Premiera „Wśród nocnej ciszy“

w reżyserii M. Marszałkowskiej

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

Kiedy dowiedziałem się, że w Bratysławie będziemy mogli zobaczyć kolejne przedstawienie przygotowane przez Magdę Marszałkowską, bardzo się ucieszyłem. Wszystkie sztuki Magdy, które do tej pory miałem okazję zobaczyć, robiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie.

Podoba mi się również wyreżyserowany przez nią teledysk do piosenki „Gdyby zmysły prysły“, nagranej przez zaprzyjaźniony ze słowacką Polonią zespół JABLCO. W teledysku wystąpili także przedstawiciele samej Polonii.

Podobnie było też w przypadku nowego przedstawienia, w którym zapowiadano udział również nieprofesjonalnych aktorów z naszych polonijnych kręgów. Co więcej, warstwa muzyczna miała się opierać na wydanej niedawno płycie zespołu JABLCO i jego słowackich i polskich przyjaciół. Pomyślałem, że to może być naprawdę ciekawy projekt i niecierpliwie zacząłem dni do premiery. I już na wstępie zdradzę, że i tym razem się nie zawiodłem!

Zacznijmy jednak od samego wydarzenia, jakim była premiera przedstawienia. Sztuka zatytułowana „Wśród nocnej ciszy” wystawiona została pierwszego grudniowego dnia w kameralnym bratysławskim teatrze „Ticho a spol.”.

Jak się okazało, miejsce zostało wybrane idealnie i zapewne nieprzypadkowo: scena płynnie łączyła się z miejscem przeznaczonym dla widowni, niejako pomagając widzom stać się częścią odgrywanej historii. Magda Marszałkowska ma talent do obserwacji otaczającego nas świata; codzienne, z pozoru błahe sytuacje sprzyjają tworzeniu ciekawych opowieści.

Tym razem jako reżyserka przedstawienia natchnęła również aktorów do wykreowania ciekawych postaci i wcielenia się w ich role. Trzeba zaznaczyć, nie istniał tu żaden odgórnie narzucony scenariusz; sztuka powstawała na bieżąco w głowach wszystkich biorących udział w przedstawieniu. W efekcie powstała niebanalna sztuka, opowiadająca życiową historię.

Oto w wigilię Bożego Narodzenia w pociągu jadącym ze Słowacji do Polski spotykają się Polacy, Słowak oraz Austriak. Polacy spieszą się do domu na święta, Austriak chce odwiedzić polską dziewczynę mieszkającą w Gdańsku.

Słowak natomiast znalazł się w przedziale, chcąc tylko porozmawiać z dawno niewidzianą znajomą. Nie zdążywszy wysiąść z ruszającego pociągu, chcąc nie chcąc, musi spędzić całą podróż z dziwnymi na pierwszy rzut oka pasażerami. Szybko okazuje się, że każdy z podróżnych oprócz zwykłych walizek wiezie ze sobą bagaż ciekawych doświadczeń.

Wzajemna niechęć i irytacja z powodu różnych przyzwyczajeń i języków będzie musiała ustąpić ciekawości i chęci poznania się, do czego przyczyni się awaria lokomotywy i dłuższy postój pociągu w zimny, wigilijny wieczór. Dużą rolę we wzajemnym zbliżeniu odegra również muzyka. Jak wiadomo, ona najlepiej łagodzi obyczaje, tworzy ciepły nastrój, a stąd już tylko jeden krok do… zakochania.

Tak pokrótce można by streścić całą sztukę, nie zdradzając przy tym zbyt wielu szczegółów tym z Państwa, którzy przedstawienia jeszcze nie widzieli. A że warto to zrobić, mam nadzieję przekonać szanownych czytelników poniższymi argumentami. Przede wszystkim całość jest naprawdę dopracowana i żadnemu elementowi trudno jest cokolwiek zarzucić.

Od pierwszych minut spektaklu widz wciągnięty jest w opowieść za pomocą nie tylko muzyki, ale też ciekawie zarysowanych wątków. Minimalistyczna scenografia, doskonałe wczucie się w swoje role aktorów, żywe i dowcipne dialogi to kolejny plus.

Trzeba zaznaczyć, że całe przedsięwzięcie nie mogłoby się udać bez fantastycznej oprawy muzycznej. Chociaż na początku stojący na scenie zespół JABLCO wzbudził moje obawy co do połączenia żywej muzyki z akcją przedstawienia, już pierwszy zagrany utwór rozwiał moje wątpliwości.

Niesamowite, jak bardzo utwory z wydanej wcześniej płyty „Za górami, za lasami” wpasowały się w treść sztuki, będąc wręcz nieodłączną jej częścią. Świadczyły o tym również kolejarskie mundury, w które ubrani byli członkowie kapeli – najlepszy dowód, że muzycy wraz z aktorami tworzą na scenie jeden kolektyw.

Aktorzy i muzycy biorący udział w spektaklu (Ewa Sipos, Małgorzata Wojcieszyńska, Viliam Sandor, Marcin Marszałkowski, Jakub Dobner, Stano Stehlik, Tomasz Olszewski; grupa JABLCO w składzie: Miro Kyselica, Jan Morávek, Viktor Vlasak, Stano Stehlik, Tomaš Letenay oraz Marian Jaslovský) fantastycznie wczuli się w swoje role, a niektóre sceny ocierały się wręcz o sceniczną brawurę.

Na teatralnych deskach można było zobaczyć osoby z różnym doświadczeniem, gdy chodzi o występy teatralne i muzyczne, jednak śledząc akcję przedstawienia, trudno byłoby odróżnić amatora od zawodowca. Pochwalić trzeba również epizodyczne role Stana Stehlika i Tomka Olszewskiego: w odpowiednich momentach to właśnie pozornie krótki, ale mocny akcent aktorsko-muzyczny obu skupiał całą uwagę widza. Co tu dużo mówić – (kolejarskie) czapki z głów!

Tytuł „Wśród nocnej ciszy” nawiązuje do świąt Bożego Narodzenia, które są tłem sztuki. Jak żadne inne święta kojarzą się one z rodzinnym ciepłem, spotkaniami w gronie najbliższych, a może również chwilą refleksji nad tym, co jest w życiu ważne. O tych „najważniejszych w życiu” rzeczach ciekawie, ujmująco i nienachalnie mówi również sztuka, za którą należy się uznanie dla całego kolektywu aktorskiego i reżyserki.

Świadczy o tym fakt, że gdy na scenie wybrzmiały nuty ostatniego utworu i wypowiedziana została ostatnia kwestia, trudno było mi uwierzyć, że to już koniec przedstawienia. To naprawdę niezwykłe, jak na tak niewielkiej przestrzeni, dzięki zaangażowaniu i pasji muzyków i aktorów z Polski i Słowacji, udało się stworzyć atmosferę porozumienia, sympatii i przywołać… prawdziwego ducha świąt Bożego Narodzenia. Brawo!

A na koniec dobra wiadomość. Sztukę „Wśród nocnej ciszy” będzie można zobaczyć ponownie 17 lutego 2019 roku! Tego nie można przegapić!

Arkadiusz Kugler
ZdjęciaBianka Dobner, Stano Stehlik, Tomek Olszewski, Marian Jaslowsky

MP 1/2019