SPORT
Szczypiorno to obecnie dzielnica Kalisza, ale do 1976 roku była to oddzielna miejscowość, której początki datują się na XV wiek. Jaki to ma związek ze sportem? Aktualnie praktycznie żaden, ale to tam swoje początki na polskich ziemiach miała bardzo popularna dziś dyscyplina sportowa – piłka ręczna.
Z racji swego położenia na granicy zaborów rosyjskiego i pruskiego Szczypiorno stanowiło doskonałą lokalizację dla garnizonów wojskowych. W 1914 w koszarach i barakach wojskowych władze niemieckie utworzyły tam obóz jeniecki dla cudzoziemców, który później został zamieniony na obóz dla 4000 internowanych żołnierzy Legionów Polskich.
Ulubionym ich zajęciem była gra w popularną wówczas w Niemczech i północnej Europie 11-osobową piłkę ręczną, którą od nazwy miejscowości nazwano szczypiorniakiem. A już niedługo nasi współcześni szczypiorniści zawitają do stolicy Słowacji…
Urania
Historia piłki ręcznej ma swoje korzenie w starożytności. Już Grecy rozgrywali mecze w dyscyplinie podobnej do obecnej piłki ręcznej, którą nazywali urania. W starożytnym Rzymie gralno w herpastum, a w średniowiecznych Niemczechz w fangballspiel.
Współczesna piłka ręczna uformowała się pod koniec XIX wieku w północnej Europie, przede wszystkim w Danii, Niemczech, Norwegii i Szwecji. Zasady gry ciągle ulegały zmianom, przez dłuższy czas równolegle rozgrywano mecze drużyn 11-osobowych (do 1976 roku, głównie w Niemczech), jak i 7-osobowych (wersja duńska).
Rozgrywki międzynarodowe
Pierwszy mecz międzynarodowy został rozegrany w 1925 roku (Niemcy – Austria, wynik 6:3). Pierwsze mistrzostwa świata mężczyzn rozegrano w 1938 roku, a kobiet w 1957 roku. Od 1972 roku męska piłka ręczna została włączona do dyscyplin olimpijskich, a drużyny kobiece wystartowały na olimpijskich arenach cztery lata później w Montrealu.
Polscy szczypiorniści pięciokrotnie uczestniczyli w igrzyskach olimpijskich. W debiucie w Monachium zajęli 10. miejsce, a w kolejnych igrzyskach, w 1976 roku w Montrealu, odnieśli swój największy do tej pory sukces – zdobyli brązowy medal. Cztery lata później w Moskwie było tylko 7. miejsce, a potem nastąpiła długa przerwa, bo aż do 2008 roku. W Pekinie mimo doskonałej postawy Orłów Wenty udało się zająć tylko 5. miejsce.
Podobnie było w Rio de Janeiro w 2016 roku, gdzie po minimalnej porażce w półfinale z Duńczykami (28:29) w meczu o 3. miejsce Polacy przegrali z Niemcami (25:31). Kobiecej drużynie do tej pory nie udało się zakwalifikować do rozgrywek olimpijskich. Ale w ostatnich latach nasze panie dwukrotnie (2013 i 2015) zabłysnęły w finałach mistrzostw świata, zajmując 4. miejsce.
W grudniu 2021 roku na rozgrywanym w Hiszpanii kolejnych czempionacie globu nasze panie zajęły 15. miejsce. Największe sukcesy polskiej piłki ręcznej wiążą się z okresem gry męskiej reprezentacji po wodzą trenera Bogdana Wenty.
Orły Wenty
Bogdan Wenta w listopadzie skończył 60 lat. Większość swojego życia poświecił piłce ręcznej. W latach 1981-1994 aż 191 razy wystąpił w reprezentacji Polski i zdobył dla niej 763 gole. Grał również w reprezentacji Niemiec (50 razy w latach 1997-2000).
Ale największe sukcesy odniósł jako trener, głównie męskiej reprezentacji Polski (2004-2012), która była wówczas czołową drużyną na świecie i którą nazywano Orłami Wenty. Grali w niej tacy znakomici zawodnicy, jak Sławomir Szmal, Karol Bielecki, Marcin i Krzysztof Lijewscy, Bartosz i Michał Jureccy, Damian Wleklak, Bartłomiej Jaszka, Mariusz Jurasik, Patryk Kuchczyński, Mariusz Jurkiewicz, Artur Siódmak czy Grzegorz Tkaczyk.
Drużyna ta zdobyła srebrny (2007) i brązowy (2009) medal na mistrzostwach świata. Na igrzyskach w Pekinie Orłom Wenty nie udało się zdobyć medalu (5. miejsce), do kwalifikacji olimpijskiej do Londynu w 2012 roku zabrakło im naprawdę niewiele – gorszy współczynnik bramkowy od Serbii w przedolimpijskim turnieju kwalifikacyjnym. To niepowodzenie zakończyło karierę Wenty jako trenera polskiej kadry.
W 2008 roku zaczął on prowadzić najlepszą polską drużynę klubową – Vive Kielce. Z nią również odniósł sukcesy: 4 razy mistrzostwo Polski, 5 razy Puchar Polski i 3. miejsce w Lidze Mistrzów w 2013 roku. Z ławką trenerską rozstał się w 2014 roku, zamieniając ją na ławę poselską w Parlamencie Europejskim, gdy z listy Platformy Obywatelskiej wystartował w okręgu małopolsko-świętokrzyskim i zdobył 38 960 głosów.
