Podróże – co dają i czy nam ich brak?

 ANKIETA 

„Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się?”. Tak pisał polski reportażysta, publicysta i fotograf Ryszard Kapuściński. A co dają podróże czytelnikom „Monitora Polonijnego“ i czy w obecnej sytuacji odczuwają ich brak? Zapytałam kilku z nich.

 

Aleksandra Grudzińska-Franek, Kvetoslavov

Podróże, podróże… małe i duże. W obliczu panującej pandemii koronawirusa udaje nam się realizować jedynie te małe, lokalne podróże na pobliskie winnice, do niedalekiego lasu lub na brzeg Dunaju. Mimo to cieszy nas, że możemy pooddychać świeżym powietrzem bez maseczek na twarzy.

Znajdujemy radość w zwiedzaniu naszej okolicy, której być może, nie poznalibyśmy tak dokładnie, gdyby nie pandemia i związane z nią ograniczenia. A wieczorem często siadamy przy kominku, otwieramy album ze zdjęciami z naszych dalekich podroży i tęsknimy za nimi. Bo podróże pozwalają nam zwiedzić piękne miejsca, przeżyć fantastyczne, magiczne i niezwykłe chwile, poznać inne kultury i choć na chwilę oderwać się od otaczającej nas rzeczywistości.

Dzięki nim wzbogacamy naszą wiedzę o świecie i ludziach, a także o samych sobie. Marzymy więc o tym, że już wkrótce, już za chwilkę wsiądziemy do samolotu i znów usłyszymy głos pilota  „Welcome on board to your next, amazing destination…”

 

Ilona i Marek Sobek, Bratysława

Mówi się, że podróże kształcą. Jest to prawda jednak niekompletna. Podróże to nie tylko zdobywanie wiedzy, ale również impuls dla zmysłów. Widzimy, czujemy, słyszymy, dotykamy nowych miejsc, rzeczy, kultur, zwyczajów.

Podróże poza poznawaniem pozwalają również odwiedzać i zacieśniać kontakty z rodziną i znajomymi. Odczuwamy coraz mocniej brak tych możliwości. Media, środki przekazu i kontaktu są tylko namiastką i nigdy przeżyć związanych z podróżowaniem nie zastąpią.

Planowanie, przygotowania, podróż sama w sobie a potem czas, miejsca, ludzie i bezmiar wrażeń, które stale uczymy się przeżywać na różne nowe sposoby. A póki co pozostają nam plany na przyszłe dobre czasy, w które stale wierzymy.

 

Bogna Zając, Piešťany

Podróżuję, odkąd pamiętam. Za czasów studiów najczęściej wybierałam wyprawy w góry, dzięki którym wypoczywałam i uwalniałam się od stresu. Podróżowałam też do różnych zakątków Polski i poznawałam miejsca, znane wcześniej jedynie ze zdjęć. Dzięki podróżom zagranicznym poznałam inne kultury, zobaczyłam, jak żyją inni ludzie, i podszkoliłam języki obce, co dało mi później możliwość pracy za granicą.

Podróżowanie otworzyło mnie na innych i nauczyło jeszcze większej tolerancji. Najważniejszą jednak zaletą podróżowania jest dla mnie poczucie wolności i możliwość wyboru. W zeszłym roku w chwili wybuchu pandemii wyjechałam na Cypr. Pobyt tam co prawda przedłużył się do 4,5 miesiąca, ale szczerze powiedziawszy, czułam się tam bezpieczniej niż na Słowacji, przede wszystkim czułam się lepiej psychicznie niż teraz w czasie lockdownu.

W październiku zeszłego roku ponownie zaryzykowaliśmy i wyjechaliśmy na Teneryfę. Gdy tu była brzydka pogoda i lał deszcz, my mogliśmy cieszyć się słońcem, a nasze dziewczynki mogły spędzać czas na powietrzu. Tam również panowały restrykcje i ograniczenia, ale może właśnie dzięki słońcu i ładnej pogodzie człowiek lepiej się tam czuł, tym bardziej, że tamtejsi mieszkańcy inaczej podchodzą do sytuacji pandemii, biorąc ją bardziej na poważnie, ponieważ żyją z turystyki.

