Mieczysław Bekker, czyli Polacy na Księżycu

 POLAK POTRAFI 

Spoglądając na życiorys kolejnego Polaka, mającego udział w zdobyciu Księżyca, łatwo zauważyć jego podobieństwo do losów Wernera Kirchnera, którego sylwetkę przedstawiliśmy w poprzednim numerze „Monitora”. Mieczysław Bekker paradoksalnie był związany z bardziej przyziemnymi środkami transportu niż rakiety. Nie przeszkodziło mu to jednak wnieść ogromny wkład w projekt Apollo i zaskarbić sobie wdzięczności lądujących na Księżycu astronautów. Zacznijmy jednak od początku.

Nasz bohater urodził się w Strzyżowie koło Hrubieszowa w maju 1905 roku. Ukończone przez niego z wyróżnieniem gimnazjum nie było wynikiem wielkiego wysiłku, bo jak sam później przyznał, nauka sama wchodziła mu do głowy. Jego ulubioną zabawą w dzieciństwie było podobno rozwiązywanie trudnych zadań, a za tablicę służyły mu… drzwi od stodoły.

Było jasne, że taka osoba zrobi karierę naukową. Już jako student wydziału mechanicznego Warszawskiej Politechniki Bekker bez problemu dostał się na wakacyjny staż w fabryce Renault pod Paryżem.

Ambitnym młodzieńcem szybko zainteresowało się Wojsko Polskie, a odbyta w latach 1929-1931 służba przekształciła się w pracę w Wojskowym Instytucie Badań Inżynierii i w Dowództwie Wojsk Pancernych. Mieczysław Bekker odpowiadał tam za badania nad teorią poruszania się pojazdów w grząskim terenie.

Wybuch wojny, podobnie jak dla Wernera Kirchnera, oznaczał dla niego wojenną tułaczkę przez Rumunię i Francję, którą zakończył w Kanadzie. Tamtejszy rząd złożył mu ofertę pracy w ottawskim Biurze Badań Broni Pancernej.

Aby mieć dostęp do najlepszych wojskowych laboratoriów, w 1943 roku i za zgodą władz emigracyjnych polski naukowiec przywdział kanadyjski mundur. W 1955 roku, już w stopniu podpułkownika armii kanadyjskiej, Mieczysław Bekker przeniósł się do Santa Barbara w Kalifornii, gdzie koncern General Motors zaproponował mu stanowisko dyrektora Instytutu Badań.

Pracę tę łączył z wykładami na Wydziale Mechaniki Uniwersytetu Michigan, gdzie wkrótce został profesorem. Jego badania stanowiły podwaliny przyszłej dziedziny nauki terramechaniki.

W latach 60. NASA ogłosiła konkurs na opracowanie pojazdu o nazwie Lunar Roving Vehicle który ułatwiłby astronautom poruszanie się po powierzchni Srebrnego Globu. Okazało się wtedy, jak cenne były dotychczasowe badania Mieczysława Bekkera.

Głównym inżynierem zwycięskiego projektu i autorem całości rozwiązań technicznych został właśnie polski naukowiec. Używany podczas księżycowych misji Apolla 15, 16 i 17 elektryczny pojazd ułatwił odkrywanie naszego naturalnego satelity, a sami astronauci nie mogli się go nachwalić.

Uczestnik misji Apollo 17 Harisson Schmidt przyznał: „Rover okazał się niezawodnym, bezpiecznym i uniwersalnym pojazdem – dokładnie takim, jakiego oczekiwaliśmy. Bez niego nasza wiedza o powierzchni Księżyca i jego ewolucji byłaby mniejsza o około 70%”.

Co ciekawe, do księżycowego sukcesu łazika przyczyniła się bogato wyposażona kuchnia w domu naukowca. Jak wspominała później małżonka polskiego inżyniera, w pewnym momencie z kuchni zaczęły ginąć różnego rodzaju sprzęty.

Okazało się, że różnej wielkości sitka doskonale nadawały się do przesiewania piasku, który miał imitować księżycową powierzchnię. Największym jednak wyzwaniem były koła przyszłego pojazdu. Ze względu na duże zmiany temperatur na Srebrnym Globie oraz doskonałą próżnię, wykluczone było zastosowanie zwykłych opon.

Tutaj z pomocą znów przyszło wyposażenie domu. Do konstrukcji kół księżycowego łazika polski naukowiec wykorzystał struny fortepianowe. Lekki, a przy tym wytrzymały druciany szkielet doskonale zastąpił gumowy bieżnik.

Po zakończeniu programu Apollo Mieczysław Bekker kontynuował swoje badania, wnosząc ogromny wkład przede wszystkim w konstrukcję terenowych pojazdów dla wojska. Naukowiec zmarł w Santa Barbara w 1989 roku w wieku 84 lat.

Największe osiągnięcie odznaczonego wieloma doktoratami honoris causa polskiego inżyniera – trzy księżycowe pojazdy – do dzisiaj stoją zaparkowane na powierzchni Księżyca, stanowiąc fantastyczny pomnik także polskiej myśli inżynieryjnej. Podobnie zresztą jak księżycowy lądownik z silnikiem zaprojektowanym przez Wernera Kirchnera. Warto o tych osiągnięciach pamiętać, kiedy w jasną noc spoglądamy w kierunku Księżyca.

Arkadiusz Kugler

MP 12/2019