Okienka pełne niespodzianek

Boże Narodzenie to cudowny czas i zaledwie trzy dni, które zawsze tak szybko mijają. Na szczęście jest też magiczny czas oczekiwania nie – ozdabiania i dekorowania domu, przygotowywania świątecznych potraw i prezentów.

W dawnych czasach, aby umilić sobie odliczanie kolejnych dni do świąt, ludzie pletli wieńce i przyozdabiali nimi drzwi oraz okna, a dzieci każdego dnia wkładały po jednym źdźble słomy do żłóbka Jezusa. W Niemczech na wieńcu codziennie zapalano jedną świeczkę lub umieszczano malutkie woreczki z drobnymi niespodziankami. Niekiedy malowano kredą na drzwiach 24 kreski, codziennie skreślając jedną z nich.

W rodzinach protestanckich rodzice przygotowywali świąteczne zegary, podzielone na 24 segmenty z wklejonymi religijnymi obrazkami lub wersami z Biblii. I tak w 1904 r. narodził się pierwszy kalendarz adwentowy. Stworzył go Gerhard Lang, inspirując się wspomnieniem z dzieciństwa, gdy mama przyczepiała dla niego do kartonowej tablicy po jednym ciasteczku na każdy przybliżający święta dzień.

Kilka lat później kalendarze adwentowe z czekoladkami zrobiły się bardzo popularne najpierw w Niemczech, a stopniowo i w innych krajach. Po II wojnie światowej kalendarz adwentowy trafił do USA, by następnie rozprzestrzenić się na cały świat, dopasowując do danej kultury i tradycji.

Do Polski dotarł w latach 30. XX w. i choć miał korzenie protestanckie, to szybko się przyjął, gdyż z wiarą katolicką łączył go adwent i narodziny Jezusa. Z czasem kalendarz adwentowy stał się częścią magii świąt, przynosząc wiele radości dzieciom. I tak jest po dziś dzień.

Gdy patrzę na swojego syna, który zaraz po przebudzeniu biegnie otwierać kolejne okienko adwentowego kalendarza, przypominam sobie, z jaką radością robiłam to ja, będąc w jego wieku. To ekscytacja, radość, pozytywne emocje, nauka cierpliwości i silnej woli. Pamiętam, że gdy byłam dzieckiem po zjedzeniu czekoladek jeszcze długo przechowywałam puste opakowanie po takim kalendarzu. Wykorzystywałam je do zabawy, polegającej na wkładaniu do okienek karteczek z pytaniami, które potem losowali moi najbliżsi.

Kiedyś kalendarz zawierał tylko czekoladki, dziś w sklepach mnóstwo jest kolorowych kalendarzy z różnego rodzaju żelkami, smakowymi piankami czy popularnymi bajkowymi postaciami. Producenci prześcigają się w pomysłach dla dzieci i dorosłych. Tak, są też kalendarze adwentowe dla dorosłych, np. kalendarze z herbatami, skarpetkami, gadżetami z filmów i gier, słodkościami w wersji vege czy kąpielowymi pachnącymi kulami i musującymi tabletkami.

Ten ostatni to jedna z najprzyjemniejszych wersji odliczania dni do świąt, bo przecież od dawna wiadomo, iż odprężająca kąpiel po męczącym dniu pracy, najlepiej uprzyjemnia długie zimowe wieczory. Niektóre sklepy przygotowują wirtualne kalendarze adwentowe, oferując różne promocje, nagrody lub fanty na każdy z 24 grudniowych dni.

Przed świętami zazwyczaj towarzyszy nam pośpiech i mnóstwo spraw, które chcemy załatwić. Warto jednak celebrować tę wyjątkową bożonarodzeniową atmosferę już od początku grudnia. Czas adwentu, poprzedzającego święta Bożego Narodzenia, wcale nie musi być smutny i pełen wyrzeczeń. Możemy go umilić, sprawiając sobie i bliskim małe przyjemności, a dzięki drobnym gestom powoli tworzyć atmosferę świąt.

W przedświątecznym ferworze znajdźmy każdego z 24 przedświątecznych dni małą chwilę tylko dla siebie i cieszmy się nią.

Magdalena Zawistowska-Olszewska

MP 12/2022