BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI
Ponoć kiedy zaczynamy wspominać dzieciństwo, oznacza to, że się starzejemy. Pierwsze lata życia, dojrzewanie, zapisują się w naszych wspomnieniach jako okres pewnej beztroski, nieświadomości spraw, które dzieją się wokół. Są też oczywiście momenty trudne, które dziecko na ogół wypiera, w ten sposób radząc sobie z nadmiarem niezrozumiałych emocji.
O takim właśnie dojrzewaniu opowiada debiutancka powieść Jacka Paśnika „Dzieci”. Autor na Facebooku prowadzi również stronę „Dzieci Neo”, na której millenialsi (czyli pokolenie końca lat dziewięćdziesiątych i początku nowego wieku) wspominają ówczesną polską rzeczywistość.
Głównym bohaterem powieści jest Teodor, mieszkaniec dużego miasta w centralnej Polsce. Prowadzi on zwyczajne, nieco nudne życie i właściwie można by się zastanawiać, czy to temat na ciekawą fabułę, ale ta monotonia codzienności ma swój cel – pozwala odtworzyć fakty z przeszłości, które wyznaczyły wyjątkowość polskich lat dziewięćdziesiątych oraz kształtującego się rodzimego kapitalizmu.
I tak poznajemy rodziców Teodora oraz ich zawodowe i osobiste ambicje, towarzyszymy chłopcu w jego szkolnych perypetiach, pierwszych zauroczeniach i koleżeńskich kłopotach, a tuż pod powierzchnią tej niezbyt skomplikowanej fabuły świecą niczym odkurzony neon realia Polski po transformacji ustrojowej.
Ileż to dziwnych rzeczy człowiek kiedyś potrzebował i wydawało mu się, że to rzeczy niezwykłe, a dziś już nawet o nich nie pamięta – mieszkanie obite boazerią, gazety z dołączanymi filmami, fascynacja Telezakupami Mango i wiele innych, jak choćby komunikatory, będące prekursorami dzisiejszych SMS-ów – takich zapomnianych detali i gadżetów jest w powieści mnóstwo. Towarzyszą one dorastaniu Teodora, wyznaczając status towarzyski chłopca, z resztą jak i dzisiaj, bo czymś trzeba rówieśnikom zaimponować.
W tej opowieści o niczym nie wyróżniających się ludziach jest też bohater, który sprawi, iż życie Teodora przestanie toczyć się zwyczajowym rytmem. To Adam, zwany Wariatem, który rozbiera na części pierwsze wszystko, co go zainteresuje. Wydarzenia z jego udziałem sprawią, iż Teodor sam zacznie analizować przeszłość, a wyrzuty sumienia, wstyd i różne inne odczucia zamkną jego okres dojrzewania.
Ta koncepcja fabularna podoba mi się w tej powieści najbardziej. Wszyscy doświadczamy w życiu momentu, gdy przestajemy czuć się dziećmi. W beztroskiej dotąd przeszłości nagle dostrzegamy elementy niejasne, naciągane, zafałszowane przez dorosłych. Czujemy, że gdybyśmy mogli powrócić do trudnych chwil okresu dorastania, prawdopodobnie nasze wybory lub reakcje byłyby inne. Jednak przeszłość jest jak zastygły bursztyn, nie ma sensu w niej grzebać, tak widocznie musiało być, jak powiedziałby bohater powieści Paśnika.
Zastanawiałam się nad wymową „Dzieci” dość długo. Realia czasów, w których formowała się i moja dorosłość, skłaniają do sentymentalnej podróży szlakiem wielu zapomnianych detali. Tak sobie myślę, że wszystkie te przedmioty, które obecnie wydają mi się absolutnie konieczne, kiedyś po prostu przejdą do lamusa, jak reklamówka na okładce powieści, dziś zastąpiona ekologiczną torbą wielorazową, wygrzebaną przecież z czasów jeszcze przed narodzinami Teodora.
Na szczęście nasze wspomnienia – te z dzieciństwa i te z przeszłości w ogóle – mogą być ożywiane, gdy tylko zechcemy się z nimi skonfrontować. Po prostu są. W ten sposób, wprost i bez moralizowania, Jacek Paśnik podsumowuje epokę dynamicznych przemian i ludzi, którzy w ówczesnych czasach usiłowali odnaleźć swoje miejsce. A że nie wszystko poszło dobrze – trudno, trzeba żyć dalej.
Agata Bednarczyk