MIĘDZI NAMI DZIECIAKAMI
Gdy w 2014 roku po raz pierwszy miałam przyjemność uczestniczyć w miejskiej paradzie z okazji Narodowego Święta Niepodległości, która odbyła się w Gdyni, byłam zachwycona.
Odkryłam wtedy, jak radośnie można świętować ten dzień – bez zadęcia, bez smucenia, po prostu ciesząc się z wolności naszego kraju i tego, jak Polska wygląda tu i teraz.
Od tego momentu postanowiłam tę właśnie radość i dumę przekazywać moim dzieciom. Gdy rok później przeprowadziliśmy się ponownie na Słowację, postanowienie to nabrało jeszcze większego znaczenia.
W naszym domu 11 listopada nie jest ani zwykłym dniem, ani dniem wypełnionym śmiertelną powagą i zadumą, ani dniem skupionym tylko i wyłącznie na śledzeniu doniesień z obchodów Święta Niepodległości, odbywających się w Polsce.
My 11 listopada naprawdę świętujemy. Wywieszamy na balkonie flagę (w końcu biało-czerwona w Bratysławie też może powiewać), ubieramy się odświętnie, a na piersiach przypinamy kokardy narodowe. Dzieci z dumą pokazują polskie symbole w szkole i przedszkolu.
Jeżeli czas nam pozwala, wybieramy się na wspólną wycieczkę, jeśli zajęć w tygodniu mamy zbyt dużo, znajdujemy choć chwilę, by zrobić w dużym pokoju domek z koca, zabrać do niego kilka poduszek, latarkę i książkę o Polsce, a potem opowiadać różne ciekawe historie o naszym kraju albo śpiewać na cały głos „Płynie Wisła, płynie” i inne polskie piosenki (wszystko razem ze słowackim tatą).
Jesteśmy dumni z naszych polskich korzeni, cieszymy się, że jesteśmy częścią Polski, i po prostu tę radość wyrażamy. Święto Niepodległości wydaje się szczególnie dobrym momentem na takie gesty i zachowania. Polska przestaje być wtedy taka daleka. Przeciwnie – staje się nagle bardzo, bardzo bliska; jest najbliżej, jak się da, w naszych sercach.
Natalia Konicz-Hamada
Zdjęcia: Natalia Konicz-Hamada