Na stole nakrytym bordowym obrusem czekała na mnie korespondencja. Urzędowe pisma z największej państwowej firmy ubezpieczeniowej w Polsce dostały w te wakacje miliony Polaków. Czytając informacje o swojej przyszłej emeryturze, mogłam się śmiać albo płakać.
Wybrałam to pierwsze, ale dyskusje i rozmowy o polskich emeryturach wielokrotnie odbywały się zarówno w moim rodzinnym domu, jak i u moich znajomych i przyjaciół. Jednakże nie tylko kwestia materialna skłoniła mnie do rozważań o tym, jaka przyszłość czeka mnie u schyłku życia. Dziś o starości staramy się nie myśleć, bo kojarzy się nam z niedołężnością, brzydotą, chorobami, bólem i samotnością. Po prostu boimy się jej.
Wielu osobom wiek emerytalny nie daje radości życia. Są nimi najczęściej osoby bardzo schorowane, które żyją na skraju ubóstwa, często bez wsparcia rodziny, samotne i zagubione. Nie widząc sensu dalszego życia, całe dnie spędzają na kanapie, żyjąc tylko przeszłością poplątaną z rzeczywistością.
Wielokrotnie widziałam w sklepie staruszków, którzy kupowali minimalne ilości jedzenia – 2-3 plasterki wędliny lub 1 jajko. Zastanawiałam się, czy tak się żyje na emeryturze, na którą pracowało się całe życie. Niedawno firma, w której pracuję, zorganizowała akcję charytatywną, w ramach której wszyscy pracownicy zamiast pracować w biurze, spędzili dzień na porządkowaniu terenów zielonych, należących do domu seniora w Bratysławie.
I chociaż towarzyszyły nam dobre nastroje, to szybko pojawiło się współczucie i żal, bowiem z budynku, w którym zostało zamknięte całe życie starych i często przykutych do łóżka ludzi, zaczęły dobiegać krzyki i jęki. Jak się później dowiedziałam, większość pensjonariuszy domu emeryta w ogóle nie wychodzi do ogrodu, który tak starannie porządkowaliśmy. Pamiętam uczucie bezsensowności naszej pracy, ale zapewne było ono niczym w porównaniu z bezsilnością i cierpieniem tych opuszczonych ludzi. Ale czy faktycznie zmierzch życia musi być wyłącznie przykry lub męczący?
Gdy obserwuję moich rodziców, którzy od lat poświęcają swój czas wnukom, dając im swoją mądrość i doświadczenie życiowe, to widzę, że są szczęśliwi. Bez problemu śmigają po Internecie, mają konta na FB i nowoczesne smartfony. Moje wiekowe już ciocie nadal żyją aktywnie, odwiedzając swoje dzieci i wnuki w Londynie, Belgii czy Singapurze.
Ciocia Ewa nie tylko uprawia nordic walking, ale zapisała się też na fitness i chociaż jest najstarszą ćwiczącą osobą w grupie, to tryska energią, gdyż straciła już 15 kg. Dla wielu osób zmierzch życia to czas, by ponownie z niego korzystać, zwiedzać, podróżować i oddawać się swoim pasjom, jak choćby malarstwu, garncarstwu, wędkarstwu czy uprawianiu ogródka.
Wiele starszych osób codziennie korzysta z Internetu, poczty elektronicznej, tweetuje i obsługuje komputery. W dużych miastach emeryci biorą udział w zajęciach uniwersytetów trzeciego wieku, gdzie uczą się języków obcych oraz uczestniczą w rozmaitych seminariach, wykładach i prelekcjach. Tym samym udowadniają sobie i innym, że życie emeryta może być ciekawe, a żywotność można zachować do późnych lat.
Jak zatem będzie wyglądać nasza jesień życia? Czy będzie piękna i złota, czy smutna i depresyjna? W dużej mierze zależy to od nas samych, więc może już dziś pomyślmy o niej.
Magdalena Zawistowska-Olszewska