Chcę to pod choinkę!

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Święta zbliżają się wielkimi krokami, a jak wiadomo, to nie tylko czas wyciszenia w gronie rodzinnym, ale i czas stresu, związanego z gotowaniem i kupowaniem prezentów. Często łamiemy sobie głowę, co komu podarować. Ja jak zwykle polecam książkę, tym razem dla prawdziwych fanów literatury z najwyższej półki. „Zawsze nie ma nigdy” (Wydawnictwo Literackie 2016) to pierwszy wywiad rzeka, którego udzieliłjeden z największych współczesnych pisarzy polskich Jerzy Pilch.

Pilch to dziennikarz, publicysta i autor wielu zbiorów opowiadań i powieści, m.in. kultowej już „Pod mocnym aniołem”. Dla mnie jest mistrzem felietonu, najtrudniejszego z gatunków sztuki dziennikarskiej. Jego niepowtarzalny styl to mieszanka inteligentnego, sarkastycznego humoru, niezwykłego zmysłu obserwacji, miłości do detalu, pięknej polszczyzny i lekkiego pióra.

Aż dziw, że do tej pory nikt wcześniej nie zrobił z Pilchem wywiadu rzeki, ale to może wynikać z decyzji pisarza, który szukał odpowiedniego rozmówcy. Ewelina Pietrowiak dokonała czynu niemożliwego i namówiła Pilcha na szczere rozmowy.

Sama jest człowiekiem sztuki, reżyseruje w teatrze i operze, projektuje scenografie i jest wieloletnią przyjaciółką pisarza. Może ta osobista zażyłość wprowadziła u rozmówców poczucie bezpieczeństwa, tak ważne przy szczerych wyznaniach.

W książce „Zawsze nie ma nigdy” Jerzy Pilch powraca do dzieciństwa w Wiśle, czasów studenckich, życia w Krakowie i pracy w „Tygodniku Powszechnym”. To sprawozdanie z życia jest boleśnie szczere i bije od niego miłość do wszystkiego, co związane jest ze słowem pisanym: do literatury, pisania, czytania, do pisarzy i pisarek.

Ewelina Pietrowiak pyta o rzeczy ważne i proste, może nawet banalne. Widać, że jest zainteresowana każdym aspektem życia rozmówcy i dzięki tej ciekawości wydobywa z Pilcha pewną intymność, która w tym przypadku bywa bardzo gorzka, a równocześnie zachwycająca szczerością.

Książka ilustrowana jest wieloma niepublikowanymi zdjęciami z życia pisarza – już z okładki wita nas mały Jurek, pochłonięty lekturą dzieła wstrząsającego, czyli „Przeglądu Sportowego”.

Jedynym mankamentem książki jest to, że jest za krótka. Chciałoby się więcej! Z pewnością można było rozwinąć wiele wątków z życia Pilcha, ale z drugiej strony może właśnie niedosyt po przeczytaniu luźnej, choć intymnej, przyjacielskiej rozmowy wpłynął na to, iż jest ona tak przyjemna w odbiorze.

Cudownymi cukiereczkami są anegdoty ze środowiska literackiego. Ktoś wiedział, że Szymborska serwowała na imprezach zupę z proszku i organizowała loteryjki? A jacy byli Miłosz, Herbert?

Zapraszam do lektury!

Magdalena Marszałkowska

MP 11-12/2016