W cieniu klonów

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Bardzo lubię książki, w których ludzkie losy snują się niespiesznie. Podążamy za bohaterami, obserwując, jak wydarzenia z przeszłości wpływają na ich codzienność, a oni sami, borykając się często z nieuświadomionymi obciążeniami, mimo wszystko radzą sobie jakoś, żeby nie powiedzieć – wygrywają życie każdego dnia.

Dlatego z wielką przyjemnością przeczytałam powieść „Tajemnica alei klonowej” autorstwa nieznanej mi dotąd Zuzanny Śliwy. Bibliotekarka uprzedziła mnie, iż  ta właśnie książka rzadko kiedy jest dostępna na półce. Teraz rozumiem, dlaczego.

Czasy wojny oprócz okrucieństwa walk przyniosły również nieskończenie wiele poplątanych ludzkich historii, w których dramaty mieszały się z chwilami szczęścia. Jedną z osób doświadczonych przez wojenną zawieruchę jest powieściowa Agnieszka, której życie za sprawą wydarzenia podyktowanego głęboką intuicją zmienia się w kwietniową noc 1944 roku. Poznajemy ją jednak wiele lat później.

Autorka, która w pewnym momencie dostała kluczyk do najtrudniejszych wspomnień swojej towarzyszki, nazywa ją przyjaciółką i powierniczką. Jako pisarka obdarzona nosem do wyłapywania ciekawych opowieści, od razu poczuła, że w spokojnym i poukładanym życiu Agnieszki jest jakieś drugie dno, trudny i czuły punkt, którego bohaterka nie lubi dotykać. Musiało minąć trochę czasu, by drzwi do tych przeżyć się uchyliły, a potem otworzyły.

Chociaż wojenne dramaty i wynikające z nich komplikacje rozgrywają się w małej miejscowości Klonowo, ich skala nie jest marginalna. Wręcz przeciwnie. Wystarczy popuścić wodze  wyobraźni, by uświadomić sobie, że Agnieszka, jej rodzina i przyjaciele to barwni, głęboko opisani bohaterowie, którzy w tamtym czasie mieli odwagę kierować się sercem, podejmować ryzykowne, ale piękne decyzje i trwać przy nich mimo niebezpieczeństwa.

Dobrze się czyta o ludziach, których z opresji ratowała przyjaźń i sąsiedzka odpowiedzialność za bliskich. Pomimo strachu nie zapominali o sobie nawzajem, podświadomie wiedząc, że wojna przeminie, a siła tej bliskości pomoże w odbudowaniu świata po zagładzie.

W powieści bardzo spodobała mi się historia rodu Klonowskich, zapisana w ich klonowej alei. Ten pomysł jest jak wyprawa w przeszłość – każdy członek rodziny, nawet najstarszy, mając swoje drzewo, żyje niezależnie od upływu czasu. Wystarczy przejść się aleją, by ożyły anegdoty, wspomnienia, urywki opowieści… Rytuał, któremu podlega każdy członek rodziny, jest bardzo wzmacniający, potrzebny również tym, którzy cały czas mają wątpliwości, czy decyzje podjęte w przeszłości były właściwe.

„Tajemnica alei klonowej” nie opisuje bezpośrednio okrucieństwa wojny. To opowieść zanurzona w miłości i psychologii człowieka, historia rodzinnej siły i determinacji. Jeśli lubicie powieści o życiu, będzie w sam raz dla was.

Kiedy zastanawiamy się, które prawdy wypuścić w świat, a które zatrzymać dla siebie, możemy rozważyć decyzje głównych bohaterów – zrobilibyśmy tak, jak oni, czy inaczej.

W Polsce z powodu pandemii zamknięto do odwołania biblioteki. Zostałam więc z wypożyczoną książką, której nie mogę oddać. Ale to mi odpowiada – będę miała okazję wrócić do powieściowego Klonowa i jeszcze raz przejść się wraz z bohaterami aleją ich ulubionych drzew, wyruszyć do lasu na grzyby, wypić kawę na ganku, po prostu pobyć z dala od miasta, w ciepłym klimacie domu z bardzo bogatą historią.

Szczególnie dzisiaj byłoby to idealne miejsce na przetrwanie w tak niepewnych czasach, na regenerację duszy i odzyskanie dobrego nastroju.

Agata Bednarczyk

MP 5/2020