CO U NICH SŁYCHAĆ?
Kiedy Agnieszka spotkała w Irlandii pewnego Słowaka, nie wiedziała, że to spotkanie będzie jej przeznaczeniem. Że się przeprowadzi do Prievidzy. Że później zamieszka w Bratysławie i tu uwije rodzinne gniazdo, gdzie na świat przyjdzie córka Alicja. Że założy rodzinę z… Belgiem z Antwerpii.
Z kolei kiedy Kevin poznał pewną Słowaczkę, która przyjechała na turniej korfballu do Belgii, jeszcze nie wiedział, że to spotkanie będzie dla niego zrządzeniem losu. Że się przeprowadzi do Bratysławy, gdzie założy swój dom z… Polką z Bydgoszczy.
Trzylatka tłumaczką
W przestronnym mieszkaniu w Bratysławie witają nas Agnieszka, Kevin i ich córka Alicja. Trzylatka jest rozkosznym dzieckiem i… domowym tłumaczem. Bo w domu państwa Anthonisów rozmawia się w różnych językach: ojciec z córką porozumiewają się po niderlandzku, mama z córką po polsku, a rodzice ze sobą po angielsku.
Dziewczynka zna wszystkie trzy języki i często, nieświadomie, wykonuje pracę tłumacza, wyjaśniając mamie, o czym rozmawiała z ojcem lub odwrotnie. Za chwilę zetknie się z kolejnym językiem, ponieważ właśnie zaczęła uczęszczać do słowackiego przedszkola.
Macierzyński – tacierzyński
Na co dzień Kevin zajmuje się rekrutacją pracowników do fińskiej firmy Kone, która we Włoszech produkuje windy i schody ruchome. „Na Słowacji mamy centrum serwisowe, ja zajmuję się zdalną rekrutacją inżynierów i techników w Belgii i Holandii; rozmówcy nawet nie wiedzą, że rozmawiają z kimś, kto przebywa w Bratysławie“ – wyjaśnia Kevin.
Agnieszka właśnie wróciła do pracy po urlopie macierzyńskim. możliwości pójścia na tacierzyński skorzystał też Kevin. „To było dla mnie doskonałym urozmaiceniem, kiedy po roku od urodzenia dziecka, mogłam wrócić do pracy na sześć miesięcy i wyrwać się z pewnego schematu, jakim była opieka nad niemowlakiem, a Kevin mógł się nacieszyć córką“ – wspomina Agnieszka. Każde z nich teraz wykonuje swoją pracę zdalnie.
Przystanek Prievidza
Kiedy Agnieszka ukończyła studia administracji w Bydgoszczy, od razu wyjechała do Anglii, by zarobić pieniądze i podszkolić się w języku angielskim. Wróciła do Polski, by ponownie wyjechać – tym razem do Irlandii. Przez osiem lat mieszkała na obczyźnie, pracowała w pewnej amerykańskiej firmie medycznej i tam poznała Słowaka.
Kiedy oboje wrócili do swoich krajów, moja rozmówczyni nie mogła sobie znaleźć miejsca ani pracy w Bydgoszczy, więc przyjęła propozycję Słowaka i wybrała się do Prievidzy. „Pierwszego dnia zaprosił mnie na śniadanie do baru Ryba; do dziś pamiętam smak rožków, sałatki i wina“ – wspomina i dodaje, że już wtedy była przekonana, że to jest kraj dla niej. „W którym kraju serwują takie śniadania?
Pomyślałam sobie, że jestem w raju!“ – mówi z uśmiechem. Dziś z nostalgią wspomina swoje początki w Prievidzy, kiedy uczyła się słowackiego, oglądając teleturniej „5 proti 5“, który w słowackiej telewizji prowadzi Andrej Bičan. „Wiem, że to śmieszne, ale mój słowacki zawdzięczam Adrejowi Bičanovi“ – wyjaśnia.
Hurra! Bratysława!
Jeszcze większe zauroczenie przyszło, kiedy przyjechała zwiedzić Bratysławę. „Winnice, piękna pogoda, czego chcieć więcej?“ – zachwyca się. Ponieważ mimo starań w Prievidzy pracy nie znalazła, zainteresowała się ofertą pracy w stolicy. Był 2015 rok. Agnieszka wysłała CV do kilku firm. Wszystkie były zainteresowane zatrudnieniem jej! Najpierw podjęła pracę w IBM, po dwóch miesiącach przeszła do Accenture, gdzie zajmowała się strategią zakupów dla PepsiCo.
Na 20 metrach kwadratowych
Agnieszka, wspominając okres sprzed pięciu lat, opowiada, jak podczas rozmowy o pracę w stolicy Słowacji, wspomniała pracodawcom o chłopaku z Prievidzy i w ten sposób i jemu załatwiła pracę. Kiedy ich drogi się rozeszły, jej otoczenie było przekonane, że Agnieszka porzuci Bratysławę. Została.
