SŁOWACKIE PEREŁKI
Pchnęłam wielkie drzwi i znalazłam się we wnętrzu wypełnionym półmrokiem. Miałam wrażenie, że przenoszę się w czasie. Po kilku krokach moim oczom ukazał się rozświetlony światłem żyrandoli gustowny salon z oryginalnymi antycznymi meblami, w którym ściany pokryte były freskami, a w powietrzu unosiła się woń świeżych kwiatów. Zrozumiałam, że nie jest to zwyczajny hotel, ale wyjątkowe miejsce, przesiąknięte atmosferą dawnych czasów.
Budowę tego zabytkowego dworu rozpoczął w 1732 János Terstyánsky. Niedługo potem kupił go András Török i przebudował w stylu francuskiego baroku. Ostatecznie prace zakończono po 100 latach, a rezydencja Château Béla stała się perłą południowej Słowacji.
Pomimo burzliwej historii nadal jest największą chlubą malutkiej miejscowości Belá, znajdującej się 10 km od Štúrova, w pobliżu granicy z Węgrami.
Pałac przetrwał trzy stulecia, tureckie najazdy, pożar, wojska radzieckie oraz okres komunizmu, kiedy to w 1951 roku przepiękne freski zamalowano wapnem.
Ostatni właściciel baron Juraj Ullmann musiał opuścił pałac w 1945 roku i wraz z rodziną wyemigrować do Szwajcarii. Po wojnie w zamku mieściła się szkoła rolnicza, więzienie polityczne, a także magazyn.
Dwór ten z pewnością podzieliłby losy wielu innych zrujnowanych i zapomnianych zamków oraz pałaców, na których renowację nie było i nie ma pieniędzy, ale na szczęście w 2000 roku kupiła go wnuczka Juraja Ullmanna, niemiecka hrabina Ilona von Krockow.
Dzięki niej rezydencja została całkowicie odnowiona, a część przekształcono na 5-gwiazdkowy hotel. Międzynarodowe Stowarzyszenia Hoteli Historycznych uznało go w 2012 roku „najbardziej romantycznym hotelem historycznym w Europie”.
Zmierzałam do swojego pokoju długim korytarzem, przyozdobionym licznymi obrazami oraz rycinami, i czułam się trochę jak w muzeum. Oczarował mnie duży przestronny pokój z królewskim łożem i łazienką wielkości salonu, pokrytą marmurem.
Zrozumiałam, dlaczego mój mąż wybrał właśnie ten hotel na świętowanie moich urodzin. Było tu wszystko, co lubię: olśniewające historyczne wnętrza, elegancja, wytworność, cisza, malownicza okolica oraz niesamowita atmosfera. Po prostu miejsce z duszą!
Przechadzałam się po wytwornych salach, udostępnionych dla gości, i wyobrażałam sobie to miejsce w dawnych czasach, gdy odbywały się tu przyjęcia dla europejskiej arystokracji.
Hrabina Ilona von Krockow w zrekonstruowanym pałacu zorganizowała wielkie wesele swojej córki, na którym gościł także brytyjski książę Harry. Gdy trafiłam do oranżerii z cudnymi malowidłami, aż westchnęłam z zachwytu.
Siedząc wieczorem w bibliotece na starych sofach i delektując się winem w przytłumionym świetle świec i lampek, czułam XVIII-wieczną atmosferę tego miejsca. Podziwiałam kolekcję dzieł sztuki i rzadkich okazów z Chin i Japonii, które zgromadził jeden z właścicieli pałacu.
Pochodzący z Korsyki Antal Baldácsy większość swojego czasu i majątku poświęcił na upiększanie dworu. Zatrudnił znanych malarzy, wykonał meble z mahoniu, cedru i hebanu, a także stworzył rozległy park angielski z jeziorkiem i fontanną.
Gdy obudziłam się następnego dnia i wyjrzałam przez okno, wszystko było pokryte białym puchem. Spokój tego miejsca i wykwintne śniadanie z widokiem na ośnieżony ogród sprawiły, że poczułam się jak w bajce.
Jeśli i Ty chcesz doświadczyć romantycznego klimatu dawnych czasów i poczuć się jak prawdziwy arystokrata, to zapraszam do Chateau Béla, miejsca gdzie spotykają się luksus i tradycja.
Magdalena Zawistowska-Olszewska
zdjęcia autorka