ROZSIANI PO POLSCE
W kolejnym odcinku cyklu „Rozsiani po Polsce“ dzięki Słowaczce, która odkryła piękno Polski i pewnego Polaka, wędrujemy ze wschodu Słowacji przez Cieszyn i Toronto do Krakowa. Tu mieszka nasza bohaterka wraz z mężem i synkiem.
Stworzona dla świata
Od zawsze byłam zafascynowana obcymi krajami, pociągały mnie podróże i poznawanie nowych kultur i państw. Między innymi dlatego wybrałam studia na kierunku stosunki międzynarodowe i marzyłam, aby kiedyś zostać ambasadorem Słowacji w obcym kraju. W pewnym sensie marzenie to się spełniło.
Pierwszy raz w Polsce
Kiedy studiowałam, bardzo popularna była wymiana studencka w ramach programu Erasmus. Na naszą uczelnię przyjeżdżali studenci z całej Europy, aby część swoich studiów odbyć na Słowacji. Los chciał, że jednym z nich był mój przyszły mąż, którego spotkałam na jednej z imprez w akademiku. Okazało się, iż pochodzi z Cieszyna, urokliwego historycznego miasteczka, leżącego na pograniczu polsko-czeskim.
Tak wspaniale opowiadał o swoim rodzinnym mieście, że wraz z innymi kolegami zdecydowaliśmy się je odwiedzić. To było moje pierwsze spotkanie z Polską. Cieszyn to naprawdę ciekawe miasteczko – bogate w historię, blisko natury – które zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
„Kto ty jesteś? Polak mały!“
Z biegiem czasu, podczas kolejnych lat związku z moim chłopakiem, odwiedziłam inne regiony Polski. Mój mąż to prawdziwy polski patriota, który chciał rozbudzić we mnie miłość nie tylko do siebie, ale również do jego kraju.
Z czasem zauważyłam, że Polacy gorliwiej wyrażają swoją miłość do ojczyzny niż my Słowacy. Zaskoczyły mnie flagi na każdym domu, wywieszane z okazji świąt narodowych, pochody na rynkach, wychowanie dzieci w szkołach. Najbardziej zadziwił mnie wierszyk „Kto ty jesteś? Polak mały!”, którego uczą się już dzieci przedszkolne. „Coś jej winien? – oddać życie“ – te słowa oddają obraz Polaka patrioty.
Ten patriotyzm nie zamyka Polaków na innych i dlatego nigdy nie poczułam żadnego negatywnego stosunku do mnie, jako mieszkającej w Polsce Słowaczki. Wręcz przeciwnie! „Lubię Twój akcent!”, „Słowacja to wspaniałe miejsce, ciepłe kąpiele i góry…” – to tylko przykłady reakcji Polaków na moje pochodzenie. Poza tym zostałam bardzo ciepło przyjęta przez rodzinę męża, moich kolegów z pracy czy inne osoby, które spotykam na co dzień.
Na dalekiej północy
Zabawne jest to, że z perspektywy Słowacji, Polska znajduje się na północy, dlatego wydaje się nam, że tam na pewno jest zimniej niż u nas. Długo byłam przekonana, że w Bałtyku na pewno nikt się nie kąpie, bo w zimie na pewno jest cały zamarznięty.
W ramach programu Erasmus pojechałam na Uniwersytet Śląski w Katowicach, gdzie spędziłam cudowny rok w otoczeniu studentów z całego świata. Trochę się zawstydziłam, kiedy na lekcjach polskiego spotkałam studentów z Chin, Włoch czy Francji, mówiących lepiej po polsku i mających lepiej opanowaną polską gramatykę niż ja.
Postanowiłam więc nie tylko poprawić się w mówieniu, ale również zacząć czytać i pisać po polsku. Literki sz, ś, cz, ą, ę,to było niezłe wyzwanie, ale do pokonania! No i poczułam, że zgłębiam tajniki wręcz światowego języka, którego uczą się studenci, zjeżdżający do Polski z całego świata.
Polsce poświęciłam również swoją pracę licencjacką. Poznając najnowszą historię Polski oraz zmiany polityczno-systemowe, które tutaj zachodziły, stwierdziłam, że już wiem, dlaczego Polacy są tak dobrymi handlowcami. Nawet w czasach komunizmu mogli prowadzić mały handel, a targowiska były na porządku dziennym. Żartuję, że tylko Amerykanie mogą konkurować z Polakami w dziedzinie marketingu czy handlu.
Polska w duszy, nie na mapie
Zaraz po zakończeniu studiów zdecydowaliśmy z wtedy jeszcze narzeczonym spróbować swego szczęścia za oceanem, konkretnie w Kanadzie. Tu znowu pojawiło się moje zaskoczenie, że Polacy wszędzie na świecie potrafią znaleźć swój kawałek ziemi i zasiać na nim swoje ziarno. W Toronto, gdzie spędziliśmy rok, istnieje cała dzielnica polska, gdzie wszędzie widać polskie napisy i polskie sklepy.
Oczywiście można w nich kupić kabanosy, śledzie czy krople żołądkowe. Na ulicach Toronto obchodzone są też polskie święta narodowe. Dla mnie było to olbrzymie zaskoczenie, bo to jakby istniało państwo w państwie.
Potem jednak zatęskniliśmy za naszymi klimatami, przede wszystkim za rodzinami, bliskimi, więc podjęliśmy decyzję o powrocie do Europy. Długo wahaliśmy się pomiędzy Słowacją a Polską. Zwyciężył aspekt praktyczny – pochodzę ze wschodu Słowacji, więc zamieszkaliśmy w połowie drogi między naszymi rodzinnymi domami. Tym miejscem jest Kraków, miasto królów, zamieszkałe przez różne narodowości, także słowacką, czym byłam bardzo zaskoczona.
Pracuję w dużej międzynarodowej korporacji, gdzie mniej się odczuwa to, że jest się z zagranicy. Zdarza mi się słyszeć od moich polskich kolegów, kiedy zostają tylko w swoim gronie: „Teraz mówimy po polsku, są tu sami Polacy, no i Jana, ale ona już jest nasza”.
W obcym kraju, ale nie obca
W tym roku minie 5 lat, od kiedy mieszkam i pracuję w Polsce. Już nie odczuwam tego, że żyję za granicą. Język jest mi na tyle bliski, że podczas rozmów z rodzicami, słyszę komentarze, że takiego słowa nie ma w słowackim – zdarza się to wtedy, kiedy modyfikuję słówka polskie, bo wydaje mi się, że tak brzmi ich słowacki odpowiednik.
To sygnał, że będę musiała się bardziej kontrolować, ponieważ nasz półtoraroczny syn lada moment zacznie mówić pierwsze słowa, a mnie zależy na tym, by biegle posługiwał się i polskim, i słowackim.
Tęsknota za Słowacją
To właśnie w momencie przyjścia na świat naszego synka zatęskniłam za Słowacją. Uświadomiłam sobie, że oprócz nas rodziców, będzie wychowywany przez polskie przedszkole, szkołę i polskie otoczenie rówieśników, które ma ogromny wpływ na małego człowieka.
„Ile języków znasz, tyle razy jesteś człowiekiem“ – brzmi przysłowie, z którym się w zupełności zgadzam. Znajomość różnych języków to świetna inwestycja w przyszłość, bo przecież nigdy nie wiadomo, kiedy wykorzystamy nabyte umiejętności. Ja na przykład nigdy się nie spodziewałam, że będę żyć i mieszkać po drugiej stronie Tatr, a mój słowacki język oraz pochodzenie będą moim atutem nie tylko w pracy.
Jana Wawrzyczek, Kraków