BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI
Uważniejsi czytelnicy pewnie się zorientowali, że jestem fanką twórczości Marcina Szczygielskiego i to zarówno jego książek dla dorosłych, jak i tych skierowanych do młodszego czytelnika. To praktycznie dzięki temu autorowi w wieku czterdziestu lat zaczęłam czytać książki dla dzieci i młodzieży.
I Państwu też to polecam. „Teatr niewidzialnych dzieci” to najnowsza powieść Szczygielskiego, skierowana do najmłodszych czytelników i kolejna po „Arce czasu” i „Za niebieskimi drzwiami” książka, która zyskała I miejsce w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży (w kategorii wiekowej 10-14). Nie dziwię się jury konkursu, bo na polskim rynku wydawniczym Szczygielski staje się powoli bezkonkurencyjnym autorem, piszącym dla najmłodszego pokolenia.
Głównym bohaterem i narratorem jest dziesięcioletni Michał, wychowanek domu dziecka, który prowadzi nas niejako za rękę, pokazując swój świat. Szczygielski ma niezwykły talent do opowiadania bardzo poważnych, tragicznych wręcz historii bardzo lekkim językiem. Dla innych to gimnastyka prawie niemożliwa, ale Szczygielski potrafi dokonać takiego mariażu.
Akcja rozgrywa się zimą 1981 roku. Życie PRL-owskiego „bidula” pokazane jest na tle wydarzeń związanych z „Solidarnością” i wybuchem stanu wojennego. Dzieci postanawiają założyć w sierocińcu teatr i wystawić własną sztukę. Świat fantazji i iluzji staje się dla sierot równoległym, lepszym światem. Lecz historia i polityka wyciągają swoje łapy i mają wpływ nawet na odsunięte na skraj społeczeństwa dzieci.
Miłość do detali, dbałość o szczegóły powodują, że czytając, przenosimy się w miejsca, które „widzimy” i „czujemy”. Szczygielski z ogromną wrażliwością i empatią zaprasza nas do dziecięcego świata fantazji, przyjaźni, smutku i samotności. Jest to świat, do którego warto powrócić nawet w dojrzałym wieku. Przecież wszyscy już tam byliśmy.
Niech do sięgnięcia po lekturę zachęcą Państwa słowa głównego bohatera: „Cześć! Mam na imię Michał i chcę opowiedzieć Wam o nas – niewidzialnych dzieciakach z Dębowego Lasu. O Kiwaczku, Sylwii, Meandrze i całej reszcie. I o naszym teatrze. I o wielkiej premierze sztuki, którą postanowiliśmy wystawić 13 grudnia 1981 roku… Pechowy dzień, nie czarujmy się, Wiktor od początku to powtarzał. Opowiem też o ciociach Joli, Matyldzie, Lucynie i Irminie. I o Mechanicznym Dziadku. I o Kaloszu! I jeszcze o Mirku i Kalarepie…
Kurczę, nie będę dalej wymieniał, bo tu jest za mało miejsca – najlepiej chyba będzie, jeśli po prostu zaczniecie czytać. O ile macie trochę wolnego czasu, oczywiście. Macie? To super! A jeśli nie, no to trudno. Ale tak czy siak pozdrawiamy Was serdecznie – ja i wszystkie inne niewidzialne dzieci. Spróbujcie nas dostrzec”.
Magdalena Marszałkowska