BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKY
Urszula Dudziak, najbardziej znana na świecie polska wokalistka jazzowa, nie zwalnia tempa w żadnej dziedzinie życia. Pomimo skończonych siedemdziesięciu lat nie tylko gra w tenisa, jeździ po świecie, śpiewa, ale i wbrew społecznym stereotypom, dotyczącym swojego wieku, zakochuje się, a nawet zaręcza. Wszyscy uważający, że kobieta po siedemdziesiątce powinna dziergać na szydełku, bujając się w wiklinowym fotelu, ewentualnie niańczyć wnuki, mogą pocałować się w nos.
Charyzmatyczna wokalistka tryska energią, humorem, dystansem do siebie i świata, a wszystko opisuje w swojej najnowszej autobiografii. „Wyśpiewam wam więcej” (2018, Wydawnictwo „Agora i Kajax”). Książka tytułem nawiązuje do poprzedniej, także autorstwa Urszuli Dudziak, „Wyśpiewam wam wszystko” (Monitor Polonijny, marzec 2013).
Obie pozycje mają podobną konstrukcję opowieści, snutej nie chronologicznie, ale wątkowo. Artystka daje się ponieść wspomnieniom w sposób nielinearny, nazywając je jazzowym koncertem życzeń. Dudziak chwyta jakiś wątek i rozwija go, wracając pamięcią do zakamarków przeszłości, przeskakując następnie o dwadzieścia lat wprzód lub cofając się w barwnych retrospekcjach.
Pomimo takiego rodzaju prowadzenia opowieści czytelnik nie ma wrażenia chaosu i nie gubi się w wątkach, wręcz przeciwnie. Piosenkarka jest bowiem wspaniałą opowiadaczką. Z kart jej wspomnień na pierwszy plan wybija się nie muzyka, ale optymizm.
Ponieważ muzyka stanowi jednak dużą częścią zarówno życia, jak i wspomnień Urszuli Dudziak, nie mogło zabraknąć anegdot i historii scenicznych, artystycznych, nazwisk takich, jak Herbie Hancock, Sting czy Bobby McFerrin. Gdyby jednak trzeba było opisać tę książkę jednym słowem, to byłby to właśnie optymizm.
To on w szczególny sposób charakteryzuje tę niezwykłą kobietę, która szczerze opowiada nie tylko o swoich międzynarodowych sukcesach, ale i o upadkach życiowych, problemach i walce. To właśnie optymizm pozwalał jej wychodzić cało z każdej opresji, był receptą na porażki i sposobem na pełne, udane, choć niepozbawione cieni życie.
Takiej siły optymizmu w czasach marudzenia i użalania się nad światem wszyscy powinniśmy się uczyć od mistrzyni dobrego humoru.
Gorąco polecam.
Magdalena Marszałkowska