Nie dokończył swojej kadencji, bo w 2018 roku wystartował w wyborach samorządowych jako kandydat na urząd prezydenta Kielc i znowu odniósł zwycięstwo. Dnia 22 listopada 2018 roku został zaprzysiężony i rozpoczął urzędowanie w kieleckim ratuszu. Następcą Wenty na ławce trenerskiej polskiej reprezentacji został Niemiec Michael Biegler. Pod jego wodzą (2012-2016) Polacy zdobyli kolejny brązowy medal na mistrzostwach świata (Katar, 2015). W 2016 roku mistrzostwa Europy były rozgrywane w Polsce.
Wówczas to polscy kibice mieli bardzo duże oczekiwania medalowe. Mimo niezłej gry skończyło się na 7. miejscu, co było sporym rozczarowaniem i trener podał się do dymisji, a wielu z Orłów Wenty zakończyło karierę reprezentacyjną. Od tej pory Polacy nie należą do światowej czołówki i z trudem kwalifikują się do imprez mistrzowskich.
Jedna wenta króla Artura
Z czasami, gdy Wenta prowadził reprezentację Polski, wiążą się liczne anegdoty. Szczególne pod tym względem były mecze w ramach mistrzostw świata rozgrywanych w Chorwacji w 2009 roku, a zwłaszcza mecz z Norwegami o prawo gry w półfinale. Obie drużyny musiały wygrać to spotkanie, aby awansować; w przypadku remisu obydwie odpadały, a w półfinale zagraliby Niemcy.
W końcówce spotkania Norwegowie prowadzili już trzema bramkami, ale w naszej bramce znakomicie spisywał się Sławomir Szmal (pseudonim Kasa). W 35 sekundzie przed końcem meczu Polacy doprowadzili do remisu. Gdy do zakończenia zostało 15 sekund i Norwegowie rozgrywali piłkę, ich trener poprosił o przerwę.
W jej trakcie Wenta tłumaczył swoim zawodnikom, co zarejestrowały kamery telewizyjne, że jest jeszcze bardzo dużo czasu na przechwycenie piłki i zdobycie zwycięskiej bramki, co później przyjęto jako jednostkę miary czasu w piłce ręcznej, zwaną wentą. Polski trener dodał także, że gdy przeciwnicy zdejmą z boiska bramkarza i w jego miejsce wprowadzą zawodnika z pola, to bramka będzie pusta i należy wykonać rzut z daleka.
Słowa „pusta bramka” jako jedyne utkwiły w głowie Artura Siódmaka, który po odebraniu piłki Norwegom nie podał jej lepiej ustawionym kolegom, tylko bez zastanowienia skierował piłkę w kierunku bramki przeciwnika. Na cztery sekundy przed końcem meczu,
Polacy zyskali przewagę i wygrali mecz, a strzelec sławetnej bramki, nazwany potem królem Arturem, zniknął w objęciach kolegów, a w zasadzie został przez nich przygnieciony do parkietu, a to przecież potężnie zbudowani i łącznie ważący ponad tonę gladiatorzy. Od tego czasu w Polsce zaczęło funkcjonować określenie „rzut Siódmiaka”, oznaczające rzut z bardzo dużej odległości do pustej bramki.
Byle nie PZPR
Inna ciekawa historia łączy się z nazwą polskiej federacji piłki ręcznej. Większość polskich organizacji, zrzeszających sportowców danej dyscypliny, w swojej nazwie posiada stały trzon „Polski Związek…”, czyli na przykład Polski Związek Piłki Nożnej, czyli PZPN. Z piłką ręczną jest trochę inaczej.
Zaczęło się w 1925 roku od Polskiego Związku Palanta i Gier Ruchowych (PZPiGR). Rok później nazwę uszczuplono o „palanta”, w rezultacie czego został Polski Związek Gier Ruchowych, który w 1928 roku zmieniono na Polski Związek Gier Sportowych. W 1936 roku znowu zmieniono nazwę na Polski Związek Piłki Ręcznej, czyli… PZPR.
W czasach komunistycznych, gdy powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, federacja sportowa została przemianowana na Polski Związek Koszykówki, Siatkówki i Szczypiorniaka (PZKSS), a w 1956 na Związek Piłki Ręcznej w Polsce (ZPRP). Ta ostania nazwa funkcjonuje do dziś.
Słowacko-węgierskie potyczki z polskim udziałem
W dniach 13-30 stycznia 2022 roku na Słowacji (Bratysława, Koszyce) i Węgrzech (Budapeszt, Debreczyn, Segedyn) zostaną rozegrane XV Mistrzostwa Europy w Piłce Ręcznej Mężczyzn. Polacy swoje mecze w grupie D rozegrają w hali sportowo-widowiskowej w Bratysławie (Zimný štadión Ondreja Nepelu) kolejno z Austrią (14 stycznia, godz. 20:30), Białorusią (16 stycznia, godz. 20:30) i Niemcami (18 stycznia, godz. 18:00).
Jeśli zajmą pierwsze lub drugie miejsce w grupie, to awansują do kolejnej rundy, która również zostanie rozegrana w Bratysławie (20,21, 23 i 25 stycznia). Ich kolejnymi przeciwnikami mogą być najlepsze dwie drużyny z grupy E (Bośnia i Hercegowina, Czechy, Hiszpania, Szwecja – mecze w Bratysławie) oraz grupy F (Norwegia, Litwa, Słowacja, Rosja – mecze w Steel Aréna w Koszycach).
Dwie najlepsze drużyny z drugiej rundy zagrają w półfinałach, a zespoły z trzecich miejsc zagrają o 5. miejsce. Ta faza rozgrywek odbędzie się w Budapeszcie (28 i 30 stycznia). Tak więc jest możliwe, że w Bratysławie dojdzie do polsko-słowackiego pojedynku – wszystko w rękach naszych zawodników. Trzymajmy mocno kciuki i za Polaków, i za Słowaków. Za kogo mocniej, to już decyzja każdego z czytelników. Emocji z pewnością nie zabraknie!
Stanisław Kargul