Siedziba zespołu SĽUK (Slovenský ľudový umelecký kolektív), mieszcząca się w dzielnicy Rusvoce w Bratysławie, tego dnia rozbrzmiewa znajomo – po polsku. Już z oddali, jeszcze będąc za kulisami, słyszymy skocznego oberka. Za chwilę przyjrzymy się mu z bliska, będziemy bowiem świadkami wyjątkowej lekcji tańca.
„Holekanie Południa”
Czeka już na nas Jarosław Młyński – główny specjalista ds. pozyskiwania funduszy w Zespole Pieśni i Tańca „Śląsk“ im. Stanisława Hadyny. To on będzie naszym przewodnikiem, choć sam jest tu gościem i w siedzibie słowackiego zespołu jest dopiero drugi dzień. Ale, ponieważ jest inicjatorem i realizatorem projektu „Holekanie Południa“, na który pozyskał dofinansowanie z budżetu państwa polskiego (polskiego Ministerstwa Kultury), jest najbardziej kompetentną osobą, która nam o całym przedsięwzięciu opowie.
Jego celem jest promocja polskiej kultury w bardzo konkretny sposób: od jesieni przedstawiciele zespołu „Śląsk” podróżują po Europie i uczą polskich tańców zawodowe zespoły taneczne, działające w Chorwacji, na Węgrzech i na Słowacji. „Wybraliśmy najlepsze zespoły profesjonalne w tych krajach, by zaznajomić je z tajnikami naszych tańców“ – wyjaśnia Młyński.
Właśnie przyglądamy się, jak występująca na próbie w kwiecistej spódnicy Beata Danielska, pedagog, wieloletnia solistka „Śląska”, pokazuje kroki i figury oberka. Do słowackich tancerzy zwraca się po polsku, jej kolega od czasu do czasu tłumaczy te polecenia na angielski. „Język tańca jest międzynarodowy, więc większość poleceń jest zrozumiała“ – spieszy z wyjaśnieniem nasz przewodnik. Oprócz wspominanej pedagog do Bratysławy przybyli też Michał Zubkov, choreograf „Śląska“, Monika Cegiełkowska, solistka, oraz Tomasz Lis, członek zespołu.
Polski tydzień w Rusovcach
Jeden z marcowych tygodni dla słowackiego zespołu ma polski charakter, bowiem polskie warsztaty tańca trwają właśnie siedem dni. „Nas ta propozycja ucieszyła, jesteśmy otwarci na nowe kontakty“ – mówi Stanislav Marišler, kierownik artystyczny zespołu SĽUK, i jako przykład innych tego typu przedsięwzięć wymienia współpracę z zespołem „Ondraš” z Brna, z którym SĽUK w ubiegłym roku otwierał festiwal na Morawie.
„Niedawno występowaliśmy do jednej z piosenek Jany Kirchner, która nas zaprosiła do współpracy z okazji okrągłej rocznicy powstania Słowackiej Telewizji“ – opisuje nasz rozmówca. Wyjaśnia też, że to właśnie SĽUK wystąpił jako pierwszy w telewizji, zaraz po jej uruchomieniu, a zatem występ z Kirchner był nawiązaniem do wydarzeń sprzed wielu lat. Zaraz dodaje też, że to nie pierwszy kontakt słowackiego zespołu z polskim „Śląskiem“.
Czar par
Podczas tygodniowego pobytu szkoleniowców z zespołu „Śląsk“ Słowacy mają opanować kilka tańców. „Nauczymy ich oberka, poloneza do muzyki Stanisława Hadyny oraz trojaka“ – mówi Jarosław Młyński. „Do poloneza dołączony będzie jeszcze mazur“ – dodaje nasz rozmówca. (Ostatecznie zrezygnowaliśmy z tego pomysłu) Wychodzi na to, że Słowacy mają na opanowanie każdego tańca mniej więcej dwa dni. „To zdolni, młodzi ludzie, przyzwyczajeni do pracy“ – ocenia Młyński.
Próby odbywają się codziennie od godziny 11 do 15, z półgodzinną przerwą. „Dla nich to nowość, bo choć ze SĽUK-iem już współpracowaliśmy, to jednak to było kilka lat temu i w innym składzie“ – opisuje Młyński, jednocześnie zwracając naszą uwagę na formę ekspresji słowackich tańców góralskich, które SĽUK ma w repertuarze.
SĽUK tworzy obecnie 15 par i, co ciekawe, są wśród nich też obcokrajowcy. „Mamy w naszym składzie dwóch Holendrów, którzy znają polskie tańce, gdyż tańczyli kiedyś w zespole holenderskim, mającym w swoim repertuarze tańce europejskie“ – mówi Stanislav Marišler. Jak się dowiadujemy, tancerze z tego kraju zasilają słowacki zespół już trzeci sezon: najpierw biorą udział w konkursie, a zwycięzcy tańczą jeden sezon ze SĽUK-iem.