W tym roku niestety musieliśmy odwołać nasz zaplanowany na kwiecień wyjazd na Cypr, ale na jesień planujemy kolejny wypad na Teneryfę.

 

Małgorzata Wojcieszyńska, Kvetoslavov

W lutym ubiegłego roku wyrobiłam nowy paszport, którego jeszcze ani razu nie okazałam na żadnej granicy! A planów było sporo. Bo z podróżowaniem jest trochę jak z uzależnieniem. Albo inaczej – jak z zaczerpnięciem świeżego powietrza. Po powrocie jeszcze wciąż się kręci w głowie, ale też inaczej patrzy się na codzienność.

Łatwiej nią żyć, kiedy ma się tę odskocznię i dodatkowy zapas tlenu. Pamiętam pierwszą podróż do USA i spacer ulicami Nowego Jorku, do których nie docierają promienie słońca, ponieważ drapacze chmur są tak wysokie, że tworzą permanentny cień. Obserwowałam wówczas ściany budynków, usiane przeciwpożarowymi schodami, które wcześniej widziałam tylko w filmach.

Wspominam też oczywiście posągową Statuę Wolności! Później wszystko to wydawało się już normalne. Stało się codziennością dwutygodniowego pobytu. Po powrocie do domu ponownie stało się snem, ale już tym moim. I tak jest z każdym wyjazdem.

Podróże dzielę na dwa rodzaje: intensywne, którymi się zachłystuję, kiedy szkoda każdej chwili, a deficyt snu nadrabiam po powrocie do domu, oraz takie w zwolnionym tempie, wyciszające, najczęściej przy szumie fal. Brakuje mi obu. W ubiegłym roku, kiedy nas wszystkich zaskoczyła pandemia i uniemożliwiła podróżowanie, mnie dodatkowo unieruchomiło złamanie kości śródstopia.

Okazało się, że człowiek, nawet w ograniczonych warunkach, jeśli sobie to odpowiednio poukłada w głowie, może cieszyć się z podróży innych niż do tej pory. Naszym ubiegłorocznym odkryciem stały się Pieszczany, gdzie razem z mężem odpoczywaliśmy 4 dni.

Dla mnie dodatkową okazją do relaksu stał się listopadowy pobyt w szpitalu ortopedycznym w celach rehabilitacyjnych, który jawił się jak wyjazd „all inclusive”. Naprawdę! I choć nie było tam schodów przeciwpożarowych jak w Nowym Jorku, to doceniłam nawet prozaiczne widoki z kroplówką w tle.

 

Tomasz Bienkiewicz, Wrocław

Podróże przed COVIDEM to była integralna część mojego życia zawodowego. W trakcie roku zwykle odbywam  ponad 120 lotów, które dokładnie 13 marca 2020 roku zostały przerwane. Na początku, przez pierwszy tydzień, czułem ulgę – nareszcie mogę pobyć w jednym miejscu, a nawet trochę się ponudzić!

Wraz z upływem czasu było coraz gorzej. Nie dość, że zlikwidowano loty, to dodatkowo ograniczono możliwość przemieszczania się, a nawet czasowo wyłączono powierzchnie biurowe z użycia. To był dla mnie bardzo trudny czas. Podróże, poza biznesowym aspektem, dają mi poczucie wolności. Wiem, że dziś jestem we Wrocławiu, jutro będę w Monachium, a pojutrze być może w San Francisco albo w Tokio.

Podróżując, zmieniamy otroczenie, poznajemy nowych ludzi i ich kulturę, mamy możliwość zwiedzić tak interesujący świat. COVID nam to zabrał. Mnie bardzo brakuje tego ważnego elementu życia.

MZO

MP 5/2021