Dokładnie dziesięć lat temu po słowackiej stronie Tatr toczyła się bardzo emocjonująca dyskusja, która była dość krzywdząca wobec polskich użytkowników gór. Pół roku później miało dojść ( i doszło!) do epokowego wydarzenia: z dniem 22 grudnia 2007 roku Polska i Słowacja miały przystąpić do układu z Schengen.
Po raz pierwszy od 1918 roku Tatry znów stały się wspólnym regionem bez kontroli granicznych, po raz ostatni taka swoboda tam panowała w czasach Austro-Węgier. Większość Polaków i Słowaków czekało na ten historyczny moment z nadzieją i zniecierpliwieniem. Ale nie wszyscy.
W środowisku obrońców przyrody, ale także wśród zwykłych Słowaków nasiliły się obawy, że po zniesieniu kontroli granicznych Polacy zadepczą słowackie Tatry. Obawiano się zwłaszcza o Liptowską Dolinę Cichą, podchodzącą od południowej strony pod Kasprowy Wierch. W słowackiej prasie twierdzono, że Polacy wjadą na szczyt kolejką, a następnie będą masowo schodzić do tej słowackiej doliny i przemienią ją w drugie Krupówki.
Nagonka na polskich turystów była tak wielka, że poważnie myślano o zamknięciu słowackiego szlaku żółtego z Doliny Cichej na Kasprowy Wierch. Były też propozycje, by z dniem 21 grudnia 2007 roku zamknąć niemal wszystkie słowackie szlaki prowadzące do polskiej granicy, aby nawet po likwidacji kontroli granicznych, nie było można przekraczać granicy państwowej w Tatrach. Zostać miało jedynie przejście graniczne na Rysach i na Grzesiu.
Do tak radykalnych obostrzeń nie doszło, ale kilka szlaków zamknięto. Między innymi szlak z Liptowskiej Doliny Cichej przez Dolinę Tomanową do schroniska na hali Ornak w Dolinie Kościeliskiej oraz ze słowackiej Doliny Juraniowej koło Orawic przez Bobrowiec do Doliny Chochołowskiej.
Inne transgraniczne szlaki jednak pozostawiono – między innymi ten z Kasprowego Wierchu do Doliny Cichej czy z Doliny Chochołowskiej przez Przełęcz Bobrowiecką do Orawic. W tym roku minie okrągła, dziesiąta już rocznica od momentu, kiedy można legalnie przekraczać granicę w tych miejscach. Doświadczenie tych lat pokazuje wyraźnie, że obawy z 2007 roku o „zadeptaniu słowackich Tatr przez Polaków” się nie potwierdziły – na słowackich odcinkach wspomnianych transgranicznych szlaków są pustki.
Na ten fakt w ostatnich miesiącach zwróciła uwagę grupa polskich posłów z różnych klubów poselskich. Paweł Szramka, Kornelia Wróblewska, Monika Rosa, Barbara Bubula, Rafał Trzaskowski i inni posłowie wystosowali interpelacje w sprawie zamknięcia dziesięć lat temu szlaków transgranicznych, sugerując, by Ministerstwo Środowiska wraz ze słowackim partnerem zwróciło uwagę na tę kwestię i ewentualnie zamknięte szlaki ponownie udostępniło.
„Niniejszą interpelację składam na prośbę turystów, którzy podnoszą kwestię zamkniętych od 9 lat polsko-słowackich szlaków turystycznych: w Dolinie Tomanowej oraz z Doliny Juraniowej na Bobrowiec i stamtąd do Doliny Chochołowskiej.
Szlaki te istniały od wielu dziesięcioleci i ich istnienie nikomu nie przeszkadzało – aż do grudnia 2007 r., kiedy Polska i Słowacja weszły do strefy Schengen. Pod wpływem krzywdzącej dla Polski paniki słowacki TANAP (Tatranský národný park) podjął w porozumieniu z polskim parkiem decyzję o zamknięciu kilku szlaków prowadzących do granicy. Wśród nich szlak z Doliny Cichej Liptowskiej przez Przełęcz Tomanową do Doliny Kościeliskiej, który był ciekawą opcją na przejście z Kasprowego na halę Ornak w Dolinie Kościeliskiej przez stronę słowacką. Zamknięto też szlak z Doliny Juraniowej przez Bobrowiec do Doliny Chochołowskiej, nad czym wielu pasjonatów gór ubolewa” – pisze w swojej interpelacji poseł Paweł Szramka.
Na dzień dzisiejszy przywrócenie zamkniętych wówczas szlaków nie jest jednak rozważane. Władze obu krajów przyznają, że obawy o zadeptanie słowackich Tatr przez polskich turystów nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości, jednak ponowne udostępnienie tychże szlaków, zdaniem dyrekcji TANAP-u, nie byłoby obecnie wskazane.
Jakub Łoginow