Ach, co to był za koncert

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

Jeśli ktoś z naszych czytelników obudził się w drugą sobotę września, wahając się, czy wybrać się wieczorem na koncert Klubu Polskiego, promujący jego najnowszą autorską płytę pod tytułem „Tu i tam”, i nie zdecydował się na ten krok, to dziś może być pewien jednego – to nie była dobra decyzja.

Podejrzewam, że gdy w 2020 roku Stano Stehlik i Małgorzata Wojcieszyńska – autorzy projektu „Tu i tam” – tworzyli z pomocą Anny Porady muzykę i teksty na płytę, nawet im się nie śniło, że na zwieńczenie pracy i oficjalny chrzest powstałego albumu przyjdzie im poczekać aż do 11 września 2021 roku.

Tego bowiem dnia nastąpiło ono w formie koncertu w Domu Kultúry „Zrkadlový Háj”, zrealizowanego z przytupem i finansowym wsparciem Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych. Warto dodać, że był to także pierwszy koncert, na którym mogliśmy się spotkać na żywo, by w ten sposób uczcić  25 – lecie „Monitora Polonijnego“ (przypominamy, że wiosną udało nam się „spotkać“ z tej okazji tylko online).

Tylu znakomitych artystów i gości słowackiej Polonii już dawno nie udało się zgromadzić w jednym miejscu. Na jednej scenie spotkał się zespół JABLCO w składzie: Ján Morávek – fortepian, śpiew, Miroslav Kyselica – gitara, Tomáš Letenay – perkusja, Viktor Vlasák – gitara basowa, śpiew, Stano Stehlik – flet, z gościnnym towarzyszeniem Mariána Jaslowskiego na saksofonie, oraz kwartet Laugaricio w składzie: Marek Berky – 1. skrzypce, Fero Černý – 2. skrzypce, Roman Rusnak – altówka, Robert Kováč – wiolonczela.

Świetnych instrumentalistów wsparli wokalnie zarówno dobrze znani wśród Polonii wykonawcy, jak i debiutanci: Ewa Sipos, Łukasz Cupał, Natalia Konicz-Hamada, Marián Hamada, Mania Hamada, Apolonia Żak i Andrea Cupał.

Nagłośnieniem zajął się nieoceniony Juraj Lehuta, a na widowni zasiedli m.in. konsul RP na Słowacji Stanisław Kargul, były minister kultury Republiki Słowackiej Ladislav Snopko oraz szefowa Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych Alena Kotvanová.

Gdy parę minut po 19.00 rozbrzmiały pierwsze rockowe dźwięki utworu „Na fali” i rozległ się chropowaty tenor Łukasza Cupała w połączeniu z głębokim altem Ewy Sipos, szmer licznie zgromadzonej publiczności ucichł niemal natychmiast.

Salę wypełniła fala entuzjazmu. Wchodząca po chwili na scenę lekko drżącym krokiem, aby oficjalnie rozpocząć koncert, gospodyni wieczoru, Małgorzata Wojcieszyńska, mogła odetchnąć z ulgą – ten wieczór należał do niej i zgromadzonych przez nią i Stana Stehlika artystów.

Następnie na podium pojawiła się znana wśród czytelników „Monitora”, ale nieznana wśród odbiorców kultury polonijnej na Słowacji niżej podpisana i wykonała piosenkę o miłości „Kochaj albo rzuć”.

Jednak jeszcze ciekawszym debiutem okazał się występ dwóch uczennic klasy IV Szkoły Polskiej przy Ambasadzie RP w Bratysławie, Mani Hamady i Poli Żak, przy wsparciu Andrei Cupał.

Wspaniały utwór „Tu i tam”, zaśpiewany w trzech językach – słowackim, polskim i węgierskim – poruszył najczulsze struny wśród zgromadzonych, odwoływał się bowiem do doświadczenia rozdarcia między dwoma krajami, znanego większości gości obecnych na sali.

Dodatkowo Mani i Poli należały się szczególnie gromkie brawa, ponieważ był to ich pierwszy w życiu występ z zawodowymi muzykami, grającymi na żywo. Poradziły sobie z tym wyzwaniem… śpiewająco.

Po nich na scenie pojawili się goście specjalni, którzy w serdecznych słowach życzyli wydawnictwu Klubu Polskiego powodzenia. „Wszystkim uczestnikom projektu chciałbym pogratulować. Jest on świetnym przykładem, jak połączyć Polaków i Słowaków. Myślę, że jeszcze niejedna płyta Klubu Polskiego przed nami.

Aż sam jestem ciekawy, co to będzie następnym razem“ – mówił konsul Stanisław Kargul, który nie krył zadowolenia z bycia ojcem chrzestnym albumu. Także były minister kultury Ladislav Snopko chwalił projekt za łączenie kultur. „Mosty, które łączą osobiste i profesjonalne losy, są wielką wartością i taka jest też wasza historia“ – docenił.

