POLAK POTRAFI
Żyjemy w globalnym świecie zdominowanym przez technologię. Chociaż dokładniej należałoby napisać – przez komputerowe i mobilne aplikacje, czyli software. Zanim jednak nadeszły czasy, kiedy każdy problem można rozwiązać za pomocą aplikacji, musiał powstać sprzęt, który byłby w stanie je obsłużyć.
Druga połowa XX wieku to przede wszystkim gwałtowny rozwój komputerów i walka o jak najszybsze procesory. Okazuje się, że rozwój ten nie byłby możliwy bez polskich nazwisk, które na trwałe zapisały się w historii techniki komputerowej. W poniższym tekście chciałbym przybliżyć sylwetkę jednej z takich osób.
Ocalony z Holokaustu. Nowa ojczyzna
Idea komputera osobistego (personal computer, czyli PC) mogła urzeczywistnić się w latach 70. minionego wieku za sprawą masowej produkcji tanich i wydajnych mikroprocesorów. Chociaż ostatecznie wyścig o kształt takiego komputera wygrała firma IBM, do dzisiaj pamiętna jest rywalizacja innych marek – Commodore i Atari. Za ich sukcesami stał Jack Tramiel, a właściwie Jacek (Idek) Trzmiel, polski Żyd, urodzony w 1928 roku w Łodzi.
W czasie II wojny światowej wraz z rodzicami znalazł się w łódzkim getcie, skąd został deportowany do obozu Auschwitz. Przeżył tylko dlatego, że Józef Mengele zdecydował się wykorzystać młodego chłopca do swoich eksperymentów medycznych. Gdy Jacka przeniesiono do innego obozu w głąb Niemiec, więźniów wyzwoliły amerykańskie wojska. Po ślubie z pochodzącą z Łodzi Helen młoda rodzina zdecydowała się na emigrację do USA.
Z dziesięcioma dolarami w kieszeni Jacek łapał się każdej pracy, którą znalazł, jednak nie wystarczało to na utrzymanie rodziny. Zdecydował się więc wstąpić do amerykańskiej armii, chcąc spłacić moralny dług za wyzwolenie go z obozu. Co ważne, oprócz żołdu wojsko zapewniło mu szkolenia zawodowe, m.in. kurs naprawy sprzętu biurowego.
Zdolny biznesmen
Po zakończeniu służby nasz bohater zatrudnił się w firmie naprawiającej maszyny do pisania, zmieniwszy nazwisko na bardziej amerykańskie. Jako Jack Tramiel pomógł nowemu pracodawcy w zdobyciu kontraktu na naprawę sprzętu wojskowego, jednak nie doczekawszy się podziękowań, postanowił założyć własny biznes. Naprawa i sprzedaż importowanych ze wschodu tańszych maszyn do pisania okazały się bardziej opłacalna.
Zimna wojna spowodowała, że USA nałożyły embargo m.in. na sprowadzane z czeskiego Brna (ze słynnej „Zbrojovki”) tańszych części do maszyn. Takich obostrzeń nie nałożyła Kanada, zatem nasz biznesmen przeniósł się na północ, gdzie mógł bez przeszkód rozwijać swój biznes jako Commodore Business Machines International.
Rozwój elektroniki spowodował, że firma zaczęła produkować pierwsze kalkulatory, jednak jej ekspansja została przerwana przez małą podaż drogich mikroprocesorów, będących sercem i mózgiem każdego urządzenia. Firma Commodore znalazła się na skraju bankructwa, od której uratowała ją seria pożyczek od działających w półświatku osób – do końca życia była to plama na honorze naszego biznesmena.
Nowa branża, nowe sukcesy
Znany z wielkich ambicji i twardego charakteru Tramiel przeprowadził się do słynnej Krzemowej Doliny w Kalifornii. Zdecydował się zmienić profil firmy i rozpocząć produkcję pierwszych komputerów osobistych, namówiony do tego przez młodego inżyniera, Chucka Peddle’a. Ten, będąc w kłopotach finansowych, zdecydował się sprzedać swój pomysł oraz całą firmę polsko-amerykańskiemu biznesmenowi, co było warunkiem dalszej współpracy.
Ta przyniosła niezwykłe owoce, bo zaprezentowany w 1977 roku komputer PET-2001 okazał się ogromnym hitem. Każdy chciał mieć futurystycznie wtedy wyglądający zestaw: monochromatyczny monitor, magnetofon i klawiatura wyglądały niczym rekwizyty ze słynnego filmu „Odyseja Kosmiczna: 2001”.
Komputer który podbił rynek
Silna konkurencja, m.in. firmy Apple, sprawiła, że kluczem do pozostania na rynku komputerów było wprowadzanie coraz to nowszych i tańszych modeli. Największym w dziejach hitem firmy był niewątpliwie wprowadzony na rynek w 1982 roku model C64, znany także dzisiejszemu pokoleniu polskich 40-latków. Był on odzwierciedleniem maksymy Jacka: „Komputery dla mas, nie dla klas”.
Impulsywny biznesmen w 1986 roku odszedł z firmy po konflikcie ze swoim współudziałowcem i wykupił będącą w kłopotach firmę Atari. Wiedziony chęcią zrewanżowania się swoim dawnym kolegom Jack Tramiel zastosował teraz inną maksymę: „Biznes to wojna”. Wykorzystując swoje doświadczenie, wprowadził na rynek słynny model Atari ST, z którego bogatych możliwości chętnie korzystali muzycy (m.in. Jean Michel Jarre, Mike Oldfield czy… Czesław Niemen).
Wojna niestety niszczy obie strony konfliktu, więc na ostrej konkurencji skorzystali producenci forsujący komputery klasy IBM PC. Commodore i Atari ostatecznie zbankrutowały na przełomie lat 80. i 90., a prawa do popularnych marek przejęli inni inwestorzy.
Wpływowy Amerykanin, Żyd i Polak
Jack Tramiel na emeryturze wykorzystywał status żywej legendy biznesu i doświadczenia Holocaustu, aktywnie udzielając się w żydowsko-amerykańskiej Lidze przeciw Zniesławieniom (ADL). Zmarł w 2012 roku, do końca podkreślając swoje polskie pochodzenie. W ciekawym wywiadzie, udzielonym pierwszemu polskiemu czasopismu komputerowemu „Bajtek“, na pytanie, czy mówi po polsku, odpowiedział: „Kiedyś mówiłem.
Do dziś rozumiem wszystko i jestem pewien, że po kilku tygodniach pobytu w Polsce porozumiewałbym się zupełnie swobodnie”. Był rok 1987, czyli czas, kiedy modele Coommodore 64 i Atari ST były w naszym kraju sprzedawane przez „Pewex”. Mimo trudnej sytuacji gospodarczej w Polsce komputery te świetnie się sprzedawały, a Tramiel we wspomnianym wywiadzie powiedział, iż mógł decydować o tym również sentyment do osoby prezesa.
Arkadiusz Kugler
W tekście wykorzystałem informacje umieszczone na blogu „Commodore: historia powstania i droga na szczyt” autora Coleslav
www.dobreprogramy.pl/Coleslav/Commodore-historia-powstania-i-droga-na-szczyt,104465.html