BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI
Każdemu z nas zdarzyło się chyba zagrać na loterii albo w lotto. Nic dziwnego – ludzie marzą o chwili szczęścia, o wygranej, o tym, że cudownie odmieni ona ich los, a życie popłynie odtąd na nieustających falach powodzenia. Czasami podejmują też jakąś decyzję i już po chwili orientują się, że był warto.
Najnowsza powieść Zygmunta Miłoszewskiego „Kwestia ceny” dobrze to wszystko ilustruje. Autor wymyślił historię, która na skutek obecnych globalnych problemów z koronawirusem, stała się bardziej realna, niż zapewne pisarz kiedykolwiek zakładał. Choć powstawała przez dwa lata, wydawać się może, że napisano ją w momencie, gdy świat zatrzymał się na chwilę, oszołomiony skutkami pandemii.
Na szczęście jest to opowieść rozrywkowa i jako taka dostarcza przede wszystkim dobrej zabawy, a główni bohaterowie poszukują szczęścia i rozwiązania dla poprawy jakości życia na Ziemi. Ale czy o takie samo szczęście im chodzi? Nie zdradzę…
Fabuła jest wielowątkowa i dotyczy początków wieku XX aż po czasy współczesne. Pisarz zaciekawi tych, którzy lubią się wgryzać w historyczno-geograficzne niuanse. Opowieść o podróżniku i badaczu Benedykcie Czerskim, który odkrywa w dalekich syberyjskich krainach źródło wiecznej młodości, to zgrabnie przetworzona historia prawdziwego polskiego etnografa Bronisława Piłsudskiego, mniej znanego brata Józefa.
Odkrycia Czerskiego stają się z kolei inspiracją do szalonej ekspedycji współczesnego naukowca Bogdana Smugi, marzącego o lepszym świecie i chcącego przerwać zabójczą dla planety erę konsumpcjonizmu.
Jeśli do tego dołożymy bardzo inteligentną profesor historii sztuki Zofię Lorentz (znaną z poprzedniej powieści pisarza pt. „Bezcenny”), która towarzyszy Smudze, wiadomo już, że będzie się działo. Chociaż Zofia jest mężatką, nie do końca wiedzie szczęśliwe życie, a Bogdan, no cóż, nie pozostaje obojętny na urok badaczki dawnych epok. Bohaterowie, realizując swój plan, przemieszczają się po świecie, docierają nawet do miejsc, które oficjalnie nie istnieją – a wszystko to, by odnaleźć i wykorzystać cenny surowiec. Jaki? Musicie doczytać sami…
Miłoszewski ma dar tworzenia literackich koktajli. „Kwestia ceny” to dynamiczna mieszanka powieści sensacyjno-przygodowej z elementami historii, thrillera i sporej dawki wiedzy medyczno-naukowej. Czytelnik nudzić się nie może, co najwyżej chwilami poczuje się lekko zagubiony wywodami naukowców, próbujących przekonać siebie nawzajem, która koncepcja przyszłości świata jest najbardziej uczciwa.
Swoją drogą rozważania te również i nam dają do myślenia – co to znaczy wyprodukować cudowny lek, który utrzyma mózg w wyśmienitej kondycji przez ponad sto lat? Czy bardzo, bardzo długie życie to szczęście, czy przekleństwo? Jaką cenę płaci ludzkość za medyczne eksperymenty?
No właśnie, kiedy napisałam, że swoją powieścią Miłoszewski idealnie wstrzelił się w towarzyszący pandemii zamęt informacyjny, ten właśnie aspekt miałam na myśli. Różne teorie spiskowe dotyczące koronawirusa współgrają z wymową książki i chociaż to czysta literacka fikcja, niestety zaduma nad bezkompromisowością naukowców i polityków, chcących wcielać w życie własne wizje, może trochę zepsuć frajdę z czytania „Kwestii ceny”. Jednak to tylko drobny smuteczek, który szybko przemija.
Lektura powieści Zygmunta Miłoszewskiego przypomina seans filmu z Jamesem Bondem – jak zawsze jesteśmy o pięć minut od zagłady, ale na szczęście właściwi ludzie zrobią wszystko, by ocalić świat. I niech już tak zostanie.
Agata Bednarczyk