy. Chciałbym, aby nasze stosunki pozostawały co najmniej tak intensywne jak do tej pory.
Magdalena Vášáryová
ambasador RS w RP w latach 2000 – 2005
zdjęcie: archiwum MV, FB