BRATYSŁAWA – MIASTO NIEBANALNEJ URODY
Petržalka atrakcją turystyczną? To komunistyczne, przeludnione blokowisko? No, tego jeszcze nie było! Ta część Bratysławy u wielu budzi bardzo negatywne skojarzenia. Pamiętam, że zdecydowanie odradzano mi eskapady w tamten rejon miasta, argumentując, iż zwłaszcza Lúky i Háje to siedliska najgorszej możliwej patologii.
Kradzieże, rozboje, ba! nawet morderstwa – to wszystko groziło nieszczęśnikowi, który nieopatrznie zapuścił się na Petržalkę, gdzie w cieniu ponurych, betonowych bloków, zwanych panelakami,pijana i odurzona narkotykami młodzież czyhała na potencjalne ofiary.
Na Petržalkę ostatecznie trafiłam, przeżyłam i zaczęłam zastanawiać się, jakie są źródła tak złej sławy tej części Bratysławy. Odpowiedź częściowo znajduje się w policyjnych statystykach z lat 80. i 90. ubiegłego wieku – według nich Petržalka była wówczas najniebezpieczniejszym miejscem na mapie słowackiej stolicy.
To właśnie wtedy zyskała niechlubne miano bratysławskiego Bronxu i walczy z nim do dziś, choć już od ponad dekady liczba przestępstw popełnianych na jej terenie w żaden sposób nie odbiega od notowanej w innych dzielnicach Bratysławy.
Nie wiem, czy zagraniczni turyści słyszeli mrożące krew w żyłach historie o zbrodniach z Petržalki; jeśli tak, to wszystko wskazuje na to, że się nie przestraszyli lub chcą poczuć dreszczyk emocji. Pogardzane przez bratysławian panelakifascynują szczególnie młodych mieszkańców zachodniej części Europy oraz Stanów Zjednoczonych, interesujących się okresem zimnej wojny i życiem za żelazną kurtyną. Petržalka, jako ikoniczny przykład budownictwa mieszkaniowego tamtych czasów, w dodatku zrealizowany na imponującą skalę, powoli staje się ich prawdziwą mekką.
Paradoksalnie turystów przyciągają zwłaszcza krytyczne opinie, według których Petržalka przypomina przeskalowane piekielne klocki Lego, złożone przez upiornego i bezdusznego budowniczego.
Aura tajemniczości i obietnica mocnych wrażeń są dla wielu wystarczającym powodem, by zrezygnować z banalnego zwiedzania bratysławskiej starówki i wybrać się na prawy brzeg Dunaju, aby fotografować panelaki. Gdyby jeszcze można było zobaczyć, co kryją ich wnętrza, poczuć klimat minionych czasów!
Niemniej zaintrygowani Petržalką turyści zdają się zapominać o jednym – to nie jest skansen; czas się tam nie zatrzymał. Zbudowana w latach 1973-1979 Petržalka żyje, zmienia się i jest normalnym miejscem zamieszkania wielu (ponad 100 000) bratysławian, choć, jak wspomniałam, niekoniecznie cieszącym się doskonałą opinią.
Ma też, o czym warto pamiętać, bardzo dobrą lokalizację dla ludzi pracujących w Austrii lub często korzystających z lotniska w Wiedniu-Schwechacie.
Z reportaży i relacji zamieszczanych coraz częściej w Internecie wynika, że zagraniczni podróżnicy oczekują mrocznego, przytłaczającego getta (!), w którym socjalizm złowieszczo szczerzy kły zza każdego węgła. Tymczasem na Petržalce świeci słońce, odmalowane panelaki straszą trochę mniej niż można byłoby oczekiwać, a w dodatku jest zaskakująco dużo zieleni.
Katarzyna Pieniądz