czyli jak Klub Polski w Bratysławie kibicował naszym
Z NASZEGO PODWÓRKA
Mistrzostwa świata w piłce nożnej na przełomie listopada i grudnia? To brzmi dziwnie. Rzeczywiście, na początku mundialowych rozgrywek trudno było wczuć się w atmosferę futbolowego święta. Być może dlatego pierwsze mecze naszej reprezentacji przeszły wśród bratysławskiej Polonii bez większego echa.
Z każdym kolejnym spotkaniem rosła jednak nadzieją, że tym razem będzie inaczej niż zwykle. Ku powszechnemu zdziwieniu po spotkaniach z Meksykiem oraz Arabią Saudyjską Polska nadal grała o coś więcej niż tylko o honor. Stanęliśmy przed historyczną szansą awansu z grupy! Wystarczyło tylko nie przegrać dużą różnicą bramek z kolejnym przeciwnikiem, Argentyną.
Nic dziwnego, że bratysławscy Polacy rozpoczęli powszechną mobilizację, a całej błyskawicznie przeprowadzonej akcji można by nadać kryptonim „mecz na dużym ekranie w polskim gronie”. Jak się okazało, grono było tak duże, jak długi kryptonim całej akcji. W środę 30 listopada spotkaliśmy się wieczorem w znanym irlandzkim pubie w centrum Bratysławy.
Gdy w Katarze trwał mecz, grono członków Klubu Polskiego – tak dorosłych, jak i młodych – zagrzewało naszych do boju. Wyposażeni w biało-czerwone szaliki, flagi i koszulki oznajmialiśmy zdziwionej obsłudze pubu (oraz przypadkowym gościom) wiarę w polską reprezentację!
Ależ to były emocje!!! Gdy Szczęsny obronił karnego, rzuciliśmy się sobie w objęcia, a naszą szaloną radość można było słyszeć po drugiej stronie Dunaju! Niestety, stracone dwie bramki spowodowały, że wkrótce na stojąco odliczaliśmy czas do zakończenia meczu.
Tymczasem Arabia Saudyjska strzeliła gola Meksykowi w ostatniej minucie meczu, co oznaczało, że dzięki lepszemu bilansowi bramek polska reprezentacja awansowała do jednej szesnastej finału! Nieważny był wynik meczu z Argentyną – wszyscy zaczęliśmy tańczyć z radości! I tylko kelnerzy byli trochę zdezorientowani, bo przecież Polacy przegrali mecz…
Cóż, taka jest właśnie dola polskiego kibica, który czasami musi cieszyć się ze zwycięskich porażek. Kolejny mecz – z reprezentacją Francji – dobitnie to potwierdził. Mimo naszej przegranej cieszyliśmy się z lepszego stylu… Oby zatem do następnych mistrzostw i kolejnych, tym razem już zwycięskich wygranych naszych Orłów!
Arkadiusz Kugler