Panowie dokonali symbolicznego chrztu płyty, posypując ją muszelkami. I było to nie tylko nawiązanie do treści kilku utworów, ale i pochodzenia niektórych artystów, którzy przenieśli się na Słowację znad Bałtyku.

Do nich należą niżej podpisana oraz Ewa Sipos, która zaśpiewała łącznie sześć piosenek, zarażając publiczność swoją żywiołową energią i spontanicznością. Jednak „Leśna samba” w jej wykonaniu wprowadziła odbiorców w zupełnie inne rejony, pełne zadumy i nostalgii.

W tym nastroju pozostali, wysłuchując najbardziej wzruszającego duetu tego wieczoru, czyli ojca i córki, Mariána i Mani Hamadów, śpiewających „Kołysankę”. Towarzyszyły im tylko instrument klawiszowy imitujący harfę i kwartet smyczkowy, szczególnie wzmacniające refleksyjność prezentowanego utworu.

Piosenka opowiadająca o miłości i pełnej ufności relacji między tatą a jego córeczką sprawiła, że niejednemu słuchaczowi zakręciła się łza w oku.

Równowagę przywrócił energetyczny kawałek „Muza mi w duszy gra” w wykonaniu nieokiełznanego Łukasza Cupała. Porwał on publiczność do wspólnego klaskania i oszołomił porywającą solówką, dialogującą z solo instrumentalistów.

Emocji nie zabrakło również podczas piosenki „Cha-cha nastolatki”, którą w zastępstwie nieobecnej na koncercie Basi Kargul wykonała z niesamowitą lekkością i humorem Ewa Sipos. Niewątpliwie drzemie w niej nieustannie nastoletnia fantazja i werwa. Tymi podzieliła się z publicznością również w dwóch następnych utworach – „Na bursztynowym szlaku” i „Ekstaza”.

Ten drugi, wykonany w duecie z Viktorem Vlasákiem, szczególnie wyróżniał się na tle pozostałych za sprawą intrygujących tureckich brzmień. Mało tego, wykonany został w dwóch językach – polskim i słowackim. Język słowacki pojawił się też w pogodnej piosence, przypominającej stare prawdy o świecie, pt. „Po nocy przychodzi dzień”, wykonanej przez Natalię Konicz-Hamadę i Jána Morávka.

Wcześniej jednak jeszcze raz porwał publiczność swoim rockowym pazurem żegnający się tego wieczora z polonijną sceną na Słowacji Łukasz Cupał w utworze „Co się tak czepiasz?”.

Każda piosenka przybliżała finał tego wspaniałego wieczoru, na który organizatorzy przygotowali coś wyjątkowego. Zanim jednak do niego doszło, na scenie pojawiło się aż czworo wykonawców – Natalia Konicz-Hamada, Ewa Sipos, Łukasz Cupał i Marián Hamada –  którzy zaprezentowali się w piosence „Hej, człowieku”. I choć zaczęli od małego falstartu, to atmosfera panująca na sali sprawiła, że stał się on tylko zabawnym akcentem przed kolejną dawką radości i pozytywnych wibracji, prowokującym publiczność do żywiołowych reakcji i gromkich oklasków.

W końcu nastąpił finał. Miał on formę popisu instrumentalnego wszystkich muzyków, wykonujących dobrze znaną i lubianą „Odę do radości”, będącą jednocześnie hymnem Unii Europejskiej.

Gdy po wszystkim wyraźnie wzruszona Małgorzata Wojcieszyńska ponownie wychodziła na scenę, brawom nie było końca. Szybko dołączyli do niej wszyscy artyści występujący tego wieczora oraz ci, którzy z różnych przyczyn nie mogli wystąpić, ale przyczynili się do powstania płyty „Tu i tam”. Ten polsko-słowacki projekt to esencja naszego bycia na emigracji, w gromkich oklaskach odbijało się echo bogactwa doświadczeń każdego członka słowackiej Polonii.

Przeżycia tego wieczora zostaną z nami na bardzo długo. Na szczęście ich maleńkie odpryski w postaci zdjęć wykonanych przez nieocenioną Agnieszkę Stefańską oraz Roberta Poradę, a także relacji przygotowanej przez Słowacką Telewizję i wreszcie samej płyty „Tu i tam” będą nam o nich przypominać jeszcze dłużej.

Natalia Konicz-Hamada

zdjęcia: Roberta Porada

Projekt realizowany z finansowym wsparciem Funduszu Wspierającego Kulturę Mniejszości Narodowych oraz Stowarzyszenie „Wspólnota Polska“.  CD „Tu i tam“ nagrano dzięki wsparciu Funduszu Wspierającego Kulturę Mniejszości Narodowych oraz Ambasady RP w RS
 

„Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2021”