Starania o ten pociąg trwały wiele lat i połączyły sporo środowisk. Pociąg Poprad – Muszyna po raz pierwszy wyjechał na tory w czerwcu 2019 r. i od razu pokochali go polscy i słowaccy pasażerowie. Początkowo miał jeździć jedynie w letnie weekendy, jednak dzięki ogromnej popularności kursuje również zimą. W tym roku można z niego korzystać do 26 lutego, potem wyruszy na tory w czerwcu.
Pociągi kursują w soboty i niedziele dwa razy dziennie. Wyjazd z Popradu o 7:29, przyjazd do Muszyny o 9:10, lub wyjazd o 15:29, przyjazd do Muszyny o 17:10. Pociąg powrotny wyjeżdża z Muszyny o godzinie 10:00 i 17:56, przyjazd do Popradu o 11:40 i 19:40. Cena biletu w jedną stronę to 5 euro. Po drodze pociąg zatrzymuje się na stacjach Studený Potok, Kežmarok, Spišská Belá zastávka, Podolínec, Stará Ľubovňa a Plaveč.
Doświadczenie kilku sezonów funkcjonowania pociągu pokazuje, że cieszy się on sporą popularnością zarówno wśród Polaków, jak i Słowaków. Korzystają z niego również zmotoryzowani dla samej frajdy przejażdżki pociągiem po tak malowniczej trasie. Jak się okazuje, sporo turystów traktuje przejazd jako atrakcję samą w sobie, ze względu na piękne widoki za oknami.
Po drodze podziwiać bowiem można malowniczy Spisz, spoglądać na Tatry Wysokie czy średniowieczny zamek w Starej Lubowni, przejechać się pięknym przełomem Popradu w Beskidzie Sądeckim. Nie bez powodu trasa „Belianskiego Expressu”, bo tak nazywa się ten pociąg, została okrzyknięta jedną z najpiękniejszych w obu naszych krajach. Konkurować z nią mogą m.in. równie ciekawe widokowo trasy na Dolnym Śląsku.
Dla Polaków mieszkających na Słowacji pociąg może stanowić okazję, by choć na kilka godzin wyskoczyć do Polski, na co nie zawsze pozwalają czas i możliwości – jak wiemy, transgranicznych połączeń kolejowych i autobusowych jest jak na lekarstwo. Poprad jest doskonale skomunikowany praktycznie z całą Słowacją, w zaledwie cztery godziny dojedziemy tu pociągiem z dalekiej Bratysławy, a w półtorej godziny z Koszyc.
Jeżeli wcześniej nie byli Państwo w Muszynie, jest świetna okazja, by to nadrobić. A z wielkim prawdopodobieństwem można stwierdzić, że większość czytelników Monitora jeszcze Muszyny nie odwiedziła, gdyż do niedawna to pięciotysięczne miasteczko niczym szczególnym się nie wyróżniało.
Pięknie położone w Beskidzie Sądeckim, ale wiało tu pustką, nudą i postpeerelowską beznadzieją. Zaczęło się to zmieniać mniej więcej dziesięć lat temu, gdy władze miasta postanowiły zmienić ten stan rzeczy i zaczęły inwestować w nowe atrakcje dla turystów.
Gruntownie zrewitalizowano zabytkowy rynek i uliczki Starego Miasta, zbudowano Ogrody Sensoryczne i Ogrody Biblijne, powstały świetne asfaltowe trasy dla rowerzystów i rolkarzy – jedną z nich można dojechać na rolkach nawet do pobliskiej Krynicy. Oczywiście nie zimą, ale warto o tym pamiętać w kontekście sezonu letniego, kiedy pociąg również będzie kursować.
Muszyna jest miejscem raczej dla osób, którzy cenią sobie spokój. W porównaniu ze Słowacją, ale także z Zakopanem, jest tu dużo taniej, można znaleźć dobry i komfortowy nocleg na każdą kieszeń. Nie brakuje lokali z dobrym jedzeniem, za które zapłacimy sporo mniej niż pod Tatrami.
W okolicy jest sporo szlaków turystycznych, które w odróżnieniu od zagrożonych lawinami Tatr są bezpieczne o tej porze roku i dostępne również dla osób starszych oraz małych dzieci. Dla niektórych osób jest tu jednak zbyt spokojnie, bardziej rozrywkowa jest sąsiednia Krynica, do której można stąd dojechać pociągiem lub autobusem.
Połączenie powróci w czerwcu, są też apele, by pociąg kursował przez cały rok i nie tylko w weekendy. Opóźnia się natomiast uruchomienie przez kraj preszowski samorządowych autobusów transgranicznych Bardejov – Krynica. Przydałaby się w tym temacie interwencja służb dyplomatycznych i parlamentarzystów u żupana kraju preszowskiego, gdyż jak pokazuje doświadczenie, nic tak bardzo nie zbliża, jak pociągi i autobusy transgraniczne, ale powstają one w bólach i trzeba im trochę pomóc – a wtedy osiągną sukces.
Jakub Łoginow
Zdjęcia: autor