„Co to będzie, co to będzie… wesela nie będzie?“

Premiera przedstawienia M. Marszałkowskiej na Malej scenie w Bratysławie

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

W widowisku „Wesele“ scena teatralna została podzielona na dwie równe części: dla zespołu muzycznego Jablco wraz ze śpiewakami i dla aktorów. To sprawiedliwy podział, gdyż w przedstawieniu „Wesele“ Magdaleny Marszałkowskiej muzyka i tekst są równie ważne i wzajemnie się uzupełniaja.

Marszałkowska w swoim spektaklu pokazała historię ślubu pary polsko-słowackiej, czyli coś, co dotyczy wielu Polaków mieszkających na Słowacji. Zespół muzyczny Jablco ze śpiewającą Ewą Sipos, Łukaszem Cupałem i Adamem Turczyńskim zaprezentował osiem piosenek z płyty wydanej przez Klub Polski, które stały się tak tłem, jak i treścią przedstawienia.

Teatr Mala scena, mieszczący się w samym sercu Bratysławy, 1 grudnia zamienił się w miejsce weselne, gdzie trwały przygotowania do ślubu bohaterów, znanych widzom z poprzedniego przedstawienia Marszałkowskiej pt. „Wśród nocnej ciszy“,  zrealizowanego także z grupą Patchwork. Mowa o dziennikarce Izabelli (w tej roli Małgorzata Wojcieszyńska) i konduktorze Jožku (Stano Stehlik), którzy poznali się w pociągu jadącym na Boże Narodzenie do Polski.

Na ich ślub przybywają niektórzy pasażerowie owego pociągu, którzy zdążyli się już zaprzyjaźnić. Pojawia się więc piosenkarka Ewa (Ewa Sipos) oraz Austriak (Marcin Marszałkowski) – tym razem z dziewczyną (Alicja Zima), do której w poprzedniej sztuce jechał. Poznajemy też gości weselnych, czyli przyjaciółkę Izabelli (Jolanta Mastalska), braci pana młodego (Stanislav Mraz i Peter Paučo), czy urzędniczkę udzielającą ślubu (Slávka Horváthová).

Wszyscy występujący w przedstawieniu, są amatorami, którzy zareagowali na zaproszenie, wystosowane przez „Monitor Polonijny”.  Ten niepowtarzalny muzyczno-dramatyczny projekt powstał dzięki finansowemu wsparciu Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych. „Niepowtarzalny“ piszę w dosłownym sensie, gdyż – jak się dowiedziałam od reżyserki – większość dialogów spektaklu jest w dużej mierze improwizowanych, a to oznacza, że przedstawienie zagrane po raz kolejny może mieć nieco inny wydźwięk.

Co zaciekawiło mnie najbardziej w tym projekcie teatralnym, to entuzjazm i odwaga, z którymi powstał – zaledwie kilka prób aktorskich plus jedna próba generalna w dniu premiery… Coś niesamowitego, czapki z głów!

„Wesele” Magdaleny Marszałkowskiej, nawiązujące tytułem do „Wesela“ Stanisława Wyspiańskiego, bardzo się od niego różni, choć uwagę widzów zwróciła zapewne krótka parafraza tego drugiego: „Co to będzie, co to będzie… wesela nie będzie”, będąca punktem kulminacyjnym  przedstawienia.

Połączenie teatralnej materii z koncertem jest znane słowackiej publiczności choćby z występów Juliusa Satinskiego i Milana Lasicy, więc formuła widowiska nie była publiczności obca, a być może nawet stała się magnesem, o czym świadczyła pełna sala, którą zapełnili nie tylko wierni miłośnicy grupy teatralnej Patchwork. Bilety wyprzedano już na dwa tygodnie przed premierą! Oby tak dalej! Czekamy na kolejne przedstawienia w przyszłym roku.

Anna Maria Jarina

Zdjęcia: Slavka Gajdošiková, Anna Porada

MP 12/2019