MIĘDZI NAMI DZIECIAKAMI
W ubiegłym miesiącu chyba w każdym domu coś się upiekło. Pytanie tylko, ile z tego upiekliśmy my sami. Wprawdzie miło, gdy gotuje dla nas mama lub tata, ale zapewniam, że wspólne lub samodzielne gotowanie czy pieczenie może być jeszcze milsze!
Pewna bardzo znana kucharka amerykańska, Julia Child, napisała w jednej ze swoich książek: „Taka zawsze była moja rada: ucz się gotować, a więc próbuj nowych przepisów, wyciągaj wnioski z własnych błędów, bądź nieustraszony i przede wszystkim miej z tego zabawę!”. I to właśnie chcę dziś nam wszystkim zaproponować.
Zamknijmy się w kuchni – sami lub z rodzicami – i zanurzmy się w magiczny świat smaków i zapachów. Powąchajmy różne przyprawy, sprawdźmy, jak smakują, skrzywmy się, posmakowawszy czegoś gorzkiego, wypijmy szklankę wody po czymś ostrym, uśmiechnijmy się, gdy w naszych ustach rozpuści się słodycz cukru pudru.
Niech gotowanie będzie przygodą i zabawą, wędrówką, w której nie ma dobrych i złych ścieżek, czasem tylko można trafić na rozdroże lub ślepy zaułek. Efekt naszych eksperymentów nas nie usatysfakcjonował? Nic nie szkodzi, zawsze możemy przecież zacząć od nowa. W kuchni jest za duży bałagan i rodzice kręcą na ten widok nosem? Przecież wystarczy sięgnąć po ścierkę i wszystko powycierać.
Bo w gotowaniu to nie efekt jest najważniejszy, ale droga, która do niego prowadzi. I radość, którą cały ten proces przynosi. Nie musi być czysto, smacznie i perfekcyjnie. Ma być wesoło, nawet jeśli z zakalcem, zbyt rzadkim sosem lub przesoloną pastą.
To jak? Komu z nas się w tym miesiącu upiecze? Albo raczej kto z nas upiecze coś lub przygotuje w tym miesiącu? Zapewniam, że choćby to były najzwyklejsze sandwicze albo nawet kakao z piankami marshmallows, wspólne kucharzenie z rodziną może być źródłem niesamowitej frajdy. I jeśli nawet nie odkryjemy w sobie talentu na miarę Julii Child, zostaną nam niesamowite wspomnienia.
Natalia Konicz-Hamada
Zdjęcia: autorka