Kolorowy napój wspomnień

 RETROHITY 

Wiosna przynosi piękną pogodę, robi się coraz cieplej, a w związku z tym częściej sięgamy po napoje. W tym odcinku „Retrohitów” skupimy się na jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich napoi słodzonych  – oranżadzie.

 

Oranżada czy malinovka?

Na wstępie chciałbym zwrócić uwagę na różne znaczenia słowa oranżada w językach polskim i słowackim. Otóż słowacka oranžáda oznacza napój z soku pomarańczowego, w języku polskim oranżada to napój słodzony koloru zazwyczaj czerwonego. To co w języku polskim określa się mianem oranżady, w języku słowackim nazywa się malinovką, po polsku rozumianą jako napój z soku malinowego.

Do polskiej kuchni magnackiej oranżada trafiła w XVIII w. jako napój kuchni francuskiej – wówczas przygotowywany właśnie z wody, cukru i soku pomarańczowego. Był to napój ekskluzywny, dostępny tylko dla arystokracji i tylko w ograniczonych ilościach, co zmieniło się z biegiem czasu.

Pić się chciało od zawsze, gaszenie pragnienia należy do podstawowych potrzeb człowieka, o czym doskonale wiedzieli też pierwsi polscy, przedsiębiorcy, którzy produkowali poczciwą oranżadę jako napój niemalże od święta. Do tych tradycji powrócili producenci powojenni i tak np. pod koniec lat 40. w Warszawie powstał legendarny zakład  produkcji opartej na wodzie źródlanej Olszynka oranżady, napoju, który przetrwał do dziś.

Oranżada to napój gazowany zawierający kwas węglowy, a także fosforowy, używany jako regulator kwasowości. W czasach produkcji na skalę przemysłową produkowana była na bazie soku w proszku z domieszką substancji słodzących – cukru – oraz barwników i aromatów, tak naprawdę nie mając nic wspólnego ze sokiem pomarańczowym.

Złote lata oranżady

Złoty okres oranżady przypada zdecydowanie na lata 70. ubiegłego wieku. Wówczas napój ten znajdował się na półkach w każdym, nawet wiejskim sklepie i to w trzech różnych postaciach.

Pierwszą z nich była oranżada w małych butelkach z ciemnego szkła, z czasem uzupełniona o oranżadę sprzedawaną w woreczkach plastikowych ze słomką. Co ciekawe, oranżada sprzedawana w butelkach była gazowana, a sprzedawana w woreczkach plastikowych była bez bąbelków, produkowana jedynie na bazie wody źródlanej.

Trzeci rodzaj oranżady, sprzedawany w małych papierowych paczuszkach, to oranżada w proszku, czyli sam ekstrakt, który zyskał niesamowitą popularność wśród dzieci i młodzieży. Starsi z nas z pewnością pamiętają, jak wyglądały ich ręce, na które sypali sobie oranżadowy proszek i go wylizywali.

W tamtych czasach sklepy prowadziły skup butelek, a w związku z tym oranżadę pito często na stojaka  przed sklepem, by móc zaraz oddać butelkę po niej. Oranżada królowała w czasach, kiedy o napojach zachodnich można było tylko pomarzyć. Pepsi-cola nieśmiało wkroczyła na rynek polski w 1971 r. Lata osiemdziesiąte przyniosły naśladownictwo wszystkiego tego, co pochodziło z Zachodu.

 

Taka sama, a jednak inna

Oranżadę produkowano w niemalże każdym powiecie, jednak walory smakowe produktu o tej samej nazwie bardzo się różniły. Napój ten można było kupić nie tylko w różnym opakowaniu, z różnymi etykietami, ale bardzo często o bardzo odmiennym smaku. Niektóre oranżady miały mocny   landrynkowym smak, inne malinowy czy cytrusowy. U schyłku okresu PRL bardzo lubianymi napojami były cytroneta czy mandarynka.

Ogólnie można powiedzieć, że w okresie szczytowym oranżadę sprzedawano w trzech podstawowych kolorach: czerwonym – niby o smaku malin, jej podstawowym barwnikiem był wyciąg z buraków, żółtym – niby mająca smak cytrusów, oraz białym – mocno landrynkowym.

 

Nigdy nie schłodzona

Ciekawostką jest fakt, iż mimo gorących upalnych dni oranżady nigdy nie chłodzono.

Oranżada przetrwała do dziś i pomimo bogatej oferty napojów gazowych, oferowanych dziś w sklepach, nie jest to tylko relikt czasów minionych, bowiem do tradycji w jej produkcji nawiązało już kilku dużych producentów krajowych.

Dziś już nie kupimy oranżady w woreczkach plastikowych ze słomką – ten rodzaj opakowania na zawsze odszedł do historii, ale można kupić oranżadę w butelkach plastikowych.

Jeżeli ktoś ma ochotę na prawdziwą peerelowską oranżadę, to polecam wizytę w Muzeum PRL, które mieści się w Warszawie. Tam można kupić ten napój w opakowaniach retro. Byłem, wypróbowałem, posmakowałem i wypiłem!

Andrej Ivanič

MP 4/2023