Nie w humorze jest nasze morze

 BASIA Z ZIELONEGO WZGÓRZA 

Pod koniec marca bieżącego roku na Netfliksie pojawił się film dokumentalny „Ciemne strony rybołówstwa” (z angielskiego „Seaspiracy”) w reżyserii Aliego Tabriziego. Film ten w bardzo krótkim czasie stał się kontrowersyjnym hitem Internetu. Poniżej o tym, dlaczego i czy warto go obejrzeć.

Z filmu Tabriziego dowiadujemy się wielu ciekawych i przerażających faktów o przemyśle rybnym, na przykład tego, czym jest przyłów. Otóż jest to pojęcie określające ilość zwierząt, złowionych podczas odłowów konkretnego gatunku. Oznacza to, że podczas połowów np. tuńczyka, w sieci rybackie zaplątują się również inne gatunki zwierząt, takie jak delfiny, morświny, wieloryby, rekiny, ptaki morskie i inne gatunki ryb.

Ta informacja nie powinna nas dziwić, zadziwiające jest natomiast to, że podczas połowów, aż 40% złowionych zwierząt stanowi właśnie przyłów. Zwierzęta złapane przypadkowo są wrzucane z powrotem do morza, ale bardzo często rany spowodowane sieciami rybackimi czy też czas spędzony poza wodą powodują, że giną. Szacuje się, że w ten sposób ginie rocznie ok. 300 000 delfinów.

Inny poruszany w dokumencie problem to trałowanie denne. Podczas połowów statki rybackie mogą złapać setki ton ryb do jednej sieci. Oznacza to, że ogromna masa złowionych  zwierząt morskich przeciągana jest po dnie oceanu czy morza, co prowadzi do jego ogołocenia. W ten sposób niszczone są rafy koralowe, algi i inne rośliny morskie, które produkują przecież około 80% tlenu na Ziemi (w porównaniu – cała Puszcza Amazońska wytwarza około 20%). Podsumowując, trałowanie denne to masowa swoista „deforestacja” dna morskiego, a bez niego życie na Ziemi jest niemożliwe.

 

 

Z drugiej strony wiele recenzji wspomina o wątpliwych informacjach przedstawionych w omawianej produkcji. Na podstawie danych z dziennika naukowego film szacuje, że w 2048 roku nasze oceany będą praktycznie puste z powodu przełowienia. Może to jednak być nieprawdziwa informacja, ponieważ wielu naukowców twierdzi, że nastąpi to później. Niemniej jednak okazjonalnie niedoprecyzowane dane nie znaczą, że sens całego obrazu jest błędny.

Dziewięćdziesięciominutowy film dokumentalny Aliego Tabriziego jest swoistym thrillerem. Podczas jego oglądania doznawałam obrzydzona, byłam przerażona, zszokowana i zdenerwowana tym, co zobaczyłam. Film ten oprócz kwestii opisanych powyżej porusza także tematykę nieprzestrzegania praw człowieka i niewolnictwa w przemyśle rybnym, nielegalne zabijanie wielorybów i delfinów w Japonii, marnotrawstwo w hodowlach rybnych czy korupcję w tym właśnie przemyśle. Muszę przyznać, że jest to najlepszy obraz ukazujący zawiłość problemów ekologicznych, który do tej pory widziałam.

Basia Kargul

MP 5/2021