Zwiedzanie Bratysławy z Klubem Polskim

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

„Czy wiedzieli Państwo, że w katedrze św. Marcina w Bratysławie znajdują się katakumby?“ – tak brzmiało zaproszenie na oryginalne wydarzenie Klubu Polskiego w Bratysławie, które do słowackiej Polonii wystosował Arkadiusz Kugler, przewodnik oprowadzający po mieście polskich turystów.

Tak jak w roku ubiegłym, kiedy rozpoczęliśmy cykl turystycznych klubowych przedsięwzięć, również i w tym roku spacer po Bratysławie cieszył się dużym zainteresowaniem. Blisko dwudziestoosobowa grupa 9 kwietnia rozpoczęła zwiedzanie miasta od parlamentu, by zaraz udać się na zamek, gdzie poznała jego burzliwą historią, jak również – dzięki fantastycznej widoczności – podziwiała uroki miasta po drugiej stronie Dunaju, czyli Petržalki.


Historia tej kiedyś uroczej wioski w mrocznych czasach socjalizmu zmieniła to miejsce jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w wielkie blokowisko, będące dziś największym osiedlem mieszkaniowym zarówno Bratysławy, jak i całej Słowacji. Ale po drugiej stronie Dunaju widać też i Austrię, i Węgry, o których historii opowiadał przewodnik. Zaraz potem cała grupa udała się do nowo otwartych ogrodów zamkowych, które uwiodły wszystkich widokiem. Z wysokości schodów można było podziwiać przepiękne tarasowe kompozycje kwiatowe.


„Bratysława bardzo mi się podoba, jestem nią zafascynowana, a mieszkałam już w kilku innych państwach“ – wyjawiła swój zachwyt Halina, która do stolicy Słowacji przeprowadziła się z Gdańska zaledwie kilkanaście dni wcześniej, by podjąć tu kolejne wyzwanie służbowe. Jako jedną z zalet miasta wymienia jego niezbyt rozległy obszar, pozwalający człowiekowi w miarę szybko poruszać się po nim, bez stania w korkach.

Do grupy zwiedzających klubowiczów na co dzień mieszkających w Bratysławie czy Nitrze dołączyła też trzyosobowa rodzina z polskiego Szczecina. To właśnie tam rzucił los jedną z naszych klubowiczek. „Tym razem zwiedzamy Bratysławę z moim mężem i małym synkiem. To dobry pomysł, by właśnie w ten sposób rozpocząć kilkudniowy pobyt świąteczny na Słowacji“ – oceniła Monika.


Podczas spaceru nie rozmawiano zbyt dużo, aby niczego nie przegapić – tempo zwiedzania było bowiem dosyć szybkie, a informacji, które przekazywał przewodnik Arek, było sporo. Po wzgórzu zamkowym przyszła pora na katedrę, ale po drodze można było zerknąć jeszcze na urocze budynki, stojące przy ulicy Żydowskiej, i usłyszeć historię dzielnicy, wyburzonej nie podczas wojny, ale w mrocznych czasach socjalizmu.


W końcu przyszedł czas na spacer po historycznym centrum miasta z ulicą Michalską i bramą wjazdową, Domem Kata, kawiarnią u Czerwonego Raka, halą targową, Pałacem Prymasowskim czy rynkiem. Zwiedzaniu towarzyszył oczywiście bogaty komentarz. Dla nowicjuszy, których w grupie było całkiem sporo, była to duża porcja wiedzy, za którą podziękować należy niestrudzonemu przewodnikowi Arkowi Kuglerowi.
Kolejne wspólne zwiedzanie pewnie za rok.

ZdjęciaMałgorzata Wojcieszyńska

MP 5/2017