Jadą wozy…

 RETROHITY 

Kilka dekad temu motoryzacja wyglądała zupełnie inaczej niż dziś, ruch na drogach był znacznie mniejszy, nie każdego było stać na kupno samochodu, a oprócz tego gospodarka centralna i takowe jej planowanie mocno ograniczały różnorodność pojazdów na naszych drogach. W tym docinku „Retrohitów” przedstawimy samochody produkcji czechosłowackiej.

Odgórne planowanie gospodarki państw RWPG spowodowało, iż niektóre produkty w ogóle nie były dostępne na rynkach zaprzyjaźnionych krajów. Dotyczyło to również motoryzacji tak w Polsce, jak i w Czechosłowacji.

I tak czechosłowacki samochód użytkowy marki Škoda 1203 oraz polski marki Nysa pełniły niemalże identyczne funkcje w zadaniach przewozowych, ale raczej nie spotykały się na tych samych drogach, bowiem pierwszy nie był eksportowany do Polski, zaś drugi do Czechosłowacji. Kilka dekad temu służyły one jako dostawcze furgonetki, wozy pocztowe, milicyjne, karetek pogotowia, ambulanse czy karawany.

Polskie Nysy można było co prawda zobaczyć czasami na Słowacji, ale załadowane na platformach wagonów kolejowych, w trakcie przewozu do sąsiednich Węgier.

 

Pomyłka na słowackich drogach

Nie miała prawa powstać, a mimo to była z nami ponad trzy dekady. Awaryjna, słaba, niewydolna – taka ją opisywano. Pisał się rok 1955, kiedy czechosłowackie Ministerstwo Przemysłu Motoryzacyjnego zleciło zadanie opracowania pojazdu z nadwoziem ramowym, wzorującym się na starszym modelu Škody 1200. Siłą rzeczy zadanie to przypadło mladobolesławskiej Skodzie.

Wkrótce potem powstały trzy prototypy nowego samochodu użytkowego, nazwanego Škoda 1203. Właściwości tego pojazdu pod żadnym względem nie spełniały oczekiwań – zbyt słaba moc silnika pomimo zmienionej skrzyni biegów spowodowała zaprzestania prac nad tym modelem.

Sytuacja na rynku wymusiła jednak finalizację projektu. Dwa lata później sfinalizowano prototypy o ostatecznym kształcie i rozpoczęto jego testowanie. Choć niektórzy wciąż domagali się furgonetki z napędem na jedną oś lub nawet furgonetki przeznaczonej do celów wojskowych, Škoda 1203 była o krok od masowej produkcji.

Pozwolenie na uruchomienie linii przyszło w 1963 r. Minęło kolejnych 5 długich lat, zanim z linii produkcyjnej zjechał pierwszy dostawczak z niezwykle lekkim tyłem i silnikiem między przednimi siedzeniami. Škoda 1203 była skazana na porażkę, która przyszła znacznie później. Nie zmieniało to faktu, że w momencie przekazania klientowi pierwszej Škody 1203 w 1968 r. jej projekt liczył już 13 lat.

Produkcja tego samochodu odbywała się w zakładach samochodowych ve Vrchlabí, gdzie w latach 1968-1981 z linii produkcyjnej zjechało ich niespełna 70 tysięcy. Rok po „odwiedzinach armii radzieckiej”, w 1969 r. do produkcji weszły kolejne wersje Škody 1203. Były to legendarne ambulanse, ciężarówki z platformą, a nawet 5-osobowe kombi. I jakby tych paradoksów było jeszcze za mało, w 1970 r. samochód ten został także karawanem.

 

Jakość nie była atutem

W 1981 r. produkcję przeniesiono do słowackiej Trnavy. Tu – bez żadnych doświadczeń w produkcji samochodów – rozpoczęto produkowanie modelu TAZ 1500. Z biegiem lat model ten przeszedł szereg modyfikacji, w końcu doczekał się wydajniejszego silnika, bębnowych hamulców, ale nie lepszej jakości.

W 1999 r. z taśmy produkcyjnej w Trnavie zjechał ostatni dostawczak. Nie był to jednak całkowity koniec produkcji, bowiem została ona przeniesiona do firmy prywatnej w czeskim Žacléřu, gdzie ostatni egzemplarz legendarnej Škody 1203 zjechał dopiero w 2017 r., po 49 latach od początku jego produkcji.

Do dziś żywe są legendy, mówiące o tym, że zimą tym autem można było ruszać tylko, kiedy w bagażniku leżały 3 worki piasku, a także wspominające wyjące, pod górkę ledwo jadące karetki pogotowia, przewożące pacjentów.

Andrej Ivanič

MP 12/2022

 

W następnym odcinku Retrohitów przyjrzymy się podobnemu typu samochodów produkowanych w Polsce.