Wynajęła 20-metrową kawalerkę. „To wszystko przez te winnice, przyjazny klimat, Alpy w pobliżu, bliskość nie tylko Austrii, ale i Czech, i Węgier“ – śmieje się i podkreśla, że coś ją tu trzyma. Z nostalgią wspomina międzynarodowe imprezy, wyjścia z przyjaciółmi do bratysławskich lokali, na mecze piłki nożnej czy pokera.
Wspólne pasje
Kevin przez kilka lat jeździł na Słowację do dziewczyny, ale kiedy w 2016 roku przeprowadził się do Bratysławy, ich związek się rozpadł. Za to na swojej drodze spotkał Agnieszkę. Ich spotkanie na pewnym zebraniu przerodziło się w korespondencję; coś między nimi zaiskrzyło. Potem były wspólne wyjścia na kawę, na obiad i w końcu zostali parą. „Okazało się, że tyle nas łączy! Oboje kochamy Alpy, ponieważ uprawiamy sport: ja jeżdżę na nartach, Kevin na snowbordzie“ – wymienia. Razem też dzielą pasję do pokera i jako dowód pokazują mi specjalny stół do gry, który zrobił Kevin i który zajmuje oddzielny pokój.
Jeden mail
Kiedy Agnieszka miała podjąć interesującą pracę w Wiedniu (przy obstawianiu pokera) i dała wypowiedź w Bratysławie, Kevin chodził coraz smutniejszy i dopytywał dziewczynę, czy rzeczywiście chce przeprowadzić się do Wiednia. „Pracę miałam podjąć 2 stycznia, ale 1 stycznia postawiłam wszystko na jedną kartę.
Byłam bardzo zmęczona dwumiesięcznym biciem się z myślami, po nocach nie spałam, nie wiedziałam, jaką podjąć decyzję“ – wspomina. I tego pierwszego dnia nowego roku poprosiła Kevina, by w jej imieniu napisał mail, że rezygnuje z pracy w Wiedniu. Kevin nie tylko mail napisał, ale i go wysłał. No i stało się! Agnieszka wróciła do pracy do bratysławskiego biura i została z Kevinem.
Gdy ślubu udziela wujek
Potem na świat przyszła ich córeczka Alicja. I kiedy w 2018 roku przed Wielkanocą przygotowywali się do chrzcin, które zorganizowali we Wrocławiu, zjechała się polska i belgijska rodzina. Całą grupą wyskoczyli jeszcze w góry na narty. Ustawiali się do wspólnego zdjęcia. „Wszyscy byli podekscytowani, Kevin jakiś nerwowy, a ja nie wiedziałam, o co chodzi“ – wspomina Agnieszka.
Dopiero kiedy ukląkł przed nią, zrozumiała, skąd to poruszenie, bowiem wszyscy poza nią znali jego zamiar. Rok później, w czerwcu 2019 roku odbył się ich ślub. Taki, jaki sobie wymarzyli. Udzielił im go wujek Agnieszki, jej ojciec chrzestny, który jest prezydentem Piły. Na tę uroczystość do Polski przybyli goście z Belgii, Holandii i Słowacji
Zmiany?
Polsko-belgijskie małżeństwo na Słowacji radzi sobie dobrze, choć po urodzeniu dziecka trochę mu się zmieniły priorytety, a wyjścia do lokali zamieniło na wyjścia na place zabaw.
Zmiany czekały Agnieszkę też po skończeniu urlopu macierzyńskiego, ponieważ jej stanowisko przeniesiono do Polski. Pani Anthonis otrzymała propozycję pracy w Warszawie, ale jej nie przyjęła. Dopytuję moich rozmówców, co ich trzyma w Bratysławie. Jedyną kotwicą jest mieszkanie, które kupili. Czy to ich miejsce na zawsze? Na pewną nie zamierzają osiąść w Belgii, gdzie nie czują się najlepiej.
Kevin jest zachwycony Polską, zaś Agnieszka Słowacją. „Kevin nie ogląda polskich wiadomości, więc ma inny obraz tego kraju“ – kwituje Agnieszka. Jej mąż argumentuje, że lepiej się czuje wśród Polaków, ponieważ irytuje go podejście Słowaków do wielu spraw. „Z pogardą mówią o Polakach, choć na zakupy jeżdżą do Nowego Targu“ – wyrzuca z siebie.
Gdy tęskno za rodziną
Oboje przyznają, że gdyby znaleźli pracę w Bydgoszczy, to przeprowadziliby się tam ze względu na polską rodzinę. Teraz, szczególnie w czasie pandemii, odczuwają brak bliskich. „Jeszcze niedawno z dnia na dzień decydowaliśmy się na podróże lub przyjmowaliśmy u siebie gości“ – mówią i ze smutkiem dodają, że na przykład trzecie urodziny córeczki planowali spędzić w licznym gronie rodzinnym, ale ze względu na pandemię świętowali je kameralnie.
Jak się potoczą dalsze losy państwa Anthonisów? Czas pokaże. Jedno jest pewne, że Bratysława już na zawsze pozostanie świadkiem ich związku i, co tu dużo mówić, stworzyła piękną scenerię romantycznej historii.
Małgorzata Wojcieszyńska
zdjęcia: Stano Stehlik i archiwum rodzinne