Hrušov – miejsce, gdzie czas płynie wolniej

 SŁOWACKIE PEREŁKI 

Poszukując atrakcyjnego miejsca na kilkudniowy wypoczynek na łonie natury, natrafiłam na małą, liczącą niespełna 863 osób wieś, która swoją nazwę zawdzięcza legendzie o licznie występujących w tym miejscu gruszkach. Pierwsza pisemna wzmianka o tej apetycznie nazywającej się miejscowości pochodzi z 1285 roku. Hrušov leży na południu Słowacji, w zachodniej części powiatu Veľký Krtíš na zboczach Krupińskiej Planiny.

We wsi znajduje się kościół, karczma i jeden sklep. Nie ma tu ani jednego bilbordu, a do bankomatu trzeba udać się do oddalonego kilka kilometrów większego miasteczka. Brak komercji, malownicze położenie i cudowna przyroda sprawiają, że warto odwiedzić ten mało znany region. Obszar ten, nazywany Hontem, związany jest z dorzeczem rzeki Ipel, która w swej przeważającej części stanowi jednocześnie granicą państwową między Słowacją a Węgrami.

Są tu góry pochodzenia wulkanicznego, zachwycające rozległe łąki, polany i gęste lasy z nieuczęszczanymi od lat drogami, na których naprawdę można się zagubić. Gdy wybraliśmy się na wycieczkę po okolicznych górach, wędrowaliśmy zarośniętymi szlakami, których musieliśmy poszukiwać. Tabliczki na słupie informacyjnym na rozdrożu dróg były tak zjedzone przez rdzę, że nic nie dało się z nich odczytać.

Hrušov zachowuje do dziś swój specyficzny charakter, co widać m.in. po starych, zachowanych do dziś domach. Jednym z nich jest dom, znajdujący się w górnej części wsi, posiadający wszystkie typowe elementy XIX-wiecznej hontiańskiej architektury ludowej, który z tego względu został wpisany do rejestru obiektów zabytkowych. Inną ciekawostką są wielkie kamienne piece chlebowe, służące w zamierzchłych czasach do wypieku sześciu, a nawet ośmiu bochenków chleba naraz.

Największą jednak atrakcją dla odwiedzających wieś Hrušov są kamienne podziemne piwnice winne. Wiele z nich zostało wykutych w miękkich skałach wulkanicznych setki lat temu przez mieszkańców jako kryjówki przed najazdami tureckimi.

Dzięki sprzyjającym warunkom naturalnym Hrušov stał się miejscem uprawy owoców i winorośli, a piwnice zostały wykorzystane do przechowywania wina, bowiem winiarstwo w Hrušovie ma bardzo długą tradycję. Dawniej był to jeden z największych obszarów uprawy winorośli, a informacje o istnieniu tu winnic pochodzą już z 1135 roku. Kiedyś piwnic było ponad 200, dziś wiele jest już zniszczonych, opustoszałych lub zasypanych, ale część z nich wciąż służy do przechowywania wykwintnego trunku. Niektóre mają po kilka pomieszczeń, inne są wielokondygnacyjne lub połączone korytarzami.

Uznaje się, iż szczyt rozwoju winiarstwa w tych okolicach miał miejsce w XVII w., kiedy Hrušov został zajęty przez Turków. W latach 80. XIX w. winnice zaatakował groźny owad – mszyca filoksera – który spowodował, iż do początku XX stulecia pozostały tylko nieliczne.

W okolicach Hrušova urzekł mnie także widok z drewnianej trzypiętrowej wieży widokowej, mieszczącej się na wzgórzu Prašný vrch (513 m n.p.m.). Widać z niej węgierskie góry (Börzsöny, Mátra), Małe Karpaty, Tríbeč, Považský Inovec, Vtáčnik i Niskie Tatry. Wędrowałam po lasach i wzgórzach porośniętych trawami, kwiatami i ziołami. Podziwiałam widoki, zrywałam dzikie poziomki i chłonęłam niczym niezmąconą ciszę w otoczeniu bujnej przyrody.

Zdziwiłam się, gdy okazało się, że nikt z moich słowackich znajomych nie zna Hrušova, który posiada przecież zacną tradycję winiarską oraz bogatą architekturę ludową. Ale możne właśnie dlatego jest tam tak sielsko i spokojnie, jakby czas płynął wolniej.

Magdalena Zawistowska-Olszewska
zdjęcia: autorka

MP 9/2020