Pamiętam, jak na początku roku synek zapytał mnie, kiedy znowu przyjdzie Gwiazdor, który przynosi prezenty w Wigilię w Wielkopolsce. Zaskoczona pytaniem próbowałam mu wytłumaczyć, że dopiero co był i trzeba będzie poczekać prawie rok, ale małe dzieci nie mają poczucia czasu.
Jutro miesza im się z wczoraj, a to, co było zaledwie kila dni temu, odbierają jak wieczność. Wyjaśniając synkowi zawiłości czasowe i tłumacząc, na czym polegają pory roku, widziałam jego rozczarowanie, że na Gwiazdora będzie jeszcze musiał bardzo długo poczekać.
Teraz, gdy o tym myślę, mam wrażenie, iż ten rok minął niezwykle szybko. Czas przeleciał w okamgnieniu i mimo pandemii, która zmusiła nas do zmiany wielu planów i całkowitego przeorganizowania życia oraz częstszego przebywania w domu, znów mamy święta.
Podobnie jak większość ludzi na całym świecie uwielbiam czas Bożego Narodzenia. Święta te mają swój niezwykły urok i wyjątkową magię. To niezapomniane chwile, kiedy spotykamy się w gronie rodziny i bliskich, obdarowujemy prezentami, śpiewamy kolędy, a codzienne zmartwienia zastępują śmiech, radość i zabawa. Cały dom pachnie choinką i świątecznymi potrawami, na które czeka się cały rok. Blask bombek i choinkowych światełek rozświetla krótkie i szare zimowe dni.
Ostatnio jednak zaczęłam zastanawiać się nad tegorocznymi świętami. Jak będą wyglądały? Czy w związku ze stale panującą pandemią Covid-19 uda mi się dotrzeć na święta w rodzinne strony? Jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie przypuszczałam, że pandemia tak się przeciągnie i będzie jeszcze gorzej niż wiosną. Obserwując rosnącą w zastraszającym tempie liczbę zakażeń i zgonów spowodowanych wirusem Covid-19, mam poważne obawy co do wyjazdu w rodzinne strony.
Przywódcy wielu państw wprowadzają szereg obostrzeń, a także ostrzegają obywateli, by nie podejmowali jeszcze decyzji o wyjazdach świątecznych. I gdy ja myślę o zdrowiu, obawiam się lockdownu i zastanawiam się, czy granice między Słowacją a Polską będą otwarte, mój syn mówi mi, że on chce, by Gwiazdor przyszedł u babci Ali w Poznaniu, a nie w Pezinku. Stanęłam więc przed nie lada problemem. Co robić? Z pewnością te święta będą inne. Być może skromniejsze i oszczędniejsze.
Chociaż bardzo lubię świąteczny nastrój w sklepach i wielkich centrach handlowych, to w tym roku prezenty kupię w Internecie. Pogodziłam się też z faktem, iż nie odbędzie się wiele przedświątecznych spotkań ze znajomymi, które odbywały się co roku. Na pasterkę też się w tym roku nie wybiorę, a i Sylwester zapowiada się mniej huczny i w małym gronie. Nie umiem jednak wyobrazić sobie świąt bez całej rodziny, bo chociaż dziś wszystko może odbywać się wirtualnie, to nic nie zastąpi świąt w realu.
Bez względu jednak gdzie i jak przyjdzie nam obchodzić tegoroczne Boże Narodzenie, niech będzie to niezapomniany czas, spędzony bez pośpiechu, trosk i zmartwień. Niech magia świąt wypełni ciepłem i miłością wszystkie mroźne dni, a w Boże Narodzenie połączy nas nie tylko wigilijny stół, ale i to, co piękne, otwarte serca i moc zrozumienia.
Magdalena Zawistowska-Olszewska