OKIENKO JĘZYKOWE
Częstotliwość występowania przymiotnika hybrydowy we współczesnym języku polskim wręcz powala: hybrydowy samochód, hybrydowy lakier, hybrydowa wojna, hybrydowa klawiatura, hybrydowa telewizja, hybrydowe nauczanie, hybrydowy atak, hybrydowy system, hybrydowa poczta itp., itd. I okazuje się, że dziś wszystko może być poniekąd hybrydowe. Czyli jakie?
Na szerzenie się przymiotnika hybrydowy zwróciła mi uwagę redaktor naczelna „Monitora Polonijnego” Małgosia Wojcieszyńska. Kiedy przyjrzeć się z bliska tej formie, widać, że jest utworzona od rzeczownika hybryda za pomocą typowego polskiego przyrostka -owy.
Choć słowniki odnotowują jeszcze dwie inne przymiotnikowe formy oboczne od tegoż rzeczownika, hybrydyczny i hybrydalny, to tych ostatnich dziś, czyli w roku 2022, w użyciu prawie nie widać, choć jeszcze w 2014 r. w jednej z porad udzielanych przez Poradnię Językową Uniwersytetu Łódzkiego można było przeczytać o całkowitej wymienności wszystkich trzech wspomnianych form przymiotnika.
Zwyciężyła (chyba!) ta z -owa, zapewne właśnie za sprawą użytego sufiksu, który jest najczęściej wybieranym elementem, tworzącym współcześnie formacje przymiotnikowe. Spytają Państwo dlaczego? Bowiem dodanie -owa nie powoduje właściwie żadnych zmian w temacie, żadnych alternacji. Ale nie o tym chcę pisać.
Skąd się wziął i co oznacza ów hybrydowy? Nie ulega wątpliwości, iż przymiotnik ten utworzony został od rzeczownika hybryda. I znów sięgamy do słownika, w którym znajdujemy 3 jego definicje: pierwsza mówi, że to „coś, co składa się z różnych elementów, często do siebie niepasujących”, druga, że to „roślina lub zwierzę powstałe ze skrzyżowania dwóch odmian, ras lub gatunków”, no a trzecia definiuje hybrydę jako „wyraz złożony z elementów należących do dwóch różnych języków”.
Etymologicznie hybryda to z łaciny ‘mieszaniec tak zwierzęcia, jak i człowieka, potomek rodziców dwóch ras’, a zatem przymiotnik hybrydowy, mający charakter relacyjny, to nic innego tylko „będący wynikiem pomieszania dwóch gatunków, ras, rodzajów, form, pojęć” (Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego) lub „stanowiący wynik działania dwóch lub więcej czynników” (Wikisłownik). Krótko mówiąc to nic innego, tylko ‘mieszany, różnorodny, kompilacyjny, łączony’. No a skoro mamy polskie odpowiedniki tego wyrazu, to po co używać obcego?
Najpierw pojawiły się samochody hybrydowe, a właściwie samochody o napędzie hybrydowym, czyli dysponujące dwoma źródłami napędu. I nie chodzi tu o napęd spalinowo-gazowy, bardzo popularny wśród polskich kierowców, ale tylko i wyłącznie o napęd spalinowo-elektryczny, sprawiający, że samochody takie są nie tylko bardziej ekonomiczne, zużywające mniej paliwa, ale też bardziej ekologiczne, emitujące mniej dwutlenku węgla i innych szkodliwych substancji.
Potem (a może przedtem) pojawiły się hybrydowe lakiery do paznokci, będące połączeniem właściwości soak-off oraz zwykłego lakieru do paznokci (to, co je różni od lakierów tradycyjnych to to, że lakier hybrydowy bez utwardzenia w świetle lampy UV nie wysycha). A później przyszła pandemia COVID-19 i kolejne lockdowny, które wymusiły na nas zmianę formy pracy czy nauczania najpierw na zdalne, potem właśnie na hybrydowe, czyli zdalne na przemian ze stacjonarnym.
Okazało się, że określenie hybrydowy stało się bardzo wygodne i… bardzo pojemne w swym znaczeniu. No i modne. Pamiętajmy jednak, że zwykle to, co modne, szybko przemija. Dziś właściwie wszystko, co powstaje w wyniku zmieszania lub połącznia cech lub części różnych rodzajów można określić tym mianem. Tylko po co?
Żywiąc do przymiotnika hybrydowy hybrydowe, przepraszam, mieszane uczucia, życzę Państwu, by jesienna pogoda nie była za bardzo hybrydowa, przepraszam, zmienna i nie dała się nam za bardzo we znaki.
Maria Magdalena Nowakowska