Folklor a patriotyzm
„Folklor to bardzo ważny element tożsamości“ – tłumaczy mi Jarosław Młyński. Nie musi mnie przekonywać, bowiem już od wielu lat obserwuję, jak folklorem chlubią się Słowacy, i myślę, że w tym zakresie możemy się wzajemnie inspirować.
Mój rozmówca wspomina jednak Węgrów, których stawia za wzór dumy z folkloru. „Oni tym folklorem żyją na co dzień, co widać nie tylko na ulicach, po których niektórzy nadal chodzą ubrani w stroje ludowe, ale i w lokalach, gdzie klientela z entuzjazmem śpiewa pieśni ludowe“ – opisuje Młyński.
Z pewnością obecność zespołu „Śląsk” w Bratysławie naszą dumę z polskiego folkloru wzmocni, gdyż – tu się zgadzamy z Jarosławem Młyńskim – występy polskiego zespołu powodują, że ciarki przechodzą po plecach, i czuje się to coś, co nas zbliża do ojczyzny.
W przededniu 65-lecia „Śląska“
„Liczę na to, że odniesiemy sukces z tym projektem“ – dzieli się z nami swoim odczuciami Młyński, który chce kontynuować międzynarodową współpracę z różnymi zespołami, gdyż te mogłyby wzbogacić występy „Śląska“, na przykład w przyszłym roku, kiedy to polski zespół będzie świętował swoje 65-lecie.
Tymczasem w przygotowaniu wrześniowe tournée. Najpierw „Śląsk“ wystąpi 11 września wraz ze SĽUK-iem w Bratysławie, potem wyruszy do Budapesztu i Zagrzebia. W tych trzech stolicach zaprezentuje się w polskim repertuarze wraz z zespołami gospodarzy.
I choć, jak twierdzi nasz rozmówca, każdy z nich powstał po II wojnie światowej, to jednak jest diametralnie inny. „Na „Śląsku” swoje piętno odcisnął założyciel Stanisław Hadyna, podobnie jest w przypadku trzech pozostałych zespołów. Ta różnorodność właśnie jest ciekawa i może dać imponujący efekt“ – przekonuje nas Młyński.
Trojak i polonez
A tymczasem, podczas wspominanego marcowego tygodnia, obecność polskich artystów zostaje wykorzystana w dodatkowy sposób: podczas specjalnych warsztatów mają nauczyć polskich tańców ponaddwudziestoosobową grupę zwykłych Polaków i Słowaków.
„Zespół Śląsk to moja sercovka, ponieważ moja mama pochodziła ze Śląska, więc jeździłam ze Szczecina na wakacje do babci, gdzie przesiąkłam śląską kulturą“ – wyjawia Ilona Wikieł, nasza rodaczka mieszkająca od wielu lat w Bratysławie. Sentyment i ciekawość przywiodły i ją, i jej męża na warsztaty taneczne doInstytutu Polskiego w Bratysławie.
„Każdy Polak i miłośnik polskiej kultury powinien umieć zatańczyć poloneza, więc podstawowym krokiem polonezowym rozruszaliśmy nieco naszą grupę warsztatową“ – mówi Jarosław Młyński, opisując przygotowane dla bratysławskiej grupy zadania. Kolejnym elementem warsztatów jest regionalny taniec śląski – trojak. „Tańczy się go w trzy osoby – dwie panie i jeden pan.
I tu muszę pochwalić uczestników, którzy z pieśnią na ustach przystąpili do nauki“ – dodaje nasz rozmówca. Zaś Ilona Wikieł podsumowuje: „Przewspaniała atmosfera! Zamiast się przyglądać, jak inni tańczą tańce ludowe, zostaliśmy zaktywizowani do tego, by samemu spróbować je zatańczyć“. Taka opinia oznacza jedno – że organizacja warsztatów to strzał w dziesiątkę.
Pokazowy występ
Wróćmy jednak do Rusoviec, na profesjonalną scenę. Ta podczas pokazowego występu SĽUK-u 10 marca nabrała także polskiego charakteru. Na widowni zasiedli przedstawiciele ambasady RP w RS, Instytutu Polskiego w Bratysławie, Polonii i szkół tanecznych wraz z gościem honorowym choreografem Jurajem Kubanką, człowiekiem legendą, związanym zawodowo z oboma zespołami. „To bardzo udany pod względem warsztatowym występ“ – ocenia Młyński.
Słowacki zespół stanął na wysokości zadania i doskonale opanował trudną choreografię w bardzo krótkim czasie, co daje nadzieję, że planowany na wrzesień koncert z udziałem „Śląska” będzie imponujący. Jedynym niedostatkiem, jaki zauważa Młyński, jest brak odpowiednich strojów, w których mogliby wystąpić Słowacy podczas polskiego pokazu.
„Będziemy nad tym pracować, żeby we wrześniu wszystko było dopięte na ostatni guzik“ – uspokaja nasz rozmówca. Zatem mamy już zapowiedź megawydarzenia, które zaplanowano na 11 września, na co zwracamy szczególną uwagę naszych czytelników, by już dziś zarezerwowali sobie ten dzień w swoich kalendarzach.
Małgorzata Wojcieszyńska
Zdjęcia: Stano Stehlik