Ostatnia produkcja Piotra Woźniaka-Staraka
KINO OKO
Debiut Łukasza Kośmickiego „Ukryta gra” słusznie zyskał miano dreszczowca albo – jak kto woli – thrillera. Kośmicki jest również współscenarzystą filmu, w którym została opowiedziana dość niebywała historia. Akcja toczy się w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie w roku 1962. Niby przeszłość, ale jakże szczególna. W Zatoce Świń kryzys, światu grozi wybuch nuklearnego konfliktu, Związek Radziecki i USA są na nie lada zakręcie.
Tymczasem w Polsce toczy się zakulisowa gra obcych wywiadów, które losy świata bez mała oddają w ręce dwóch arcymistrzów szachowych. I tu zaczynają się problemy: porwania, zamiana osób… Jashua Minsky, w tej roli Bill Pulman, dowiaduje się całkiem nieoczekiwanie, że ma zastąpić zamordowanego mistrza szachowego.
Znakomity matematyk i niezły szachista wie, że to niebezpieczna i dziwna gra. Bill Pulman w tej roli radzi sobie bezproblemowo. Klimat tamtej Warszawy przyswaja znakomicie. A już po premierze, w czasie spotkań promocyjnych, bez trudu czarował publiczność w całkiem współczesnej Warszawie.
Niezwykle intrygujące jest w tym filmie spotkanie dwóch wielkich aktorów Billa Pulmana z Alexejem Serebrjakowem, który gra generała majora Krutowa. Rosyjski aktor znany m.in. z „Lewiatana”, filmu nominowanego do Oskarów w 2015 roku, jest świetnym oponentem i zarazem partnerem. Ważne są w „Ukrytej grze” wielkie gry i pomysłowe gierki, w których prześcigają się dwaj wielcy aktorzy Pullman i Sieriebriakow.
Towarzyszy im znakomicie Robert Więckiewicz jako wiecznie pijany dyrektor najważniejszego pałacu w sercu Warszawy, aparatczyk w tamtych czasach na medal, ale też ze słabościami. I choćby dla tej trójki aktorów – i jeszcze dla Lotty Verbeek (z „Rodziny Borgiów”) u boku Pulmana – warto obejrzeć ten bardzo zręcznie skrojony film. A do tego naprawdę dobre zdjęcia, budujące atmosferę dusznego, socjalistycznego klimatu lat 60. Wszystko topi się w intrygach, oszustwach i papierosowo-alkoholowych oparach.
Ważne są w tym filmie detale scenograficzne: świetne kostiumy, wnętrza i plenery, szczególnie ulice, utrzymane starannie w klimacie powoli już dzisiaj odchodzącym (na szczęście!) w niepamięć. Profesjonalizm w „Ukrytej grze” warto podkreślić, bo scenografia to dzieło Allana Starskiego, zdobywcy Oskara za scenografię do filmu „Lista Schindlera”, a zdjęcia robił Paweł Edelman operator z najwyższej już dzisiaj półki zawodowców.
Łukasz Kośmicki jest debiutantem. „Ukryta gra” zdobyła nagrodę specjalną w Gdyni „za propozycję doskonale zrealizowanego kina gatunkowego”. To też ostatni film Piotra Woźniaka-Staraka, który razem z Krzysztofem Terejem wyprodukował go w Watchout Studio. Starak zginął tragicznie, ale wcześniej zdążył udowodnić, że kino to jego prawdziwa pasja.
Czuł i rozumiał twórców filmowych. Wcześniej wyprodukował „Bogów”, film oparty na niezwykłym życiu i dokonaniach profesora Religi, i „Sztukę kochania”, film o Michalinie Wisłockiej, która w czasach realnego socjalizmu w PRL uczyła Polaków radości z seksu. Oba te filmy bardzo dobrze zafunkcjonowały w społecznym odbiorze. A Piotr Woźnik-Starak sam zamierzał stanąć za kamerą. Nawet miał gotowy projekt, ale nie zdążył.
Reżyser Łukasz Kośmicki miał szczęście, że wystartował z takim producentem. Wcześniej był Talentem Roku, później dostał Paszport Polityki. Obecnie jest operatorem, scenarzystą, reżyserem seriali telewizyjnych („Przepis na życie”, „Rodzinka.pl”). Tym razem zrealizował marzenie. „Ukryta gra” jest ciekawym, profesjonalnym filmem akcji. Warto obejrzeć.
Alina Kietrys