BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI
Tęsknota za wiosną powoduje, że podczas każdego spaceru wnikliwie sprawdzam, czy przyroda już zaczęła budzić się do życia. Pierwsze trawki, pączki na krzakach i drzewach – wszystko mnie fascynuje, przepełnia radością i dodaje sił. A ponieważ jak na razie sytuacja pandemiczna nie jest jasna, postanowiłam nieco inaczej niż w zeszłym roku podejść do życiowych ograniczeń, wiedząc już, czego mniej więcej można się spodziewać w covidowej rzeczywistości.
Postanowiłam poszerzyć swoją wiedzę z zakresu ziół. Mieszkam na wsi, gdzie ciągle coś wyrasta pod stopami, więc chciałabym wiedzieć, czy to coś to roślinka pożyteczna, czy raczej uroczy chwast… Kupiłam zatem pokaźną księgę „Zielarnia. Jak czerpać ze skarbów natury” i zakochałam się w niej! Jest to publikacja stworzona przez naukowców związanych z Wydziałem Farmaceutycznym Akademii Medycznej w Poznaniu.
Imponuje nakładem pracy, drobiazgowością i autentyczną miłością do ziół, ziółek i innych roślin zielarskich, rosnących nie tylko w Polsce, ale też i u naszych sąsiadów (jako że klimat mamy bardzo podobny). „Zielarnia” jest podzielona na kilka sekcji, z których największą stanowi opis prawie dwustu roślinnych skarbów natury. Inna pozwala nam zajrzeć do ziołowej apteki i skorzystać z ziołowego salonu piękności, który na kartach tej publikacji po prostu zachwyca wnikliwością i zakresem porad.
Muszę przyznać, że „Zielarnia” to książka należąca do tych pozycji, które trzyma się w domu przez całe życie. Jej studiowanie nigdy się nie znudzi, a nawet jeśli nie skorzystamy z oceanu wiedzy zawartej w niej, to nie szkodzi – czytanie o ziołach i ich zastosowaniach to sama przyjemność! Uwagę przyciągają piękne ilustracje roślin, ciekawy układ informacji oraz fotograficzne instrukcje dotyczące choćby przyrządzania ziołowych płukanek lub toników.
A jakie magiczne są nazwy niektórych ziół! Taki ziarnopłon wiosenny – kto by się domyślił, że to oficjalna nazwa niepozornych jaskrów! Drapacz lekarski, czyli oset, jak się okazuje w średniowieczu był uznawany za roślinę czarodziejów, a gwiazdnica, polski uporczywy chwast, w USA jest prawdziwą gwiazdą zielarstwa.
Czytając „Zielarnię” możemy pogłębić swoją wiedzę o roślinach znanych i bardzo popularnych – dowiedzieć się, jak inaczej można wykorzystać korzeń pietruszki, czosnek, kwiat lipy czy owoce berberysu. Może po lekturze tej książki odważymy się spróbować naturalnych kuracji na rozmaite dolegliwości? Autorzy znają się na rzeczy! Stoją za nimi lata badań i naukowych prac.
Jeśli polecają któreś zioła, można być pewnym, że te nie zaszkodzą. Podobnie rzecz się ma z poradami kosmetycznymi – naturalnymi metodami można zadbać o cerę i włosy, zwalczać trądzik, łupież i pomóc przemarzniętym dłoniom.
Twórcy „Zielarni” zachęcają czytelników do samodzielnego zbierania ziół i zgłębiania wiedzy na ich temat. W książce znajdziemy informacje, która część rośliny jest do wykorzystania oraz kiedy i jak dokonywać cięć. Nic dodać, nic ująć – ogromna dawka wiedzy o roślinach zielnych zamieszkała właśnie w mojej biblioteczce.
Kiedy przyroda wiosną rozpoczyna na nowo swój życiowy cykl, od pierwszych momentów można przyglądać się jej pod kątem zdrowotnej użyteczności. W tym roku wyprawa do lasu, na łąki czy buszowanie w przydomowym ogródku dostarczy mi zapewne wielu nowych wrażeń. Czas pandemii trzeba jakoś przetrwać i jakoś zrównoważyć. Zamierzam poświęcić się nowemu hobby, które – kto wie – może kiedyś przerodzi się w coś więcej?
Agata Bednarczyk