Sprostać oczekiwaniom

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Nie przesadzaj! Nie histeryzuj! A co ty taka nadwrażliwa! Błahe upomnienia, pozornie drobnostki, uwagi, które słyszymy przez całe życie… Tak dziewczynce nie wypada, kobieta w twoim wieku tego nie powinna, nie możesz jako kobieta… Otoczenie ma wobec nas nie tylko oczekiwania, ale gotowe wzorce zachowań, co wolno, co trzeba, czego absolutnie nie należy.

Właściwie już od dzieciństwa jesteśmy kreowani przez innych ludzi – rodziców, krewnych, sąsiadów, nauczycieli, ludzi, którzy chętnie nas formują i lepią, rzadko zastanawiając się nad tym, w jakiej formie to robią i jaką siłę mają wypowiadane przez nich opinie. O tym, jak z pozoru błahe słowa mogą ranić, jak głęboko mogą pozostać w psychice dziecka i zaważyć na jego dorosłym życiu jest najnowsza książka Anny Ciarkowskiej „Pestki”.

Autorka zajmuje się tym, jaką moc ma sarkazm dorosłych, często przez nich bagatelizowany, a skierowany na dziecko, które nie rozumie ironii czy „ukrytego dowcipu”. Jak ty wyglądasz? Przecież takiej ciebie nikt nie zechce! Czemu znowu jesteś taka dziwna? Nie przynoś nam wstydu! Co ludzie powiedzą?

Moc złego słowa ukrytego w zwykłych połajankach pozostaje na zawsze jak głęboka rana. Główną bohaterkę poznajemy na różnych etapach jej życia, najpierw jako dziewczynkę, potem dorastającą nastolatkę i wreszcie kobietę. Na każdym z tych etapów jest uwikłana w powinności, narzucone jej przez mamę, babcię, ciotki i kolejnych partnerów czy nauczycieli.

Świat zbudowany na opiniach innych ludzi, świat, który nie pozwala jednostce o samodecydowaniu, świat, który gardzi wrażliwością. Świat, złożony z ludzi, nie przyjmujących sprzeciwu. Książka nie ma typowej dla fabuły formy, bowiem składa się z krótkich refleksji,  opowiadań, kartek wyrwanych z pamiętnika; podróży przez kolejne etapy życia bohaterki są naznaczone nie wydarzeniami, lecz opiniami wypowiedzianymi przez innych. Najsmutniejsza część książki dotyczy relacji z matką i babcią, najbliższymi kobietami bohaterki.

Jest to relacja opierająca się na oczekiwaniach, które młoda dziewczyna musi spełnić, by uszczęśliwić starsze pokolenia; brak tu kobiecego wsparcia i szacunku dla dziecka jako osobnego bytu, a wszystko to w powtarzającej się co pokolenie historii. Jak w sztafecie, przejmujesz pałeczkę, by potem bezrefleksyjnie przekazać ją dalej.  „Pestki” to brutalnie prawdziwa w treści, ale poetycka w formie opowieść o najgorszym rodzaju samotności, tej, która nie polega na byciu samym, lecz na byciu w tłumie osób, które nie chcą cię wysłuchać i zrozumieć. Gorąco polecam.

Magdalena Marszałkowska

MP 9/2019