Z NASZEGO PODWÓRKA
Złote Sowy Polonii w ośmiu kategoriach przyznaje od 2005 roku redakcja polonijnego pisma „Jupiter” w Wiedniu. Z uwagi na pandemię ubiegłoroczna gala nie doszła do skutku i została przełożona na 22 maja tego roku, kiedy po raz 15. wręczono polonijne Oscary, które są uhonorowaniem dokonań twórczych, naukowych bądź społecznych Polonii i Polaków aktywnych poza Polską. W tym roku statuetka w kategorii film przypadła naszej rodaczce z Bratysławy, Joannie Kożuch, która tworzy filmy animowane.
„Złota Sowa jest dla mnie niespodzianką i ogromnym zaskoczeniem, nawet nie wiem, komu dziękować za nominację, serdecznie dziękuję więc wszystkim, którzy zauważyli moją twórczość“ – mówiła nagrodzona. Z uwagi na ogrom pracy nie mogła statuetki odebrać osobiście. Artystka obecnie kończy prace nad animowanym filmem dokumentalnym pt. „Było sobie morze…“.
Film będzie prezentowany w dwóch wersjach: 15-minutowej (przeznaczonej dla kin i na festiwale) oraz 26-minutowej (przeznaczonej dla telewizji). „Dlatego całe dnie, a częściowo także i noce spędzam przed komputerem, marząc… o morzu“ – wyjaśnia artystka i dodaje, że równolegle zaczyna prace nad komiksową wersją tej samej historii.
Przypomnijmy, że pomysł na film „Było sobie morze…“ zrodził się w głowie Joasi podczas jej podróży pociągiem po Azji Centralnej. „Kiedy po raz pierwszy zatrzymałam się w przedziwnym, sprawiającym surrealistyczne wrażenie mieście Mujnak, porcie pozbawionym morza, poczułam się, jakbym zobaczyła pomnik ludzkiej głupoty“ – wspomina i przywołuje słowa Ryszarda Kapuścińskiego: „(…) przychodzi mi do głowy najbanalniejsza ze wszystkich refleksja, ta mianowicie, że nie ma takiego nonsensu, którego umysł ludzki nie byłby zdolny wymyślić“.
Joanna Kożuch po raz pierwszy, razem z Kapitanem, stała 26 września 2008 roku na wysokim urwisku i obserwowała martwy pustynny teren oraz leżące na piasku wraki olbrzymich kutrów rybackich. Kapitan wskazał na jeden z wraków, na którym pracował ponad 20 lat, zaciągnął się papierosem i opowiadał o gwarnym porcie, dumie uzbeckiego przemysłu rybnego, który przed laty znajdował się dokładnie w tym miejscu.
„W kłębach dymu papierosowego ze zdumieniem obserwowałam cmentarz statków. Kiedyś było tu czwarte pod względem wielkości jezioro na świecie, nazywane Morzem Aralskim… Dziś wskutek sowieckiego planowania pozostała po nim już tylko nowo powstała słona pustynia Aral-kum. Większa część morza wyschła“ – wspomina Kożuch.
„Było sobie morze…” to opowieść o zanikaniu morza, które przez całe wieki stanowiło element życia codziennego mieszkańców Mujnaku, oraz ich niewiarygodnie silnej tęsknocie za „wielką wodą”. Ale również o jeszcze większej ludzkiej głupocie. Jest to opowieść o tragedii i bezsilności jednostek wobec decyzji politycznych.
Joasi serdecznie gratulujemy Złotej Sowy Polonii i z niecierpliwością czekamy na zapowiadany film, życząc, by spełniły się jej marzenia, o których nam wspomniała: „Chcę robić nadal dokładnie to, co obecnie robię, ale także pojechać na wytęsknione, normalne wakacje. Pociągiem. Najlepiej daleko na Wschód“.
mw
zdjęcia: Małgorzata Wojcieszyńska, Joanna Kożuch