Ślub w czasie epidemii Anno Domini 1972

 CO U NICH SŁYCHAĆ? 

Obecny stan pandemii, zamknięte granice przypominały naszej rodaczce sytuację sprzed lat, kiedy w ówczesnej Czechosłowacji, z obawy przed szerzącym się wirusem pryszczycy, wprowadzono pewne ograniczenia.

Był rok 1972 a młodziutka dziewczyna z Podkarpacia wraz z wieloma innymi koleżankami z Polski, przyjechała do pracy w bratysławskiej fabryce produktów gumowych „Matadorka“. Alina Kabele, bo o niej mowa, zapoznała się z chłopakiem – Słowakiem, Jozefem Kabele. Para po kilku miesiącach znajomości postanowiła wziąć ślub.

 

Eskapada na granice

Ślub miał się odbyć w Bratysławie i został zaplanowany na 23 grudnia 1972 roku, ale 20 grudnia – właśnie z uwagi na pryszczycę – zamknięto granice.

„Moja rodzina wyruszyła w podróż do Czechosłowacji, pojechałam na granice i ja z nadzieją, że jakoś uda nam się przekonać pograniczników, by pozwolili mojej rodzinie przekroczyć granice“ wspomina Alina.

W Petrovicach rozmawiała z mundurowymi na temat rodziny tkwiącej po drugiej stronie granicy. „Rodzice, bracia, wujostwo – wszyscy zgodnie z planem wyruszyli do Czechosłowacji a my nawet nie mieliśmy jak się z nimi skontaktować przed ich wyjazdem, ponieważ nikt z nas wtedy nia miał telefonu“ opisuje moja rozmówczyni, której eskapada na granice nie powiodła się i wróciła do Bratysławy sama.

 

 

Odwołać ślub!

Alina chciała odwołać ślub, ale cześć czeskiej i słowackiej rodziny narzeczonego już dotarła na miejsce, wszystkie formalności były załatwione, wesele opłacone. „Płakałam, bardzo płakałam, ale narzeczony przekonał mnie, żebyśmy ślubu nie odwoływali“ wspomina po latach.

Ślub odbył się zgodnie z planem w bratysławskim urzędzie, w Pertžalce a potem wesele w najlepszym hotelu w mieście – w Carltonie. Goście weselni bawili się do późnych godzin nocnych. „To była pierwsza poważniejsza lekcja życiowa, zrozumiałam, że życie trzeba brać takim, jakie jest“ konstatuje Alina.

Po latach miło wspomina przyjęcie weselne z tańcami i jedynie nie może odżałować, że fotograf, który miał dokumentować tę zabawę, przeholował z alkoholem i naświetlił kliszę z aparatu.

To oznaczało, że piękne momenty zabawy nie zostały uwiecznione na fotografiach. Na pamiątkę zostały więc tylko zdjęcia z Urzędu Stanu Cywilnego i zakładu fotograficznego.

 

 

Ograniczenia epidemiologiczne

Kiedy pytam moją rozmówczynię, czy były jeszcze jakieś inne ograniczenia, które utrudniały im wtedy życie, opisuje wycieraczki, którymi trzeba było przechodzić, by dezynfikować obuwie i zamknięte granice przez pół roku, aż do czerwca 1973 roku.

„Potem zorganizowaliśmy w okolicy mojego rodzinnego Tarnobrzegu wesele dla polskiej rodziny“ dodaje Alinka. Przypomina sobie też, że wszyscy polscy pracownicy zakładu „Matadorka“ dostali finansowe odszkodowanie w ramach rekompensaty za niemożność wyjazdu przez te pół roku do Polski.

„To było moje pierwsze Boże Narodzenie a potem Wielkanoc z dala od rodziny, co było przeżyciem chyba dla każdego człowieka, który wtedy musiał pogodzić się z takim stanem rzeczy“ ocenia.

I choć początek drogi naszej rodaczki na Słowacji nie był najłatwiejszy to jej małżeństwo okazało się bardzo udane. Na świat przyszły trzy córki państwa Kabele. „Byliśmy razem z mężem aż do jego śmierci, przez 41 lat“ mówi nasza rodaczka, która mieszka na Słowacji od 48 lat.

mw
zdjęcia: archiwum rodzinne Aliny Kabele