Gwóźdź do trumny

 ELEMENTARZ POLSKO-SŁOWACKIEJ RORZINY 

Wchodząc w związek ze Słowakiem lub Słowaczką, jednego możemy być pewni – ktoś z naszej dalszej lub bliższej rodziny albo ktoś z kręgu naszych przyjaciół czy znajomych z pewnością będzie wiedział o naszym obcokrajowcu i jego kraju pochodzenia wszystko. Bo przecież wszyscy Słowacy…

Nie da się ukryć, że stereotypowe przekonania o świecie to nieunikniony sposób radzenia sobie z nadmiarem informacji, po który sięga ludzki umysł. Te wszystkie uogólnienia, klisze i schematy z pewnością ułatwiają nam życie, nie wymagają bowiem od nas żadnego wysiłku poznawczego. Nie musimy analizować, koncentrować się, przetwarzać nowych informacji, oszczędzamy zatem energię na inne zajmujące nas sprawy.

A że przy tym popełniamy elementarne błędy poznawcze… No cóż, w końcu mylić się jest rzeczą ludzką, prawda? I choć słynnemu powiedzeniu Seneki nie można odmówić racji, warto przytoczyć je w całości, bowiem błądzić jest rzeczą ludzką, ale trwać w błędzie – głupotą.

Powielanie stereotypów o innych narodowościach jest zatem zjawiskiem tak powszechnym, jak i niezgodnym z rzeczywistością. Wszyscy Słowacy grają w hokeja i dniem i nocą piją śliwowicę? Wszyscy Polacy sprzedadzą ci najgorszy bubel i zanim dotrą do twojego domu, złamią wszystkie możliwe przepisy drogowe? Słowacja to tylko Tatry, a językiem urzędowym jest czeski? Bałtyk jest zimny niczym Morze Barentsa, a polskie produkty spożywcze są tragicznej jakości? No nie! Ale nie każdy człowiek w naszym otoczeniu jest całkowicie przekonany, że nie ma w tym jednak (sporego) ziarna prawdy.

Doskonale pamiętam, jak babcia mojego męża krytycznie patrzyła na moich teściów, gdy z każdej podróży do Trójmiasta przywozili cały bagażnik różnych produktów, i jak niektórzy moi znajomi niespecjalnie wiedzieli, co można znaleźć na Słowacji oprócz Tatr i Słowackiego Raju.

Niektóre stereotypy śmieszą, inne potrafią być bardzo przykre. Najgorsze jest to, że nieustannie się powtarzają, jedne częściej, inne rzadziej, nie da się jednak o nich nigdy tak zupełnie zapomnieć. Poza tym od pozornie niewinnego stereotypu tylko krok do nieprzyjemnych uprzedzeń, które są istnym gwoździem do trumny poznania, bowiem praktycznie uniemożliwiają jakąkolwiek merytoryczną dyskusję.

Jak można się w takich okolicznościach dobrze poznać? Jak zaprzyjaźnić? Jak otworzyć na związek międzynarodowy? Jak zaakceptować w naszym otoczeniu obcokrajowca, jak go przyjąć do rodziny? Nie powielając półprawd i fałszywych wyobrażeń, nie powtarzając zasłyszanych gdzieś, niesprawdzonych opinii i niemających oparcia w rzeczywistości przekonań. Innymi słowy, zachowując otwarte serce i umysł, pielęgnując w sobie ciekawość drugiego człowieka i nieustannie pytając w celu rzeczywistego poznania. To naprawdę jest możliwe do zrobienia.

Jeśli ktoś z naszego dwunarodowego otoczenia jednak tego nie potrafi, to czasem trzeba dobrze przemyśleć, jaka jest wartość takiej relacji. Nie namawiam do odrzucania kogokolwiek, z doświadczenia jednak wiem, że musimy bardzo ostrożnie i starannie budować krąg naszych bliskich, by samemu nie ulec pojawiającym się niekiedy wokół negatywnym wpływom i nieprawdziwym przekonaniom. My przecież najlepiej wiemy, jak niesamowite bogactwo i jak wielka różnorodność stoi za naszymi słowackimi partnerami i przyjaciółmi.

Natalia Konicz-Hamada

Zdjęcia: Archiwum rodzinne

MP 10/2020